Wątpliwości co do wypowiedzi Dawida Ch. rozwiewa materiał wyemitowany w "Faktach" TVN jeszcze w październiku. Nie ma w nim piknięcia zagłuszającego przekleństwo i nie jest też tak wulgarnie, jak niektórzy myśleli. Dawid Ch. tylko "piep...ył".
"Nam jest wszystko jedno, co pan mówi"
Nagranie z "wypikanym" przeklaństwem (CTv Jaworzno)
Jak wyjaśnia nam reporter "Faktów" Paweł Abramowicz, oryginalny materiał bez "piknięcia" dostał od telewizji CTv Jaworzno. - Na tych wszystkich nagraniach w internecie przekleństwo było wypikane i faktycznie wydawało się, że pan mówi "pier...", natomiast w oryginale słychać, że mówi "pieprzę". Uznaliśmy, że tego nie trzeba "pikować" - opowiada.
- Nam jest wszystko jedno, czy pan mówi "pieprzę" czy "pier...", i tak byśmy to puścili, tylko ocenzurowane - dodaje Abramowicz.
Nieudana debata
Wpadka przytrafiła mu się podczas przedwyborczej debaty z Dawidem Ch. zorganizowanej w lokalnej telewizji. Podczas odpowiedzi na pytanie "Co jako radny zamierza pan zrobić dla naszego miasta?" 21-letni kandydat z listy Platformy Obywatelskiej zgubił wątek. Wyraźnie zestresowany obecnością kamery przerwał swoją wypowiedź i dodał: "Ja pie... nie wiem". Nie wiedział, że program jest emitowany na żywo.
Duże kłopoty
Znacznie poważniejszą wpadkę zaliczył później, bo z wymiarem sprawiedliwości. 9 listopada Dawid Ch. został zatrzymany w domu znajomego. Na stoliku, przy którym siedział w towarzystwie kilku mężczyzn, leżały kostki haszyszu.
Po przeszukaniu jego mieszkania policja znalazła 0,1 g haszyszu. Zarzuty posiadania środków odurzających postawiła mu prokuratura rejonowa w Jaworznie, a PO usunęła ze swoich szeregów.
Czytaj więcej w Kontakt 24 o: wpadce Dawida Ch. i jego kłopotach z prawem.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: "Fakty" TVN