Obecny poziom złotego wobec euro nie jest groźny dla polskiej gospodarki i naszych przedsiębiorstw, choć może stanowić dla nich wyzwanie - powiedział w czwartek w Sejmie dziennikarzom minister finansów Mateusz Szczurek.
Szczurek pytany był w czwartek w Sejmie przez dziennikarzy, czy obecny kurs złotego nie niepokoi resortu finansów, czy nie stanowi zagrożenia dla gospodarki. Powiedział, że zważywszy na główne motory polskiego wzrostu gospodarczego, którymi są inwestycje i konsumpcja prywatna, to umocnienie złotego do euro nie jest bezpośrednim zagrożeniem dla prognoz wzrostu gospodarczego w 2015 r. - Chociaż z pewnością jest to czynnik, który zmniejsza zyskowność eksportu i stanowi pewne wyzwanie dla części sektorów polskiej gospodarki. Ale jestem przekonany, że na tych poziomach nie jest to groźne dla polskich przedsiębiorców - powiedział minister.
Efekt szybkich zmian
Szczurek odniósł się także do dynamiki umacniania się złotego wobec euro. Wskazał, że zawsze jest tak, że bardzo szybkie zmiany kursów walutowych - czy franka do złotego na początku stycznia, czy euro do złotego obecnie - są czynnikiem, który komplikuje działalność gospodarczą. - Ale polskie firmy nie od dziś funkcjonują w systemie kursu płynnego. Są za nami przykłady jeszcze większych wahań zarówno w jedną, jak i drugą stronę. Nie z takimi zmianami polska gospodarka radziła sobie w przeszłości - dodał.
W czwartek około godz. 13.30 euro kosztowało 4,02 zł, w środę za wspólną walutę płacono nawet 4 złote. Tymczasem na początku roku euro wyceniano na 4,37 zł, co oznacza, że od tamtej pory złoty umocnił się wobec euro o prawie 10 proc.
Co z gospodarką
Minister mówił także o ostatnim raporcie Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który w opublikowanym we wtorek raporcie wskazał, że globalny potencjał gospodarczy pozostanie osłabiony przez lata; wschodzące gospodarki powinny zatem zwiększyć inwestycje w infrastrukturę. Według MFW w latach 2015-2020 zaawansowane gospodarki będą mogły w najlepszym przypadku liczyć na wzrost rzędu 1,6 proc.
Minister zaznaczył, że trwała stagnacja wzrostu gospodarczego, do której odnosi się raport MFW może wynikać z chronicznego niedostatku popytu, albo trwałego spowolnienia wzrostu wydajności. - Tajemnicą sukcesu polskiej gospodarki ostatnich ośmiu lat był wzrost oparty na dwóch solidnych podstawach. Z jednej strony mieliśmy wzrost wydajności pracy i innych czynników produkcji, który pozostawał na jednym z najwyższych poziomów w UE, a z drugiej na popycie, który był znacznie silniejszy, niż w większości krajów rozwiniętych. To wnikało zarówno z niższego zadłużenia sektora prywatnego oraz publicznego, a także z polityki rządu, która w przypadkach silniejszego spowolnienia popytu prywatnego zastępowała go popytem publicznym np. w postaci inwestycji - powiedział. - Taką politykę będziemy prowadzili również w przyszłości. Jak dotąd zarówno wzrost potencjalny (...) jak i rzeczywisty (...) one pozostawały na bardzo wysokim poziomie na tle krajów rozwiniętych i ufam, że tak będzie również w przyszłości - podkreślił. Zastrzegł jednak, że otoczenie gospodarcze, w którym wzrostu jest mniej, oznacza większe problemy ze zbytem także dla naszych przedsiębiorców.
Dynamika zwolni
Zgodnie z raportem MFW niski popyt w strefie euro i Japonii może pogorszyć sytuację i zmusić ekspertów Funduszu do skorygowania w dół obecnych prognoz. Dynamika gospodarcza na rynkach wschodzących zwolni w ciągu najbliższych pięciu lat; poważnym ograniczeniem ich rozwoju są braki w infrastrukturze oraz słabnąca produktywność. MFW rekomenduje krajom zaawansowanym wspieranie popytu i inwestycji rozwojowych; rynki wschodzące powinny poprawić infrastrukturę, uprościć wszelkie procedury i przepisy, które hamują rozwój biznesu, i postawić na lepszą edukację.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock