Trzy dni płynęła przez Bałtyk, trzeba ją było zmusić do wyjścia z wody. "Atmosfera jak w filmie Hitchcocka"

Karolina Szczepaniak
Trzy dni płynęła przez Bałtyk, trzeba ją było zmusić do wyjścia z wody. "Atmosfera jak w filmie Hitchcocka"
Źródło: Marzanna Zielińska/Fakty TVN
Karolina Szczepaniak, olimpijska pływaczka i wolontariuszka, wyruszyła kraulem przez Bałtyk, żeby zbierać pieniądze dla dzieci potrzebujących protezy ręki. Popłynęła rekordowo daleko, ale trzeba było jej przerwać. W tym, co najważniejsze, akcja się udała - i nadal mogą Państwo wziąć w niej udział.

Ponad 57 godzin, ponad 141 kilometrów, i trzeba było zakończyć wyczyn, choć Karolina Szczepaniak chciała jeszcze dalej. Paulina Batorzyńska, trenerka przygotowania motorycznego, która była w "Support Team Karola", zespole osób wspierających pływaczkę, nie mogła wyjść z podziwu. - Pytałam, jak to jest możliwe, że człowiek może mieć tyle siły, żeby takie rzeczy dokonywać - przyznaje.

Gdy w trzeciej dobie w wodzie bez snu nie było pewności, czy pływaczka wie, co robi, trzeba było zmusić ją do wyjścia z wody - przed dopłynięciem do celu, czyli do Szwecji. Karolina Szczepaniak przepłynęła około 80 procent zaplanowanej trasy, która liczyła sobie 172 kilometry.

- Cały czas miałem świadomość, że nie możemy doprowadzić do tego momentu, w którym Karolina już jest totalnie nieprzytomna i nie kontaktuje. Jeszcze do tego wszystkiego w tle było słychać pioruny, i była taka trochę atmosfera jak w filmie Hitchcocka - wspomina Jakub Roś, kapitan jachtu, który towarzyszył Karolinie Szczepaniak.

Karolina Szczepaniak pobiła rekord

Próba zdobycia morza została przerwana, ale i tak Karolina Szczepaniak przepłynęła dłuższy dystans niż ktokolwiek inny próbujący zmierzyć się z Bałtykiem wpław. - Udało się udowodnić i osiągnąć to, że kobieta, kurde, może naprawdę wiele - podsumowała Karolina Szczepaniak, olimpijka i rekordzistka Guinessa.

Jak było trudno, na własnej skórze przekonała się Alicja Tchórz. Mistrzyni Europy w pływaniu po 50 minutach towarzyszenia koleżance w wodzie miała wrażenie, że zamarza.

- Trzeba przełamać nie tylko jakąś walkę z zimną wodą, ale też po prostu strachem przed głębinami, przed falami, to jest zupełnie inne pływanie niż pływanie basenowe - mówi.

Karolina Szczepaniak zamknęła też w Bałtyku najdramatyczniejszy rozdział w swoim życiu. Zakończyła walkę z anoreksją. - Był taki moment, gdzie płynęłam i płakałam ze względu na ból, który obejmował całe ciało. Przypomniałam sobie po prostu, jak anoreksja wyniszczyła mój organizm, (...) i przepraszałam swoje ciało - wspomina.

Pływaczka już wie, co zafunduje sobie na 34. urodziny. - Będzie druga próba za rok. Tak. Z tym moim kochanym teamem - zapowiedziała Karolina Szczepaniak.

Zbiórka pieniędzy ruszyła z kopyta

Dzięki tej walce i poświęceniu zbiórka pieniędzy na protezy rąk dla Emilki, Joasi i Daniela nabrała rozpędu. To w tym całym wysiłku pod hasłem "Morze marzeń" najważniejszy cel.

ZBIÓRKA NA RZECZ DZIECI JEST PROWADZONA NA PLATFORMIE POMAGAM.PL

- Tak dużo udało się Karolinie osiągnąć, bo to było naprawdę trudne wyzwanie i wielki wysiłek - mówi Katarzyna Piłat, matka Emilki. - Nieważne, że nie udało jej się dopłynąć. Dla mnie i tak jest ona wielką bohaterką i udało jej się tak czy siak - twierdzi Joanna Jaszczołt, podopieczna Fundacji Otwarte Ramiona.

Z każdą dodatkową zebraną złotówką Fundacja Otwarte Ramiona, której pływaczka jest wolontariuszką, będzie mogła pomagać bardziej. - Ciało rośnie, więc te protezy należy zmieniać, to cały czas są koszty - tłumaczy Magdalena Wojcieszek, koordynator wolontariatu Fundacji Otwarte Ramiona.

Czytaj także: