Zapowiedzi 500 zł na dzieci, zwiększenia kwoty wolnej od podatku czy cofnięcia reformy wieku emerytalnego oznaczają wzrost wydatków budżetowych, a niekoniecznie rozwój - tak główna ekonomistka Lewiatana Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek oceniła środowe expose premier Beaty Szydło.
Starczewska-Krzysztoszek podkreśliła, że expose premier Beaty Szydło, było "właściwie w stu procentach powtórzeniem propozycji, które były składne w okresie przedwyborczym, nie ma nowości, nie ma zaskoczeń".
Trzy razy wydawanie
- Ważnym jest układ, czyli sposób komunikowania się z nami w expose, np. z przedsiębiorcami. Pani premier rozpoczęła, że po pierwsze celem rządu jest rozwój, po drugie rozwój, po trzecie rozwój. Natomiast później wszystko to co nastąpiło, mówiło, że po pierwsze celem rządu jest wydawanie, po drugie wydawanie i po trzecie wydawanie - oceniła główna ekonomistka Lewiatana.
Według niej pierwszym dowodem na to jest zapowiedź przeprowadzenia przez pierwszych 100 dni rządu ustaw związanych z: 500-zł dodatkiem na drugie dziecko i każde w najuboższych rodzinach, cofnięciem reformy emerytalnej, podwyższeniem kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł oraz darmowymi lekami dla osób po 75. roku życia. - Te propozycje obciążą budżet państwa w granicach 50 mld zł. Pod znakiem zapytania stawia się deklarację rządu, że priorytetem jest rozwój, rozwój, rozwój, kiedy obciąża się budżet takimi wydatkami - dodała. Starczewska-Krzysztoszek mówiła, że wskazane w expose źródła finansowania, takie jak podatek bankowy, podatek od sklepów wielkopowierzchniowych, czy miliard złotych z dywidendy od spółek Skarbu Państwa, dają według wyliczeń ok. 9-10 mld zł. - Rozumiem, że pozostałe 40 mld zł rząd chce pozyskać z poboru podatków. Oczywiście da się wygenerować taki zwiększony pobór, tylko pytaniem jest w jakim okresie. Nie uda się tego zrobić w przyszłym roku, a te pieniądze będą potrzebne - wskazała.
Co z akcjonariuszami?
Zwróciła uwagę, że zwiększenie dywidendy ze spółek Skarbu Państwa ograniczy ich możliwości rozwojowe. - Pytaniem jest też to jak w takiej sytuacji traktowani będą akcjonariusze mniejszościowi - dodała. Zdaniem ekonomistki będziemy więc mieli problem z dużym deficytem budżetowym, co może w konsekwencji spowodować, że ponownie wpadniemy w procedurę nadmiernego deficytu. "Oznacza to, że szansa na wydawanie pieniędzy będzie mniejsza. Jeśli nie będziemy schodzić z długiem i deficytem, to możemy spodziewać się ograniczeń w dostępnie do środków europejskich, a w expose były one wskazane jako najważniejsze" - zaznaczyła. Ekonomistka przyznała, że potrzebne jest zwiększenie udziału inwestycji i ich relacji do PKB, o czym mówiła Beata Szydło. - Inwestycje w swojej istocie są prorozwojowe, ale firmy muszą mieć oszczędności - zaznaczyła.
Potrzebna dobra współpraca z NBP
Według Szydło jednym ze źródeł finansowania programu inwestycyjnego miałyby być środki banków i realizacja na polskim gruncie zasady podobnej do LTRO (EBC udziela niskooprocentowanych pożyczek bankom komercyjnym). - Wymaga to dobrej współpracy z NBP - mówiła premier. Przedstawicielka Lewiatana zwróciła uwagę, że nie wie, w jaki sposób rząd chciałby zmusić do tego niezależny bank centralny. Jako pozytywne elementy expose wymieniła m.in. zapowiedź pełnej amortyzacji inwestycji, a nawet jej podwojenie przy innowacyjnych projektach. Starczewska-Krzysztoszek dodała, że zapowiadane przez Szydło obniżenie podatku CIT dla małych przedsiębiorców do 15 proc. de facto obejmie bardzo mały odsetek przedsiębiorstw. - Takich CIT-owych firm w sektorze mikro- i małych przedsiębiorstw jest bardzo mało. Obniżenie z 19 proc. do 15 proc. podatku CIT byłoby zdecydowanie bardziej interesujące dla sektora średnich firm, gdzie tzw. CIT-owych firm, czyli spółek prawa handlowego jest zdecydowana większość - wskazała. Ekonomista powtórzyła, że pracodawcy nie zgadzają się z ustanowieniem minimalnej stawki godzinowej w wysokości 12 zł. Dodała, że mimo zapowiedzi likwidacji tzw. śmieciówek nie usłyszała żądnych konkretów. - Likwidacja umów śmieciowych przewija się od kilku lat. Natomiast w expose pani premier nie zdefiniowała, co uważa za śmieciówki - powiedziała Starczewska-Krzysztoszek.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock