Amerykańscy przedsiębiorcy narzekają na niepewność związaną z polityką handlową nowej administracji pod wodzą Donalda Trumpa - pisze CNN. Poczucie chaosu potęgują liczne zapowiedzi i groźby, nie wspominając o wprowadzaniu i następnie szybkim zawieszaniu ceł. "Ciężko wyobrazić sobie trudniejsze otoczenie dla firm" - zwraca uwagę CNN.
"Każdego tygodnia pojawiają się nowe groźby nałożenia ceł. Niektóre taryfy wchodzą w życie, inne są zawieszane po 'bardzo dobrych' rozmowach telefonicznych. Kolejne są łagodzone po skargach biznesu" - opisuje portal amerykańskiego wydawcy.
Amerykański biznes skarży się na Trumpa
Według CNN "ciężko wyobrazić sobie trudniejsze otoczenie dla firm próbujących podejmować decyzje dotyczące przyszłości". "Zatrudniać czy zwalniać pracowników? Rozwijać czy zwijać biznes? Podnosić ceny czy nie?" - czytamy.
- To frustrujące i stresujące - powiedział Trevor Frampton, właściciel sklepu zoologicznego w Santa Rosa w Kalifornii, odnosząc się do gróźb dotyczących nakładania kolejnych ceł.
Frampton obawia się, że realizacja tego typu zapowiedzi wymusi na nim podniesienie cen karmy i innych produktów dla zwierząt. Przedsiębiorca wskazuje, że wielu jego klientów już teraz ogranicza wydatki z powodu wzrostu kosztów życia.
- Taryfy są wprowadzane, a później znoszone. Nie mogę za tym nadążyć - powiedział. - Wszystko jest niepewne. Jeśli to ma się wydarzyć, to po prostu to zrób - zwrócił się do Donalda Trumpa. - Według mnie jest to po prostu głupie - dodał przedsiębiorca.
Chaos coraz bardziej widoczny w danych
"Chaos wpływa na coraz bardziej burzliwy rynek akcji. Jego symptomy zaczynają być widoczne także w danych gospodarczych z USA" - pisze CNN.
"Spada wskaźnik nastrojów konsumenckich, a wydatki Amerykanów zaliczyły w styczniu najgłębszy spadek od prawie czterech lat. Tymczasem kluczowe prognozy Fed dotyczące PKB zakładają, że amerykańska gospodarka skurczy się w pierwszym kwartale" - pisze CNN.
- Gospodarka jest dławiona przez niepewność. Im dłużej chaos się utrzymuje, tym bardziej prawdopodobne jest, że gospodarka zacznie się dusić - stwierdził Mark Zandi, główny ekonomista Moody's Analytics w rozmowie z CNN.
"W lutym gwałtownie spadło zatrudnienie w sektorze prywatnym. Wskazywano, że ich przyczyną była między innymi niepewność polityczna" - pisze CNN, powołując się na dane firmy ADP.
"Małe firmy zatrudniające mniej niż 19 pracowników redukowały etaty. Na taki krok decydowały się także firmy z sektora handlu/transportu/usług komunalnych (-33,000), edukacji/usług zdrowotnych (-28,000), informacji (-14,000) i zasobów naturalnych/wydobycia (-2,000)" - czytamy.
Coraz wyższy deficyt handlowy
"Firmy przygotowały się na cła, zakładając, że administracja Trumpa spełni swoje groźby. W rezultacie amerykański deficyt handlowy niemal podwoił się w styczniu w ujęciu rocznym. Biznes zaczął bowiem sprowadzać na zapas towar, który mógł zostać objęty taryfami celnymi" - pisze CNN.
Import przewyższył eksport o 131,4 mld dolarów w styczniu, co stanowi wzrost o 97 proc. Import z Kanady wzrósł o 15 proc. do 38,3 mld dolarów, a chiński eksport do USA wzrósł o 16 proc. do 37,5 mld dolarów. Z kolei import z Meksyku wzrósł o 10 proc. do 41,7 mld dolarów.
Instytut Zarządzania Podażą (ISM) poinformował w środę o znacznym wzroście kosztów firm usługowych. Także ta instytucja wskazywała na "niepokój" związany z taryfami celnymi.
"Borykamy się z dużą niepewnością związaną z cłami i innymi działaniami rządu” - napisał w ankiecie ISM przedstawiciel firmy z sektora rolniczego.
Inny biznesmen, zajmujący się zakwaterowaniem i usługami gastronomicznymi, zauważył, że taryfy "spowodowały chaos", który utrudnia prognozowanie przyszłego zapotrzebowania na usługi.
"Taryfy mogą zaszkodzić naszej działalności" - wskazywała inna firma z sektora informacyjnego.
Wyższe cła powodują popłoch także w branży motoryzacyjnej. Ceny akcji General Motors, Forda i Chryslera, zniżkowały, gdy Trump wprowadził 25 proc. cła na import z Kanady i Meksyku.
Prezes Forda Jim Farley ostrzegł niedawno, że takie taryfy spowodowałyby "duże koszty i chaos". Według Anderson Economic Group cła mogą podnieść koszt produkcji przeciętnego pojazdu o 3,5 tys. do 12 tys. dolarów.
Cła Trumpa
O północy z wtorku na środę czasu wschodnioamerykańskiego (godz. 5 rano w środę w Polsce) zaczęły obowiązywać 25-procentowe cła na sprowadzane do USA stal i aluminium. Zgodnie z decyzją prezydenta Donalda Trumpa dotyczą one importu ze wszystkich państw bez wyjątku.
Decyzja Trumpa przywróciła wprowadzone przez niego w 2018 roku cła na stal importowaną ze wszystkich krajów oraz podwyższyła stawkę na aluminium z 10 do 25 proc. W praktyce taryfy najbardziej dotkną Kanadę, Meksyk, Brazylię, UE, Japonię, Wielką Brytanię i Koreę Płd., czyli dużych eksporterów, którzy byli dotąd całkowicie lub częściowo wyłączeni z ceł ogłoszonych w 2018 roku.
Administracja Trumpa groziła też nałożeniem aż 50-procentowych ceł na import z Kanady, głównego dostawcy stali i aluminium do USA. Była to odpowiedź na plan oclenia energii elektrycznej eksportowanej do USA przez władze kanadyjskiej prowincji Ontario. Ostatecznie Ontario zrezygnowało z tych ceł, a Biały Dom ogłosił, że stawka na import stali i aluminium z Kanady będzie wynosiła 25 proc., tak samo jak z innych krajów.
Natomiast w zeszłym tygodniu Donald Trump zdecydował o zawieszeniu, wcześniej przez niego wprowadzonych, ceł na auta i inne wyroby przemysłu motoryzacyjnego z Meksyku i Kanady na miesiąc. Decyzję podjął na wniosek największych producentów aut i po rozmowie z premierem Kanady Justinem Trudeau.
Prezydent USA Donald Trump ogłosił w czwartek, że zawiesił do 2 kwietnia pobieranie 25-procentowych ceł na meksykańskie towary objęte porozumieniem handlowym USMCA. Kolejnego dnia poinformowano, że USA zdecydowały się zawiesić do 2 kwietnia br. cła nakładane na import z Kanady wówczas, gdy jest on zgodny z wymogami umowy USMCA.
USMCA to umowa handlowa między USA, Kanadą i Meksykiem, która zastąpiła poprzednie porozumienie NAFTA.
Źródło: CNN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/SAMUEL CORUM / POOL