System ma spowodować, że Wenezuelczycy... ograniczą swoje zakupy. Ma też kontrolować, czy dana osoba nie robi zakupów kilka razy dziennie. W sklepach brakuje bowiem produktów, a w ubiegłym roku inflacja wyniosła w tym kraju aż 80 proc.
Ropa potęguje problem
Maduro pierwotnie ogłosił program skanowania linii papilarnych w sierpniu 2014 roku. Od tego czasu, rząd stopniowo wprowadzał program w życie w państwowych sklepach zlokalizowanych wzdłuż granicy z Kolumbią.
W sobotę prezydent poinformował jednak, że siedem największych prywatnych sieci spożywczych również zgodziło się zainstalować skanery w punktach swoich sklepów w całej Wenezueli. Kupującego będzie obowiązywał limit na zakup danego produktu. Nie będzie mógł on przekroczyć danej ilości. Zapewnieniu, że obywatele nie będą łamali przepisów, ma służyć system identyfikacji odcisków palców. W niektórych przypadkach, klienci będą mogli udać się do danego sklepu tylko w niektórych dniach tygodnia, w zależności od ich numerów identyfikacyjnych.Towary, których szczególnie niedobór odczuwają Wenezuelczycy, to kurczak, mleko, mąka, czy nawet papier toaletowy.
Maduro oskarża o tę sytuację przemytników, którzy jego zdaniem kupują produkty po cenach kontrolowanych w Wenezueli i sprzedają je w sąsiedniej Kolumbii. Na początku tego roku, rząd znacjonalizował część sieci sklepów spożywczych, oskarżając wcześniej ich właścicieli o celowe tworzenie długich kolejek dostaw podstawowych produktów. Maduro dodatkowo uważa, że przeciwko Wenezueli toczy się większa "wojna ekonomiczna". Prezydent o udział w tej ofensywie oskarża m.in. Stany Zjednoczone.
Autor: mb//km / Źródło: International Business Times / TVN24BiS