Gdy w jednej z kluczowych niemieckich branż, jaką jest przemysł motoryzacyjny, trwają zwolnienia, przedstawiciele innej desperacko szukają ludzi do pracy - zwraca uwagę Deutsche Welle. Mowa o zbrojeniówce, w którą w nadchodzących latach mają być wpompowane dziesiątki miliardów euro rocznie.
Deutsche Welle, pisząc o zmianie na niemieckim rynku pracy, powołuje się na badanie przeprowadzone przez EY i Dekabank, z którego wynika, że "w najbliższych latach europejskie kraje NATO będą inwestować 72 miliardy euro rocznie w zbrojenia, tworząc lub zabezpieczając w ten sposób 680 tys. miejsc pracy w Europie".
Z kolei firma doradcza Kearney wskazuje, że do 2030 roku może zabraknąć od 160 do nawet 760 tys. wykwalifikowanych pracowników w powiązanych ze zbrojeniówką sektorach. Tak duża różnica wynika z tego, ile proc. PKB zostanie przeznaczonych na zbrojenia w nadchodzących latach. Może to być od natowskiego minimum 2 proc., a w drugim wariancie do 3 proc.
Pracownicy pilnie poszukiwani
Bundestag uchwalił w ubiegłym tygodniu ustawę autorstwa CDU/CSU i SPD reformującą zapisany w konstytucji "hamulec zadłużenia", zakazujący zwiększania deficytu budżetowego powyżej 0,35 proc. PKB. Wprowadzone zmiany przewidują, że wydatki na wojsko, obronę cywilną, służby i cyberbezpieczeństwo, przekraczające 1 proc. PKB, nie będą podlegać ograniczeniom budżetowym, a na ich sfinansowanie możliwe będzie zaciąganie kredytów.
"Pakiet finansowy" przewiduje ponadto utworzenie specjalnego funduszu na odbudowę infrastruktury oraz ochronę klimatu w wysokości 500 mld euro. W piątek zmianę konstytucji zatwierdził Bundesrat (Rada Federacji).
W sytuacji kiedy niemieckie firmy motoryzacyjne szykują ogromne redukcje zatrudnienia, zbrojeniówka zaciera ręce.
DW zauważa, że dyrektor wykonawczy firmy Hensoldt Oliver Doerre, która produkuje zaawansowane radary, w rozmowie z agencją Reuters przyznał, że korzysta ona na tym, że branża motoryzacyjna ma trudności.
"Trwają już rozmowy z dostawcami z branży motoryzacyjnej, firmami Continental i Bosch, na temat przyjęcia pracowników" - czytamy w DW.
Z kolei w Goerlitz firma KNDS przejmuje zakład producenta pociągów Alstom. Miał on zostać zamknięty w 2026 roku, ale dzięki temu pracę zachowa przynajmniej połowa z 700-osobowej załogi. Jeszcze w rym roku ma ruszyć budowa komponentów i modułów do czołgów Puma, Boxer i Leopard 2.
Praca w zbrojeniówce nie dla każdego
Jednak, jak zauważa w rozmowie z Deutsche Welle Eva Brueckner, szefowa firmy doradztwa personalnego Heinrich & Coll w Monachium, nie każdy specjalista może łatwo przejść do zbrojeniówki. O ile pracownik linii produkcyjnej czy inżynier mogą sobie po przekwalifikowaniu poradzić, to już zajmujący się sprzedażą lub zakupami niekoniecznie. Specyfika pracy jest po prostu inna.
Problemem w szybkim przekwalifikowaniu się są także procedury bezpieczeństwa, które są obowiązkowe dla wielu pracowników, a zdobycie licencji wymaga czasu.
Do tego, jeśli potencjalny pracownik przebywał dłużej wśród państw, które "stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa Niemiec", to może nie otrzymać odpowiednich dokumentów. Na liście są m.in. Rosja, Irak, Chiny, Wietnam czy byłe republiki radzieckie.
Eva Brueckner, w rozmowie z Deutsche Welle wskazuje, że "ogromną szansą, którą należy wykorzystać", są ludzie, którzy do niedawna jeszcze pracowali w USA. I to niekoniecznie Amerykanie. Otrzymała już zapytania od osób, których zielone karty nie są odnawiane lub od takich, którzy po prostu nie czują się już w Stanach Zjednoczonych doceniani.
Źródło: DW
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock