Chińskie MSZ poinformowało, że Pekin sprzeciwia się wszelkim cyberatakom, ale nie potępiło bezpośrednio akcji hakerów przeciwko wytwórni Sony Pictures, ani nie zareagowało na apele USA o działania wymierzone w Koreę Płn., oskarżaną przez Waszyngton o ten atak.
Chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi w niedzielnej rozmowie z amerykańskim sekretarzem stanu Johnem Kerrym "potwierdził stanowisko Chin, podkreślając, że Chiny sprzeciwiają się wszelkim formom cyberataków i cyberterroryzmu" - napisał w oświadczeniu resort w Pekinie.
"Chiny są przeciwne wykorzystywaniu przez inny kraj lub osoby krajowych urządzeń do przeprowadzenia cyberataku na kraj trzeci" - dodano.
Korea na czarnej liście?
Chiny są jedynym większym sojusznikiem Korei Północnej i miałyby kluczowe znaczenie w wysiłkach USA, by rozprawić się z odizolowanym państwem. Jednak Waszyngton w przeszłości oskarżał Pekin o cyberszpiegostwo, a przedstawiciel amerykańskich władz powiedział, że podczas ataku na Sony hakerzy mogli wykorzystać chińskie serwery, by utrudnić ustalenie skąd go dokonano.
W piątek FBI oświadczyło, że za atak na Sony, do którego doszło pod koniec listopada, odpowiedzialny jest Pjongjang. Prezydent USA Barack Obama i jego doradcy obecnie zastanawiają się, jak ukarać Koreę Północną. Obama ujawnił, że jedną z opcji byłoby ponowne umieszczenie Korei Północnej na czarnej liście krajów sponsorujących terroryzm.
Według agencji Reutera USA po raz pierwszy bezpośrednio oskarżyły inny kraj o cyberatak na taką skalę na amerykańskie cele, co grozi nową konfrontacją między Waszyngtonem a Pjongjangiem. Korea Północna zaprzeczyła, jakoby stała za atakiem i zapewniła, że w odwecie za oskarżenia uderzy w USA.
USA szambem terroryzmu
"Nie wiemy, kim byli i gdzie są (hakerzy), ale z pewnością możemy powiedzieć, że są zwolennikami i sympatykami Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej" - napisała północno-koreańska agencja KCNA w komentarzu.
"Najostrzejszy kontratak, który śmiało podejmiemy, będzie skierowany przeciwko Białemu Domowi, Pentagonowi i całemu terytorium amerykańskiemu, które jest szambem terroryzmu" - zaznaczyła agencja, dodając, że ten kontratak znacznie przewyższy "proporcjonalną odpowiedź" zapowiadaną przez Obamę.
Japonia, jeden z bliskich sojuszników USA w Azji, także stanowczo potępiła atak na Sony Pictures, ale nie oskarżyła o niego Korei Północnej.
Strażnicy grożą atakami
W wyniku cyberataku na hollywoodzką wytwórnię, należącą do japońskiej firmy, hakerzy przechwycili m.in. informacje o numerach ubezpieczeń społecznych pracowników, szczegóły kontraktów z aktorami i twórcami filmowymi, a także całe filmy dopiero czekające na premierę. Niektóre informacje umieszczono później w sieci.
Do ataku przyznali się hakerzy z grupy o nazwie Strażnicy Pokoju (GOP). Zagrozili oni też atakami, porównywalnymi z 11 września 2001 roku, jeśli na ekrany kin wejdzie wyprodukowana przez Sony komedia "The Interview" o zamachu na przywódcę Korei Północnej Kim Dzong Una. Film miał mieć premierę w USA w okresie świątecznym, ale po ataku hakerów pokazy zostały odwołane.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu