Żaden miliarder nie zrobił więcej, by wesprzeć kandydaturę byłego prezydenta Donalda Trumpa niż Elon Musk - pisze CNN. Choć mogłoby się wydawać, że polityczna inwestycja najbogatszego człowieka świata już zaczęła zwracać się z nawiązką, to dla Muska nowa kadencja Trumpa może oznaczać też wyzwania.
Kandydat republikanów i prezydent w latach 2017-2021 Donald Trump wygrał wtorkowe wybory prezydenckie w USA, pokonując kandydatkę demokratów i obecną wiceprezydent Kamalę Harris.
Według obliczeń amerykańskich mediów Donald Trump zwyciężył w wyborach prezydenckich w USA, zdobywając 292 głosy elektorskie, czyli 22 ponad wymagane minimum. Ze spływających rezultatów wyborów wynika też, że republikanie zyskali kontrolę nad Senatem i mają szansę na utrzymanie większości w Izbie Reprezentantów. Demokratka Kamala Harris uzyskała 224 głosy - podał w środę wieczorem czasu polskiego dziennik "New York Times".
Elon Musk postawił na jedną kartę
Jednoznaczne poparcie dla zwycięzcy prezydenckiego wyścigu wykazywał podczas kampanii Elon Musk. Oprócz uczestnictwa w wiecach czy transmitowanych w mediach społecznościowych rozmowach z Trumpem, miliarder przekazał mu również bardziej namacalne wsparcie w postaci aż 119 milionów dolarów.
Kontrowersyjny miliarder zorganizował nawet codzienną loterię dla wyborców w kluczowych dla wyniku wyborczego stanach. Musk codziennie wypłacał także po milionie dolarów jednej osobie, która podpisała jego polityczną petycję w obronie wolności słowa i prawa do posiadania broni palnej. Do tych działań istotne zastrzeżenia miał amerykański Departament Sprawiedliwości.
Inwestorzy już teraz obstawiają, że wyborczy triumf Trumpa wróży również sukces biznesom Muska. W środę, gdy już najważniejsze media podały prognozy wyniku wyborów, kurs akcji Tesli poszybował na otwarciu o 13 proc. Na zamknięciu firma Muska mogła się już pochwalić prawie 15-procentowym wzrostem. To najwyższe wzrosty od dwóch lat i przerwanie tegorocznej złej passy. Do chwili rozpoczęcia środowej sesji Tesla mogła pochwalić się tylko 1 proc. wzrostem na przestrzeni tego roku.
Podniosło to wartość akcji Tesli, które posiada Musk, o ponad 15 miliardów dolarów. Oznacza to, że na tym etapie stopa zwrotu z finansowego wsparcia dla Trumpa wyniosła dla Muska aż 12 761 proc.
Mogą być też perturbacje
Jak jednak pisze CNN, to, czy Musk zyska na prezydenturze Trumpa także w przyszłości, nie jest już takie oczywiste. Chodzi między innymi o stosunek prezydenta elekta do aut elektrycznych, produkowanych także przez należącą do Muska Teslę.
Wcześniej Trump wielokrotnie wyrażał sceptycyzm wobec zastępowania produkcji aut spalinowych pojazdami elektrycznymi. Przekonywał, że są one zbyt drogie, nie są konkurencyjne w stosunku do aut z tradycyjnym napędem, a transformacja energetyczna przyczyniłaby się do zlikwidowania wielu miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych.
"Znaczną część swojej ogromnej fortuny Musk zawdzięcza rządowym dotacjom, otrzymywanym przez lata zarówno na rzecz firm takich jak Tesla czy SpaceX, jak i finansowym zachętom dla nabywców aut elektrycznych. Nawet gdyby wybory wygrała wiceprezydent Kamala Harris, wiele z tych pieniędzy nadal zasilałoby budżety firm Muska" - pisze CNN.
"Niewykluczone, że rządowe dofinansowania na auta elektryczne zostaną wstrzymane przed administrację Trumpa. Nie musi to jednak oznaczać katastrofy dla Muska. Jego fortuna może pozostać nietknięta, a on sam może paradoksalnie na takim ruchu skorzystać" - czytamy.
"Po przejęciu władzy Trump może nakazać Departamentowi Skarbu zmianę zasad określających, którzy nabywcy samochodów kwalifikują się do ulgi podatkowej na zakup auta elektrycznego, znacznie ograniczając tym samym jej dostępność. Jeżeli obóz Trumpa osiągnie jeszcze większą władzę i Kongres będzie kontrolowany przez republikanów, może uchwalić on przepisy, które całkowicie zlikwidują to rozwiązanie" - pisze CNN.
