Co zdecydowało o zwycięstwie Donalda Trumpa, czego zabrakło Kamali Harris, jak w ciągu ostatnich lat zmieniła się polityczna mapa Stanów Zjednoczonych? - na te pytania, podsumowując wtorkowe wybory w USA, starają się odpowiedzieć amerykańskie media. Oto sześć najważniejszych wniosków, które płyną z tych analiz.
Donald Trump będzie kolejnym prezydentem USA - udało mu się przekroczyć wymaganą granicę 270 elektorów, co zapewnia mu powrót do Białego Domu. Poniżej przedstawiamy sześć najważniejszych wniosków, które płyną z wtorkowych wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
1. Zdecydowały te same stany
CNN zaznaczyło, że choć w kilku stanach wciąż trwa liczenie głosów, ostateczne zwycięstwo Donalda Trumpa przypieczętowały niemal te same stany, co w 2016 roku. Z siedmiu stanów wahających się w tegorocznych wyborach republikanin wygrał w pięciu (Georgia, Karolina Północna, Wisconsin, Michigan i Pensylwania), a prowadzi w dwóch kolejnych (Arizonie i Nevadzie). W 2016 roku jego łupem również padły wszystkie wyżej wymienione, poza Nevadą.
Zdobycie sześciu z siedmiu tych stanów (poza Karoliną Północną) w 2020 roku pozwoliło zwyciężyć również Joe Bidenowi.
2. Republikanie umacniają się w starych swing states
Amerykańskie media zwracają uwagę na utrwalenie się republikańskiego statusu dwóch stanów, które do niedawna uchodziły za wahające się - Florydy i Ohio.
Dwa lata po tym, gdy republikański gubernator Ron DeSantis odniósł przytłaczające, 19-punktowe zwycięstwo w walce o reelekcję, Trump przypieczętował status Florydy kolejną dwucyfrową wygraną GOP - 56 do 43 procent nad Kamalą Harris. W silnie latynoskim hrabstwie Miami-Dade - tradycyjnym rezerwuarze głosów demokratów - zmiany są wyraźnie widoczne. Podczas gdy w 2016 roku Hillary Clinton wygrała tu przewagą 29 punktów procentowych, w tym roku Trump osiągnął wynik o 11 punktów lepszy od swojej rywalki.
Według "The Hill" pierwszym znakiem ostrzegawczym dla Kamali Harris po zamknięciu lokali wyborczych było stosunkowo szybkie wskazanie, że na Florydzie wygrywa Trump. "Sam wynik nie był szokiem - ale fakt, że Trump wygrał z około dwukrotnie większą przewagą niż sześć punktów, którą przewidywały średnie sondaże, był złowieszczy dla kandydatki demokratów" - czytamy.
CNN oceniło, że Floryda może stać się nowym Teksasem - gotowym na dekady republikańskiej dominacji, zbudowanej na koalicji starszych, niewykształconych wyborców, młodszych Latynosów i konserwatystów migrujących z innych stanów.
Ohio, kolejne tradycyjne prezydenckie pole bitwy, które w roku 2020 opowiedziało się za Trumpem, po raz pierwszy od 1964 roku nie "wskazując" wygranego w skali kraju, ponownie postawiło na republikanów. Trump w tym roku wygrał tam 11 punktami procentowymi.
Ponadto miejsce w Senacie na rzecz przedstawiciela Partii Republikańskiej Berniego Moreno stracił zasiadający w izbie wyższej od 2007 roku demokrata Sherrod Brown.
CZYTAJ WIĘCEJ: Cztery lata temu wygrał tam Biden. Te stany odbił Trump
3. Niespodzianka demograficzna
Wiele mediów przed dniem wyborów koncentrowało się na tym, czy Trump zdobędzie poparcie wśród czarnoskórych wyborców, zwłaszcza czarnoskórych mężczyzn, lub wśród młodszych wyborców. W rzeczywistości zmiany w tych grupach demograficznych były niewielkie - tak wynika z sondaży exit poll.
