Źródło: Peter Porrini/Shutterstock
"W Małopolsce pilnie jest potrzebna krew: O Rh-; AB Rh-. Nie da się jej wyprodukować, ale możesz się nią podzielić". "Potrzebna krew dla dziewczynki z rodziny druha OSP Wólka Modrzejowa". "Mieszkaniec Solca Kujawskiego, który został ranny po ataku nożownika, potrzebuje krwi". "Szamotulski szpital prosi dawców krwi o pomoc". "Pilnie potrzebna krew 0 Rh-, B Rh-"... To tylko przykładowe komunikaty z ostatnich tygodni o brakach krwi, które można było przeczytać w internecie. Wszyscy je znamy. Regularnie słyszymy bowiem apele o oddawanie krwi - zawsze jej gdzieś brakuje. Dlatego takie zdziwienie i oburzenie w mediach społecznościowych wywołały ostatnio informacje o tym, jakoby "Ministerstwo Zdrowia robi biznes na sprzedaży krwi".