Dziesiątki pielgrzymów i Palestyńczyków obserwowały moment zapalenia się lampek na świątecznej choince przed Bazyliką Narodzenia Pańskiego w Betlejem. Dla Palestyńczyków to nie tylko symbol świąt, ale przede wszystkim oznaka normalności.
Osiem lat temu powstanie przeciw Izraelowi zrujnowało gospodarkę regionu. W 2002 roku świątynia była okupowana przez grupę 40 bojowników palestyńskich, którzy schronili się w niej podczas akcji policyjnej wojsk izraelskich. Po uwolnieniu kościoła znaleziono w nim kilkadziesiąt założonych ładunków wybuchowych.
Rok temu Święta Bożego Narodzenia ściągnęły do Betlejem tysiące pielgrzymów. To największa liczba od lat. Mieszkańcy okolicy mają nadzieję, że teraz będzie podobnie. Dla nich to jedna z niewielu okazji do zarobku.
Od 2006 roku miasto jest całkowicie otoczone ośmiometrowym, betonowym murem. Zdaniem Izraelczyków, względny spokój w regionie to właśnie zasługa muru oddzielającego ich od Zachodniego Brzegu. Mieszkańcy Betlejem twierdzą zaś, że mur i posterunki kontrolne odstraszają samych pielgrzymów.
Źródło: Reuters