Audio: Jeden na jeden

Iwona Hartwich

Czas trwania 16 min

Posłanka Koalicji Obywatelskiej Iwona Hartwich, jedna z liderek protestu osób niepełnosprawnych w Sejmie w 2018 w "Jeden na jeden" porównała sytuację sprzed dwóch lat do bieżącej. - Niestety, nasza sytuacja jest w tym samym miejscu. W dalszym ciągu nie otrzymujemy rzetelnej pomocy ze strony rządu, zostaliśmy oszukani już słynną "ustawą 520 złotych". Nikt z rodziców nie zaoszczędził nawet złotówki. Są obcinane środki na opiekę wytchnieniową, na usługi opiekuńcze. Tych pieniędzy będzie w kolejnych latach mniej, a nie więcej - opisywała. 500 złotych miesięcznie dla niepełnosprawnych było jednym z postulatów protestu niepełnosprawnych. Hartwich zwróciła uwagę, że w czasie epidemii dostaje "masę różnych telefonów od rodziców, którzy są pozostawieni sami sobie, w czterech ścianach, bez pomocy". - Rodzice nie mogą wyjść na zakupy, pójść do lekarza, bo nie mają, co zrobić z niepełnosprawnym dzieckiem - powiedziała. - Rodzice są sami, matki są same - dodała.

 

Hartwich komentowała też wtorkowe wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, który odnosił się do trwających od niemal tygodnia protestów wywołanych orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji. Kaczyński wzywał członków i wyborców PiS do "obrony Kościoła". Zdaniem posłanki KO "jest to nawoływanie do wojny religijnej". Przekonywała, że protesty są spokojne, ale w jej ocenie "powinny się odbywać przed siedzibą PiS, przed Trybunałem Konstytucyjnym". Wystąpienie Kaczyńskiego - mówiła Hartwich - "w niektórych osobach może budzić strach". - To jest coś niewiarygodnego, co mówi pan Kaczyński. Uważam, że jest za wszystko odpowiedzialny i chce przykryć to, co się stało. Nawoływanie do wojny religijnej, kiedy wiadomo, że mamy różnych fanatyków, doprowadzi do tego, że poleje się na ulicach krew - powiedziała.