Polski rząd grozi blokadą częścią umowy handlowej CETA między Kanadą a Unią Europejską. Obiekcje Warszawy dotyczą sposobu rozstrzygania sporów między inwestorami a rządami państw - podaje "Financial Times".
Jak podaje brytyjski dziennik "Financial Times", polski rząd może odmówić ratyfikacji części zapisów umowy CETA dotyczących nowego systemu arbitrażu inwestycyjnego, który ma rozwiązywać spory na linii państwo-inwestor. Ten arbitraż uznawany jest przez przeciwników CETA za wzmocnienie wpływów wielkich korporacji.
Dlaczego?
Według zapisów umowy CETA w skład owego arbitrażu ma wchodzić pięciu sędziów z Unii Europejskiej, pięciu z Kanady oraz pięciu z państw trzecich. W założeniach ma to zapewnić większą przejrzystość i demokratyczny nadzór.
Jednak według gazety polski rząd wyraża obawę, ze mogłoby to doprowadzić do sytuacji, w której sprawa dotycząca naszego kraju byłaby rozstrzygana bez polskiego sędziego. Dlatego Warszawa dąży do tego, aby skład sędziowski był reprezentowany przez przedstawicieli każdego z 28 państw europejskiej wspólnoty.
Umowa CETA
Umowa CETA (Comprehensive Economic and Trade Agreement) została podpisana 30 października 2016 roku w Brukseli. Na jej mocy zniknie 98 proc. ceł w wymianie handlowej między UE a Kanadą. Częściowo wejdzie ona w życie 21 września. Na razie, po zaakceptowaniu CETA przez Parlament Europejski, Kanadę i rządy państw członkowskich UE, w życie wejdzie handlowa część liczącego 1600 stron porozumienia; do czasu rozwiania wątpliwości w sprawie sporów w relacjach państwo-inwestor część odnosząca się do ICS nie będzie stosowana. CETA wymaga jeszcze ratyfikacji przez parlamenty krajów członkowskich UE i dopiero wtedy wejdzie w życie w całości. Proces ten może zająć kilka lat. Większość zapisów umowy dotyczących ceł, dzięki zgodzie PE wyrażonej w lutym br., będzie jednak stosowana tymczasowo jeszcze przed zakończeniem całego procesu ratyfikacji.
Autor: msz/gry / Źródło: Financial Times, PAP
Źródło zdjęcia głównego: ec.europa.eu