Na ulicach Słubic o niczym innym dziś się nie mówi

Mieszkańcy Słubic żadnych hord uchodźców nie widzieli
Mieszkańcy Słubic żadnych hord uchodźców nie widzieli
Źródło: Michał Tracz/Fakty TVN
"Nikt z cywilnych osób nie ma uprawień do zatrzymywania pojazdów" - podkreśla policja, ale to się dzieje na przykład w Słubicach. Przed czym dokładnie chce bronić tzw. Ruch Obrony Granic? Pytani przez nas mieszkańcy Słubic nie czują się zagrożeni przez cudzoziemców.

Na ulicach Słubic o niczym innym dziś się nie mówi. W tym mieście, położonym tuż obok granicy z Niemcami, wielu mieszkańców twierdzi, że na oczy nie widzieli uchodźców.

Jednak na drodze do Niemiec stoją od jakiegoś czasu osoby z tak zwanego Ruchu Obrony Granic. To inicjatywa zadymiarza Roberta Bąkiewicza. Ludzie ci wypatrują cudzoziemców rzekomo nielegalnie przekraczających granicę. Także nocami próbują zatrzymywać i kontrolować samochody.

Część osób z tzw. Ruchu Obrony Granic nosi kamizelki sugerujące, że są policjantami - z napisami "Ochrona granic" i "Police". Wiceburmistrz miasta rozkłada ręce, bo samozwańczy ruch utrudnia ludziom życie. - Na granicy zatrzymują auta, próbują legitymować te osoby - mówi Tomasz Stefański, zastępca burmistrzyni Słubic.

Legitymowanie osób to wyłączna kompetencja Straży Granicznej i policji. Może skończyć się zarzutami karnymi. - Zdarza się, że (osoby z ROG - red.) utrudniają nam prowadzenie czynności służbowych. Do takich sytuacji nie powinno dochodzić - podkreśla porucznik Paweł Biskupik z Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej.

- Nikt z cywilnych osób nie ma uprawień do legitymowania kogokolwiek bądź do kontrolowania pojazdów - przekazuje nadkom. Mirosława Rudzińska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

Mieszkańcy Słubic czują się bezpiecznie

Ludzie z ROG jednak za nic mają prawo - jak słyszymy w mieście. Zaczepiają i lżą polskich mundurowych - Robert Bąkiewicz pochwalił się tym w internecie. Pytał funkcjonariuszek Żandarmerii Wojskowej, gdzie mają honor.

Członkowie ROG wmawiają ludziom, że bronią granic przed hordami uchodźców. Mieszkańcy Słubic jednak czują się bezpiecznie i żadnych hord nie widzieli.

Kontrole poselskie na granicy przeprowadzali już politycy Konfederacji, w środę byli tam posłowie PiS. Straszyli. - Wszystkich, którzy są migrantami i przebywają na terenie Niemiec niedaleko granicy z Polską, oni ich po prostu przerzucają, przewożą do Polski - twierdził poseł PiS Mariusz Błaszczak.

Władze Słubic mówią, że to nieprawda. - To są panowie, którzy przyjeżdżają gdzieś z głębi Polski, z wyssanymi z palca informacjami, które się nie potwierdzają, jak wiemy (...). Jest mi po prostu za nich wstyd - twierdzi Tomasz Stefański.

Muzycy wzięci za imigrantów

Niemcy, owszem, nie wpuszczają do siebie osób, które nie mają prawa wjazdu do kraju. To jakiś tysiąc osób miesięcznie. Połowa z nich to Ukraińcy. Pozostali to osoby złapane na nielegalnym pobycie w Niemczech. Jeśli Niemcy udowodnią, że dostali się tam z Polski, mogą ich odesłać. To średnio 40 osób w miesiącu.

Premier Donald Tusk zdecydował o czasowym przywróceniu kontroli na granicy z Niemcami i Litwą. Kontrole zaczną się w poniedziałek. - Każda kontrola, każde spowolnienie przepływu przez granicę, powoduje, że te relacje polsko-niemieckie na poziomie społecznym będą gorsze - przewiduje dr Agnieszka Łada-Konefał, wicedyrektorka Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt.

To, do czego prowadzi ślepa nienawiść, pokazali politycy PiS. Straszyli ludzi, że migranci są w Gorzowie Wielkopolskim. Tyle że pokazali zdjęcia zespołu muzycznego z Senegalu, który przyjechał na miejski festiwal na zaproszenie władz. Zespół musiał dostać ochronę.

- Nigdy nie spodziewaliśmy się, że polscy politycy mogą w taki sposób potraktować naszych gości - twierdzi Krzysztof Szupiluk, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Tańca Folk Przystań-IDF Folk Harbor w Gorzowie Wielkopolskim.

Czytaj także: