Prezydent Argentyny Javier Milei przekonywał w poniedziałek, że jego polityka cięć wydatków publicznych przynosi rezultaty. W orędziu do narodu oświadczył, że kraj osiągnął nadwyżkę budżetową, co określił jako "cud gospodarczy". Reformy mające poprawić sytuację budżetową boleśnie uderzyły w portfele wielu argentyńskich rodzin. Według niektórych szacunków odsetek ubóstwa przekroczył 50 procent.
- Rozumiem, że sytuacja, w której jesteśmy, jest ciężka, ale ponad połowę drogi już mamy za sobą (…) Tym razem wysiłki będą tego warte – zapewnił libertariański prezydent w wystąpieniu nadanym przez ogólnokrajowe stacje telewizyjne wieczorem czasu miejscowego.
"Cud gospodarczy"
Milei oświadczył, że sektor publiczny odnotował w marcu "nadwyżkę finansową w wysokości ponad 275 mld pesos", czyli 0,2 proc. PKB, po raz pierwszy od 2008 roku. - To jedyny punkt wyjścia do zakończenia piekła inflacji - powiedział.
Określił to jako "cud gospodarczy", "osiągnięcie na skalę światową" oraz "kamień węgielny, od którego zbudujemy nową erę dobrobytu w Argentynie". Zaznaczył przy tym, że ścięte wydatki publiczne nie powrócą, a wzrost ma nastąpić za sprawą sektora prywatnego. Portal Infobae zaznacza, że równowaga budżetowa została osiągnięta dzięki wstrzymaniu części wydatków, takich jak finansowanie robót publicznych czy transfery funduszy do kas prowincji, a także poprzez obniżenie realnych emerytur i wynagrodzeń w sektorze publicznym.
Coraz więcej ubogich, ludzie wychodzą na ulice
Od zaprzysiężenia w grudniu 2023 roku Milei wprowadza w życie program radykalnego cięcia wydatków publicznych, określany przez niego mianem "piły łańcuchowej". Ma to pomóc opanować szalejącą inflację i wyciągnąć kraj z głębokiego kryzysu finansowego. Reformy boleśnie uderzyły w portfele wielu argentyńskich rodzin, a według niektórych szacunków odsetek ubóstwa przekroczył 50 proc. Przez kraj regularnie przetaczają się strajki i protesty, które często prowadzą do przepychanek z policją. Na wtorek strajk i marsz protestu w Buenos Aires zapowiedziały związki zawodowe pracowników uczelni wyższych. Domagają się one między innymi waloryzacji uczelnianych budżetów w stopniu przystającym do notowanej w kraju ponad 200-procentowej inflacji rocznej.
Źródło: PAP