Kierowcy na Węgrzech sięgną znacznie głębiej do portfela. Rząd w Budapeszcie zniósł limit cen na benzynę i olej napędowy, co spowodowało gwałtowne wzrosty na stacjach. Sytuację na Węgrzech skomentował w mediach społecznościowych prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.
Rząd w Budapeszcie przed rokiem wprowadził limit ceny benzyny i oleju napędowego na poziomie 480 forintów za litr, czyli równowartość około 5,51 zł. Niższe ceny paliw były dostępne dla kierowców pojazdów prywatnych, pojazdów rolniczych, taksówek na węgierskich tablicach.
Rządowa konferencja, na której ogłoszono zniesienie limitu cen, została zorganizowana o godzinie 22.30 we wtorek. Decyzja została ogłoszona od razu w węgierskim dzienniku urzędowym i weszła w życie o godzinie 23. Pierwotnie limit miał wygasnąć wraz z końcem grudnia.
- Stało się to, czego się obawialiśmy: unijne sankcje naftowe, które weszły w życie w poniedziałek, spowodowały zakłócenia w dostawach paliw na Węgrzech, które są odczuwalne dla wszystkich - tłumaczył szef kancelarii premiera Gergely Gulyas. Szef MOL Zsolt Hernadi poinformował o dużych problemach dotyczących dostaw, zauważając, że sytuacja przypomina lata 70. i 80. Węgierski koncern energetyczny wskazywał, że na krajowym rynku paliw wystąpiła "sytuacja krytyczna".
Ceny paliw na Węgrzech w górę
Bloomberg podał, że w reakcji na zniesienie limitu ceny paliw skoczyły nawet o 46 procent. Agencja Reuters, pisząc wcześniej o zmianach, prognozowała, że ceny wzrosną do 640 forintów za litr benzyny i 699 forintów za litr oleju napędowego. To równowartość odpowiednio około 7,32 zł i 8,00 zł. W zależności od rodzaju paliwa kierowcy na Węgrzech zapłacą zatem więcej o 33 proc. i 46 proc. więcej niż jeszcze we wtorek rano.
Po zniesieniu limitu ceny paliw na Węgrzech będą więc wyższe niż w Polsce. Z danych Biura Maklerskiego Reflex wynika, że pod koniec ubiegłego tygodnia średnie ceny na stacjach w naszym kraju kształtowały się na poziomie: dla benzyny bezołowiowej 95 - 6,56 zł za litr, bezołowiowej 98 - 7,29 zł za litr, a oleju napędowego 7,70 zł za litr.
Do sytuacji na Węgrzech odniósł się we wpisie na Twitterze Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen. "Katastrofa paliwowa na Węgrzech to efekt zbytniej ingerencji w zasady wolnego rynku. Teraz brakuje tam paliw i jest drożej niż na polskich stacjach. Ostrzegałem przed takim scenariuszem, kiedy politycy opozycji nawoływali, by ceny paliwa sztucznie obniżać" - napisał Obajtek.
Źródło: TVN24 Biznes, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: gme_stuff / Shutterstock.com