Janina Bąk, Kinga Dębska, Bartosz "Fisz" Waglewski, Tomasz Stawiszyński
Wydaje mi się, że w każdym kraju europejskim jakiś rodzaj uczczenia zbiorowego pamięci osób zmarłych na koronawirusa się odbył, u nas tego nie było - powiedział w "Drugim Śniadaniu Mistrzów" Tomasz Stawiszyński. Goście programu wspominali tych, którzy odeszli. Janina Bąk zwróciła uwagę na "dzieci, które odebrały sobie życie z powodu przemocy, jakiej doświadczały na tle homofobicznym". - Z jednej strony myśl o jakiejkolwiek śmierci, zwłaszcza śmierci samobójczej, powoduje w nas dużą bezradność, ale z drugiej strony istnieją śmierci, którym możemy zapobiec. Do tych śmierci należą częściowo zgony na koronawirusa, a z drugiej strony zgony ze względu na doświadczaną przemoc, czy trudności psychiczne. Za takie zgony samobójcze trochę wszyscy jesteśmy odpowiedzialni - dodała. Marcin Meller pytał także o ostatnie wzruszenia, te negatywne, jak i pozytywne. Kinga Dębska wspomniała wystąpienie Wandy Traczyk-Stawskiej. - Przypomniała mi moją nieżyjącą już teściową, która była sanitariuszką, "Mimozą". Myślę o tych starszych, mocnych kobietach, z zupełnie innej cegły, które tak fantastycznie dają opór - zaznaczyła. Bartosz "Fisz" Waglewski odniósł się do czwartkowej debaty sejmowej. - Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć dzieciom. Jest to język jakiegoś szaleństwa, który wydawałoby się, istnieje na marginesie, albo na tzw. końcach internetu. A on pojawił się w Sejmie. Przez kilkadziesiąt minut pan nienaganną polszczyzną mówił o rzeczach, które wesoło mnie nie nastrajają, to mało powiedziane - stwierdził.