Po szczycie Bukaresztańskiej Dziewiątki. "My musimy przerwać tę ciszę"

Gdyby Władimir Putin chciał zaatakować Ukrainę od strony Morza Czarnego, a ma do tego bardzo poważny powód, czyli brak wody na Krymie, to po prostu by to zrobił, gdyby gotów był na konfrontację zbrojną, nikt nie zdołałby mu się przeciwstawić - powiedział w "Faktach o Świecie - rozmowie" Michał Broniatowski (Onet.pl). Odniósł się w ten sposób do słów prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa o niepokojących działaniach Rosji w regionie i potrzebie wzmocnienia działań przez NATO. Goście programu komentowali przebieg zakończonego wirtualnego szczytu Bukaresztańskiej Dziewiątki, w którym udział wziął także prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. - Jeżeli dojdzie do kolejnych prowokacji ze strony Rosji, administracja Bidena z jednej strony będzie wysyłać bardzo mocne komunikaty werbalne, ale z drugiej strony będzie się starała za wszelką cenę utrzymać spokój, ponieważ priorytety Stanów Zjednoczonych są teraz gdzie indziej - na Pacyfiku i w rywalizacji z Chinami - stwierdził amerykanista Andrzej Kohut (Klub Jagielloński). Goście Moniki Tomasik odnieśli się także do słów prezydenta USA o "znaczeniu wzmacniania demokratycznych rządów i praworządności". - Trudno jest spodziewać się wspólnych akcji militarnych, jeśli nie ma wspólnej podstawy, jaką są wartości i wizja świata - zaznaczyła członkini Team Europe doktor Małgorzata Bonikowska. Dodała także, że "dopóki NATO się nie porozumie pomiędzy sojusznikami, że rzeczywiście stanowimy spójny sojusz, też jeżeli chodzi o to, w imię czego się bijemy, to ciężko będzie liczyć na wspólne decyzje wobec takich przeciwników jak, chociażby Rosja".