Musk jednak - przynajmniej publicznie - głośno nie oponuje przeciwko zniesieniu ulg dla nabywców aut elektrycznych. Wcześniej przekonywał, że na wsparciu rządowym zyskują przede wszystkim producenci aut spalinowych, którzy dopiero rozpoczynają energetyczną transformację. Tym samym rządowe pieniądze przyczyniały się do rozwoju konkurentów Tesli.
"Zabierzcie te dotacje. To tylko pomoże Tesli" - pisał Musk na X w lipcu.
Jak zauważa CNN, Tesla czuje coraz mocniej na karku oddech konkurencji. Przez rosnącą ofertę ze strony innych producentów sprzedaż Tesli padła o 2 proc. w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy tego roku w porównaniu z rokiem ubiegłym. Był to pierwszy raz, gdy firma odnotowała taki spadek w historii swojego istnienia.
Trumpa najprawdopodobniej nie zrezygnuje jednak zupełnie z subsydiowania aut elektrycznych. Nie stracą raczej - przynajmniej w wymiarze bezpośrednim - producenci tych pojazdów. Dostają oni bowiem także dofinansowania do budowy fabryk aut elektrycznych, w tym również w południowych stanach, w których popularnością cieszy się Donald Trump. "Mało prawdopodobne, że Trump chciałby ukrócić to wsparcie i zrezygnować z nowych miejsc pracy w tych stanach, nawet jeśli ostatecznie skorzystają na tym konkurenci Muska" - czytamy w artykule CNN.
Bez oddechu regulatorów na karku
Jednoznacznie korzystne dla Tesli wydają się przewidywania dotyczące polityki Trumpa w sprawie aut autonomicznych.
"Jest prawdopodobne, że Trump będzie przychylnym okiem patrzył na plany Muska dotyczące wprowadzenia aut autonomicznych, wraz z zapowiadaną przez Muska flotą tak zwanych robotaksówek" - czytamy w artykule CNN.
"Naszym zdaniem Tesla i jej dyrektor generalny Elon Musk to prawdopodobnie najwięksi zwycięzcy wyborów. Sądzimy, że zwycięstwo Trumpa pomoże przyspieszyć zatwierdzenie przez organy regulacyjne aut autonomicznych" - ocenia Garrett Nelson, analityk z CFRA Research.
CNN przypomina, że już działające w autach Tesli systemy wspomagania kierowcy, takie jak autopilot i w pełni autonomiczna jazda, są poddawane dochodzeniu federalnych organów regulacyjnych ds. bezpieczeństwa. Urzędnicy dokładniej przyglądają się ich funkcjonowaniu po serii awarii. "Dochodzenia te mogą spowolnić wydawanie pozwoleń na wprowadzenie do sprzedaży autonomicznych samochodów" - czytamy. Pod rządami Trumpa postępowania mogą być stopniowo wygaszane.
Możliwy poważny cios
Poważnie ugodzić w interesy Muska może jednak wznowienie wojny handlowej z Chinami. W Szanghaju znajduje się bowiem jedna z największych firm Tesli, produkowane w niej samochody odpowiadają za znaczną część zysków i wyników sprzedaży koncernu.
Zdaniem Daniel Ivesa, analityka do spraw technologii w Wedbush Securities, podczas tej kadencji Trump "będzie znacznie ostrzejszy" wobec Chin. - Wtedy negatywne skutki mogą przeważyć nad tymi pozytywnymi dla Tesli - mówi.
- Ponad 40 proc. dostaw Tesli pochodzi z rynku chińskiego. W razie ich nagłego ukrócenia, koncern znalazłby się poważnych tarapatach - komentuje.
Na przedsięwzięcia biznesmena negatywnie mogłoby wpłynąć także jego wejście w skład administracji Trumpa.
- Niezależnie od tego, czy Musk pełniłby w niej bardziej formalną czy nieformalną rolę, to ostatnią rzeczą, którą chcieliby widzieć inwestorzy Tesli, jest dalsze odrywanie Muska od kierowania Teslą - powiedział Ives.
Musk może być spokojny o SpaceX i X
Zdaniem CNN zmiana w Białym Domu nie będzie miała znaczącego wpływu na pozostałe firmy Muska - SpaceX czy X. Ta pierwsza staje w szranki ze zdecydowanie osłabionym przeciwnikiem Boeingiem, który ma poważne problemy z realizacją kosmicznych kontraktów, w tym z przewiezieniem z powrotem kosmonautów, znajdujących się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Donald Trump według serwisu nie będzie wprowadzał raczej żadnych rozwiązań godzących w interesy X. Jednocześnie portal społecznościowy stanowi też tylko niewielką część ogromnego imperium Muska.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Newscom/PAP