Nie wiadomo, czy to żart, czy poważna deklaracja, ale jeden z mieszkańców Alaski chce ją powtórnie zobaczyć w granicach Rosji. Pięć dni temu złożył odpowiednią petycję na stronie Białego Domu. Podpisało się pod nią do tej pory ponad 27 tys. osób. Jeżeli "licznik" wskaże 100 tys., administracja Baracka Obamy będzie musiała publicznie na nią odpowiedzieć.
"Alaska z powrotem do Rosji" - zatytułowana w ten sposób petycja pojawiła się na stronie Białego Domu 21 marca.
Rosjanie tu byli
Jej twórca, mieszkaniec Anchorage - największego miasta Alaski - wskazuje na to, że na jej ziemiach jako pierwsi pojawili się rosyjscy osadnicy.
Podaje nawet datę dzienną - 21 sierpnia 1732 roku i członków załogi statku "Święty Gabriel" jako tych, którzy postawili tam stopę.
Pisze też jednak (łamanym angielskim), że "grupy syberyjskich Rosjan przekraczały dzisiejszą Cieśninę Beringa od 16-10 tysięcy lat" i w związku z tym apeluje: "Głosujcie za secesją Alaski i jej przyłączeniem do Rosji".
Teksańczykom się nie udało. Teraz nie będzie inaczej
Styl, w jakim została napisana petycja - sugerujący, że jej autorem jest imigrant - zdaje się jednoznacznie określać żądanie jako żart, niemniej Biały Dom będzie musiał się do niego ustosunkować, ponieważ od lat utrzymuje żelazną zasadę, jaką wprowadził sam, czyli odpowiadania na kwestie zgłaszane przez obywateli USA, którzy zbiorą ponad 100 tys. podpisów pod swoimi wnioskami.
Już raz, przed kilkoma laty, Waszyngton musiał odpowiedzieć na wniosek dot. secesji Teksasu, pod którym podpisało się tyle osób. Rząd federalny odpowiedział wtedy, że "ojcowie założyciele naszego kraju stworzyli konstytucję pozwalającą na udoskonalanie unii stanów, którym zapewniono dowolność w tworzeniu lokalnych rządów, nie dali im jednak prawa do decydowania o jej opuszczeniu".
Anonimowy mieszkaniec Anchorage nie dostanie więc pewnie bardziej wyczerpującej odpowiedzi. Alaska została zakupiona przez Stany Zjednoczone od Rosji w 1867 roku za 7,2 mln dol.
Autor: adso/jk / Źródło: tvn24.pl