Ministrowie finansów państw strefy euro kolejny raz próbują porozumieć się w sprawie utworzenia budżetu dla eurolandu. Choć kluczowe stolice - Paryż i Berlin - doszły do porozumienia, sceptycyzm w części krajów "dziewiętnastki" nie ustępuje.
Francja i Niemcy przedstawiły w poniedziałek na nadzwyczajnym spotkaniu unijnych ministrów państw strefy euro wypracowane w ciągu ostatnich miesięcy propozycje dotyczące zdolności fiskalnych eurolandu. To element omawianych reform unii gospodarczo-walutowej.
Do stołu zostali też zaproszeni ministrowie z krajów niebędących w strefie euro, w tym Polska.
Wspólny budżet
Jest to kolejna okazja do dyskusji na ten temat od czasu, gdy w czerwcu kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron zgodzili się, że chcą wspólnego budżetu dla strefy euro. Niemcy wcześniej długo przeciwstawiały się takim pomysłom, obawiając się transferów do biedniejszych krajów południa Europy, natomiast Macron jest wielkim orędownikiem takich rozwiązań.
W niedzielę w Bundestagu francuski prezydent przekonywał do swojego podejścia. Minister finansów Niemiec Olaf Scholz mówił w poniedziałek w Brukseli przed rozpoczęciem posiedzenia, że propozycje, nad którymi pracował ze swoim francuskim odpowiednikiem, obejmują stworzenie w ramach budżetu całej UE osobnej części środków dla członków strefy euro.
- Mam nadzieję, że uda nam się przekonać innych, że jest to dobra opcja - podkreślił minister. Jego zdaniem połączenie tej dyskusji z debatą na temat wieloletniego budżetu UE daje szanse na pozytywne zakończenie sprawy. Najnowsze pomysły są mniej ambitne niż przedstawiane jeszcze w kampanii prezydenckiej plany Macrona, ale przewidują, że budżet eurolandu miałby się skupiać na finansowaniu inwestycji oraz reformach mających pomóc będącym w tarapatach krajom wspólnej waluty. - Wkład Francji i Niemiec jest ważnym punktem dzisiejszych dyskusji. To ważny wkład, to może być jakiegoś rodzaju przełom w kierunku grudnia - powiedział szef eurogrupy Mario Centeno. Na przyszły miesiąc zaplanowany jest szczyt unijny, na którym mają zapaść decyzje dotyczące reformy eurolandu. Ewentualna zgoda na stworzenie budżetu dla "dziewiętnastki" może być jednym z elementów pakietu.
Włochy nie poprą rozwiązań
Propozycja Paryża i Berlina przewiduje, że środki z budżetu dla strefy euro byłyby dostępne tylko dla krajów, które wypełniają unijne reguły dotyczące deficytu i długu publicznego. Z tego powodu dostęp do nowej koperty byłby zamknięty np. dla Włoch, które w ostatnim czasie weszły w konflikt z Komisją Europejską na tle budżetu krajowego. Wicepremier Włoch Matteo Salvini zapowiedział, że jego kraj nie poprze tych rozwiązań. Rzym ma jednak teraz inne problemy. Komisja Europejska, która odrzuciła projekt budżetu Włoch, ma we wtorek wydać rekomendacje wobec wszystkich państw eurolandu. W przypadku Włoch decyzje mogą być krokiem w kierunku otwarcia procedury nadmiernego deficytu. Minister finansów Holandii Wopke Hoekstra podkreślał w poniedziałek, że wszyscy są zaniepokojeni sytuacją tego kraju. - Jest oczywiste, że ta sprawa dotyczy nie tylko Włoch, ale nas wszystkich, bo ostatecznie jesteśmy społecznością opierającą się na zaufaniu - zaznaczył. Choć Holandia należy do krajów sceptycznie patrzących na pomysły utworzenia osobnego budżetu dla państw wspólnej waluty, minister Hoekstra nie odrzucił francusko-niemieckich propozycji, wskazując, że tym razem są inne niż wcześniej. - Teraz propozycja jest powiązana z wieloletnim budżetem i koniecznością przeprowadzania reform. Jednocześnie wiele pytań pozostaje otwartych. Dla nas kluczowe do oceny będzie ustalenie, czy będzie to w interesie Holandii, naszych obywateli - oświadczył.
Podział na linii Północ - Południe
Podział w UE w tej sprawie przebiega wzdłuż linii bogata Północ - biedne Południe. Polska przygląda się tej dyskusji z niepokojem, obawiając się, że osobna kasa dla eurolandu mogłaby uszczuplić fundusze z ważnych dla nas polityk. - To, czego oczekujemy od reformy strefy euro - bez względu na to, w jaki sposób będzie przebiegała co do treści - to zachowanie integralności wspólnego rynku i jedności instytucjonalnej. Najbardziej palące problemy, jakie tego typu propozycje stwarzają, są odczuwalne w innych stolicach i to one powinny się wypowiedzieć w pierwszym rzędzie - mówił w poniedziałek minister ds. europejskich Konrad Szymański. Francusko-niemiecka propozycja nie rozstrzyga, jak duży miałby być budżet dla eurolandu. Wskazuje jednak, że miałby on być finansowany przez określone podatki czy wpłaty z krajów członkowskich. W tej chwili nie wiadomo, jaki byłby rozmiar tej wspólnej kasy.
Autor: mp//dap / Źródło: PAP