25 lat temu z taśmy produkcyjnej zjechała ostatnia syrenka. Rocznica to dobra okazja do "podrasowania" własnej Syrenki. Co więcej, jak donosi Polska, kilka drobnych firm poważnie przymierza się do wznowienia ich produkcji.
- Podobno Syrenka może rozwinąć prędkość 120 km na godzinę!
- Tak, jeden raz.
Taki dowcip od lat krąży wśród wielbicieli kultowego samochodu. Mimo złośliwości na temat zalet i wad Syrenki - w tym jej krągłej, beczkowatej, jak chcą niektórzy, sylwetki - pasjonatów samochodu wciąż przybywa. Fankluby Syrenki rozrastają się, a handel wymienny częściami do samochodu i dobrze zachowanymi egzemplarzami kwitnie.
(Pra)dzieje samochodu
Historia Syreny zaczęła się w 1953 r. Wtedy to warszawskie FSO dostało ważne zadanie opracowania projektu małolitrażowego samochodu osobowego. Nazwę Syrena zaproponowali pracownicy FSO. Ze względów finansowych w Syrenie wykorzystano dużą liczbę części z wcześniej produkowanego samochodu – Warszawy. Pierwsze egzemplarze Syren miały nadwozie o konstrukcji drewnianej. Wkrótce jednak zastąpiono je nadwoziem z blach stalowych. Produkcję ulubionego samochodu ówczesnej generacji ostatecznie zakończono w 1983 roku.
Zanim jednak nastąpił ten moment, syrenka przechodziła liczne transformacje. Na przykład Syrenka 104 (numerowanie kolejnych wcieleń auta rozpoczęto od 100) miała drzwi otwierające się w odwrotną stronę; były to tzw. "kurołapki" - doskonale znane wielbicielom marki. Inna inkarnacja Syrenki to auto sportowe.
W latach 60-tych XX wieku samochody Syrena uczestniczyły w Rajdzie Monte Carlo. W 1960 w rajdzie wzięła Syrena 101 z dwucylindrowym silnikiem o mocy 28 koni mechanicznych i standardową skrzynią biegów a od seryjnego różniący się dodatkowymi reflektorami, pasami bezpieczeństwa i drobnymi dodatkami, kończąc rajd na 99 miejscu na 149 sklasyfikowanych załóg.
Nowa historia
Na tym jednak nie zakończyła się historia krągłego, warczącego samochodu w kolorze gołębim.
Starzy użytkownicy przechowywali samochody przez lata w swoich garażach, czekając na lepsze czasy. Dziś samochód przeżywa renesans. Zapalonych użytkowników samochodu-ikony przybywa. Tworzone są też nowe, liczne fankluby Syrenki. Pasjonaci samochodu poszukują nieużywanych egzemplarzy w całej Polsce, oblężenie przeżywają portale, na których można wymienić albo zdobyć części. Na fali zainteresowania starzy użytkownicy Syrenek sięgają głęboko do swoich piwnic po elementy samochodu, które leżą tam od dziesięcioleci.
- Są dwie grupy właścicieli Syren: ci, którzy mają do tych aut sentyment, bo jeździli nimi w młodości, i młodzi zapaleńcy, którzy dobrze zarabiają, a pieniądze wydają na zakup i remont syreny - mówi Grzegorz Jędraszczak, kolekcjoner starych pojazdów i właściciel kilku syren.
Wzrost zainteresowania pociągnął za sobą skok cen tych samochodów: za kilkaset złotych można teraz kupić już tylko kompletną ruinę, zaś za egzemplarz lepiej utrzymany trzeba zapłacić już 1,5 tys. złotych. Cena za naprawdę dobrze zachowane auto może dojść nawet do 8 tysięcy złotych.
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24