Przemyt imigrantów to przynoszący gigantyczne zyski biznes, którego ofiarami padają zdesperowani uchodźcy wydający oszczędności życia za miejsce na starej, zagrożonej zatonięciem łodzi. Średnia cena za wejście na pokład to 3600 dolarów. - Proceder będzie trwał tak długo, jak bogata będzie Północ, a biedne pozostanie Południe - uważa Leszek Kabłak, reporter TVN24. - Potrzebne są systemowe zmiany.
Włoskie władze szacują, że od początku tego roku podczas przeprawy przez Cieśninę Sycylijską zginęło nawet 1600 uciekinierów. W tym czasie na włoskie wybrzeża dotarło ponad 26 tysięcy imigrantów. Liczba osób próbujących za wszelką cenę dostać się do Europy będzie rosła, bo wciąż wiele chce uciec z krajów ogarniętych wojną. Są gotowi nie tylko zapłacić majątek, ale również zaryzykować życiem.
Coraz więcej
Tak właśnie zrobili imigranci, którzy zginęli w nocy z soboty na niedzielę na Morzu Śródziemnym, gdzie zatonął kuter z ponad 800 osobami na pokładzie. Był to kolejny tragiczny wypadek, w którym giną setki niewinnych osób. Według ekspertów ofiar będzie przybywać. Wszystko przez to, że czarny rynek handlarzy ludźmi, którzy organizują nielegalne transporty ciągle się rozrasta. Przemyt imigrantów to lukratywny biznes. Napędzają go konflikty w Syrii, Iraku oraz niestabilna sytuacja w Libii. Za bilet na podróż przepełnioną łodzią w nieludzkich warunkach imigranci płacą od 2 do 4,5 tys. euro. - Imigranci potrzebują pomocy. Europejskie władze nie mogą po prostu patrzeć na śmierć setek tysięcy ludzi, którzy toną na Morzu Śródziemnym. Nie podjęcie działań w takiej sytuacji jest zaniechaniem - mówi Stephan Oberreit z Amnesty International.
Katastrofa humanitarna
Działać muszą przede wszystkim Włochy. To ten kraj obok Grecji jest "bramą do raju", czyli Europy. Od początku roku włoska straż przybrzeżna aresztowała około tysiąca przemytników ludzi. Próby walki z tym procederem są jednak nieskuteczne. Tylko stu z aresztowanych stanęło przed sądem, ale w żadnej ze spraw nie zapadł jeszcze wyrok. Organizacje pozarządowe alarmują, że grozi nam katastrofa humanitarna. - Z tym problemem musimy zmierzyć się wspólnie. Europa powinna pokazać swoją siłę we współdziałaniu - mówi Carlotta Sami z UNHCR. Próbą takiego współdziałania ma być dziesięciopunktowy projekt unijnej strategii dotyczący nielegalnej imigracji przygotowany przez Komisję Europejską. Wśród założeń jest m.in. zaostrzenie walki z przemytnikami imigrantów poprzez przechwytywanie i niszczenie ich łodzi. Plan zakłada wzmocnienie operacji patrolowych Tryton i Posejdon na Morzu Śródziemnym, pobieranie odcisków palców od wszystkich imigrantów oraz odsyłanie do kraju pochodzenia tych imigrantów, którzy nie otrzymają azylu, a także stworzenie dobrowolnego systemu przejmowania imigrantów przez większą ilość państw UE, a nie - jak obecnie - przez tylko kraje z basenu Morza Śródziemnego. Wstępnie taki system mógłby objąć 5 tys. imigrantów.
Nic się nie zmieni?
Zdaniem Leszka Kabłaka reportera TVN24, który jest obecnie w Sycylii tragedia imigrantów nadal będzie trwać, a działania polityków niewiele zmienią. Zaś pomysł niszczenia łódek uważa za nonsensowny. - Przez wiele wieków kraje europejskie garściami czerpały z afrykańskich kolonii, a teraz kiedy ci ludzie z tych biednych regionów świata próbują zapukać do drzwi Europy, są przepędzani jako niechciani goście. Tak długo jak bogata będzie Północ, a biedne Południe ten przepływ będzie trwał i będą kolejne ofiary - uważa Leszek Kabłak, reporter TVN24. - Potrzebne są systemowe zmiany.
Autor: msz//km / Źródło: PAP, TVN24bis.pl,