Komisja Europejska rozpoczęła w czwartek postępowanie wobec Niemiec o naruszenie unijnego prawa przy wprowadzaniu myta od samochodów osobowych. Zdaniem KE niemieckie przepisy mogą pośrednio dyskryminować ze względu na narodowość.
Jak wyjaśnia KE w komunikacie, do dyskryminacji może prowadzić rozwiązanie, które de facto zwalnia niemieckich kierowców z opłat za korzystanie z autostrad i dróg krajowych, bo otrzymają oni pełną rekompensatę tych opłat poprzez obniżkę podatku od pojazdów drogowych.
Za drogie?
Ponadto KE wskazuje, że krótkookresowe winiety, które zazwyczaj kupowane są przez zagranicznych kierowców, są nieproporcjonalnie drogie. Niemcy przyjęły ustawę wprowadzającą myto dla wszystkich kierowców samochodów osobowych i pojazdów kempingowych korzystających z niemieckich autostrad i dróg krajowych. Kierowcy pojazdów zarejestrowanych w Niemczech dostaną pełną rekompensatę poprzez obniżkę podatku od pojazdów drogowych.
Jakie opłaty?
Dla cudzoziemców opłaty wprowadzono tylko na autostradach, z innych dróg będą mogli nadal korzystać bezpłatnie. Mogą oni wybrać pomiędzy opłatą roczną, dwumiesięczną i 10-dniową. Myto za 10 dni wynosi - w zależności od pojemności silnika pojazdu i wpływu na środowisko - od 5 do 15 euro; za dwa miesiące od 16 do 30 euro. Opłata roczna ma wynieść maksymalnie 130 euro. Niemieccy użytkownicy dróg płacą jednorazowo za cały rok. - System pobierania myta jest zgodny z europejskim prawem tylko wówczas, gdy respektuje podstawową traktatową zasadę niedyskryminacji. Mamy poważne wątpliwości, że tak nie jest w przypadku niemieckiej ustawy. Dlatego szybko podejmujemy działania, by w interesie obywateli UE wyjaśnić te wątpliwości w drodze procedury o naruszenia prawa unijnego - oświadczyła komisarz ds. transportu Violeta Bulc.
Niemcy kwestionują
KE podkreśliła też, że od 2013 roku, gdy niemieckie władze zapowiedziały wprowadzenie myta, trwały dyskusje na temat zgodności tych planowanych przepisów z unijnym prawem. Bruksela wyrażała swoje wątpliwości zarówno na szczeblu konsultacji ekspertów, jak i na szczeblu politycznym. - Po opublikowaniu ostatecznej wersji przepisów Komisja z ubolewaniem stwierdziła, że jej główne zastrzeżenia, związane z dyskryminacja pod względem narodowości pozostały nierozwiązane - poinformowano w komunikacie. KE ocenia, że niemiecki system pobierania opłat za autostrady bardziej obciąża cudzoziemców niż kierowców niemieckich.
Szef KE Jean-Claude Juncker już w czerwcu zapowiadał, że kierowana przez niego instytucja zamierza wszcząć postępowanie wobec Niemiec w związku z wprowadzeniem myta. Bruksela czekała tylko na publikację przepisów w niemieckim dzienniku urzędowym, co nastąpiło 11 czerwca. Niemiecki minister transportu Alexander Dobrindt zakwestionował prawo KE do decydowania o tych przepisach. - Już samo założenie, że UE ma kompetencje do zajmowania się podatkiem od pojazdów samochodowych w Niemczech, jest błędem - powiedział Dobrindt w wywiadzie dla poniedziałkowego wydania dziennika "Augsburger Allgemeine". Obniżka podatku dla obywateli Niemiec jest - jego zdaniem - "wyłącznie sprawą Niemiec", ponieważ pobieranie podatków należy do narodowych prerogatyw państw. To fundamentalna zasada UE - dodał szef resortu transportu. Bruksela "nie ma żadnych kompetencji, by odnosić się" (do myta) - podkreślił polityk bawarskiej CSU.
Od kiedy?
Według planów rządu w Berlinie opłaty miały obowiązywać od przyszłego roku, ale Dobrindt przyznał, że spór z KE opóźni ich wprowadzenie. Rząd niemiecki liczył na wpływy do budżetu z tytułu myta w wysokości 500 mln euro rocznie. Uzyskane środki mają być przeznaczone w całości na infrastrukturę. Kierowcy samochodów ciężarowych płacą za przejazd po niemieckich autostradach od 2005 roku. Ustawa wprowadzająca myto to drugi problem na linii Bruksela-Berlin w sektorze transportu. W maju KE rozpoczęła przeciwko Niemcom postępowanie o naruszenie unijnego prawa w związku z przepisami wprowadzającymi płacę minimalną dla zagranicznych kierowców, przejeżdżającym przez ten kraj tranzytem oraz w niektórych operacjach transportu międzynarodowego.
Autor: msz/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com