Niespodzianką jest jednak postawa latynoskich mężczyzn. W 2020 roku sondaże CNN pokazały, że ta grupa głosowała na Joe Bidena z 23-punktową przewagą - 59 do 36 procent - nad Donaldem Trumpem. Z tegorocznego badania CNN wynika, że Latynosi głosowali na Trumpa z 10-punktową przewagą (54 do 44 procent) nad Harris. Zaznaczono przy tym, że Latynoski tylko nieznacznie zmieniły swoje poparcie.
"The Hill" oceniło, że zmiana o 33 punkty procentowe na rzecz republikanów w ciągu czterech lat musi rodzić pytania w obozie demokratów.
Trump ma również przewagę pod względem liczby wszystkich otrzymanych głosów w skali całego kraju. Różnica wynosi obecnie około pięciu milionów i jeśli się utrzyma, polityk będzie pierwszym republikaninem od czasu George'a W. Busha w 2004 r., który wygra głosowanie powszechne.
4. Kwestia aborcji nie okazała się kluczowa
Demokraci liczyli, że czynnikiem motywującym kobiety do oddania głosu na Kamalą Harris - potencjalnie pierwszą kobietę na stanowisku prezydenta USA - będzie spór o prawo do przerywania ciąży, który wybuchł przed dwoma laty po wyroku Sądu Najwyższego uchylającym orzeczenie w sprawie Roe kontra Wade z 1973 r. Od tego czasu w wielu konserwatywnych stanach zaostrzono przepisy aborcyjne.
Tak się jednak nie stało. "The Hill" zwróciło uwagę, że choć większość kobiet opowiedziało się za Harris, to dotychczasowe sondaże exit poll wskazują, że jest to przewaga mniejsza niż cztery lata temu. W 2020 roku - według sondaży CNN - kobiety wybrały Bidena różnicą 15 punktów procentowych nad Trumpem. W tym roku Harris prowadzi wśród wyborczyń o zaledwie 10 punktów procentowych.
5. Wyborcy z obszarów wiejskich są jeszcze potężniejszą siłą
CNN oceniło, że na powrót Trumpa do Białego Domu duży wpływ mają wiejskie hrabstwa. Według statystyk CNN, w 2020 roku Donald Trump zwyciężył na obszarach wiejskich przewagą 15 punktów procentowych, podczas gdy w 2024 roku różnica na korzyść republikanina wyniosła już 27 punktów.
Choć Kamala Harris w dużych miastach osiągnęła nieco większą przewagę nad Trumpem niż Joe Biden (w 2020 roku różnica 22 pkt. proc., w 2024 roku różnica 23 pkt. proc.), to demokratce gorzej poszło na przedmieściach, gdzie w 2020 roku zwyciężył Joe Biden, uzyskując wynik o 2 punkty procentowe lepszy od Donalda Trumpa. W 2024 roku przewaga była podobnie niewielka, jednak tym razem triumfował republikanin.
Wydaje się, że przewaga Trumpa na obszarach wiejskich była zbyt duża, by pozwolić Harris na zwycięstwo. "Małe liczby w większym schemacie tak skomplikowanych wyborów mogą wydawać się nieistotne - ale sumują się. We wtorek matematyka wydawała się być po stronie Trumpa" - podsumowało CNN.
6. Republikanie mogą wziąć wszystko
Donald Trump będzie miał republikańską większość w Senacie i całkiem możliwe, że także w Izbie Reprezentantów.
Zdobycie większości w Senacie przez GOP stało się pewne, gdy republikanin Bernie Moreno pokonał w Ohio sprawującego od 18 lat mandat Sherroda Browna. Zwycięstwo odniósł również Tim Sheehy nad senatorem demokratów Jonem Testerem w Montanie. Oznacza to trzeci przejęty przez republikanów mandat po tym, jak w Wirginii Zachodniej, zgodnie z przewidywaniami, wygrał Jim Justice, który obejmie miejsce po senatorze związanym z Partią Demokratyczną Joe Manchinie.
Jak donosi CNN, republikanie dotąd zapewnili sobie 204 miejsca w Izbie Reprezentantów, a demokraci 182 (do zdobycia większości w izbie potrzeba 218 mandatów).
Źródło: "The Hill", CNN
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/FRANCK ROBICHON