To historia o miłości, która może góry przenosić, a na pewno góry przechodzić. Jan Baranik, doradca podatkowy z Warszawy, znany jako Dziadek Olinka, znowu ruszył na szlak, żeby zbierać pieniądze na rehabilitację wnuka. Chłopiec urodził się przedwcześnie, ma dziecięce porażenie mózgowe. Dla Olka Jan Baranik to "kochany, mądry dziadek", któremu zawdzięcza życie.
Dwa lata temu dla małego Aleksandra pan Jan przeszedł cały Główny Szlak Beskidzki. Rok temu pokonał 3600 kilometrów na rowerze dookoła Polski. W tym roku zdobywa szczyty Alp.
- Dziadek Olinka ma niesamowitą kondycję, my tu za nim wszyscy pędzimy - podkreśla Dorota Gardias, prezenterka TVN Meteo, która też bierze udział w wyprawie.
Tour de Mont Blanc to trasa biegnąca przez Włochy, Szczwajcarię i Francję. Mierzy ponad 170 kilometrów. - Nie jest to spacer. To momentami są naprawdę duże wyzwania. (...) Bardzo duże przewyższenia, ponad 1000 metrów w górę - przyznaje Dziadek Olinka.
Dziadek Olinka inspiruje innych do pomagania
64-letni Jan Baranik nie zatrzymuje się mimo trudności, mimo tego, że nie jest zawodowym sportowcem i sam ma za sobą dwie choroby nowotworowe oraz operację kręgosłupa. Pokonuje swoje słabości. Podobnie jak jego wnuczek.
- Olinek zawsze, kiedy dziadek jest na wyprawie, intensywnie ćwiczy, żeby również dziadkowi pomóc w jego wysiłku. Nagrywa filmiki i przesyła mi, żeby pokazać, jak mnie wspiera - podkreśla Dziadek Olinka.
Pan Jan nie jest w drodze sam - stale towarzyszy mu "grupa Złotych Serc". - 12 osób, które wędrują ze mną od samego początku. Po drodze również dołączali inni, którzy dzień czy dwa z nami wędrowali - podkreśla Dziadek Olinka.
- To było naszym ogromnym zaskoczeniem, także dziadek jest popularny nie tylko w Polsce, ale i w świecie, i otwiera ludzkie serca, bo to przecież akcja charytatywna. Dziadek walczy o zdrowie i kondycję swojego wnuka - mówi Dorota Gardias.
Są tego efekty. Zeszłoroczna zbiórka pozwoliła rodzinie Olinka opłacić niezbędną rehabilitację, sprzęt i leki. Cel tegorocznej zbiórki to pół miliona złotych.
- Zbieramy na leki na nerki, które Olek bierze - są bardzo kosztowne. Nie ma ich w Polsce, zostały wycofane jakiś czas temu, musimy je sprowadzać zza granicy. (...) Wózek rehabilitacyjny aktywny dla takiego dziecka kosztuje 30 tysięcy złotych, dofinansowanie to 3 tysiące złotych. Kombinezon rehabilitacyjny to jest kilka tysięcy złotych - one nie rosną razem z dzieckiem - wymienia Agnieszka Jóźwicka, mama Olka.
Zbiórka dla Olinka trwa - jest prowadzona na platformie Pomagam.pl
Dziadek już myśli o kolejnej wyprawie dla wnuczka.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24