Nieogłaszanie naboru kandydatów, nieprzeprowadzanie głosowań to coś, co można by określić mianem deliktu - powiedział w TVN24 członek Rady Polityki Pieniężnej Przemysław Litwiniuk. Dodał, że ma "duże zastrzeżenia" do obecnej sytuacji, gdy RPP obraduje w niepełnym składzie. Sprawę komentowali w piątek politycy.
Zgodnie z Konstytucją RP w skład Rady Polityki Pieniężnej wchodzą prezes Narodowego Banku Polskiego jako przewodniczący oraz osoby wyróżniające się wiedzą z zakresu finansów, powoływane na 6 lat, w równej liczbie przez Prezydenta Rzeczypospolitej, Sejm i Senat. W ustawie o Narodowym Banku Polskim przewidziano, że w skład Rady Polityki Pieniężnej wchodzi przewodniczący i dziewięciu członków.
Obecnie RPP liczy jednak w sumie siedmiu zamiast dziesięciu członków. W czwartek Senat odwołał Rafała Surę po tym, jak złożył on rezygnację z tego stanowiska. Dodatkowo są dwa wakaty, których nie obsadził Sejm.
RPP działa w niepełnym składzie. "Mam do tej sytuacji duże zastrzeżenia"
Do sytuacji odniósł się w "Jeden na Jeden" członek RPP Przemysław Litwiniuk. - Od wczoraj jest jeszcze jeden wakat senacki. W związku z tym z dziesiątki (członków RPP - red.) zrobiła nam się siódemka - mówił.
Przyznał, że ma "do tej sytuacji duże zastrzeżenia". - Po pierwsze przyjmując taką funkcję, jeśli nie zachodzą jakieś wyjątkowe okoliczności, natury zdrowotnej czy osobistej, to należałoby swoją przysięgę wykonać do końca, przynajmniej takie jest moje zapatrywanie - ocenił.
- Jeśli chodzi o nieobsadzanie wolnych miejsc, to problem ma dwie natury. Jedna natura to jest porozumienie polityczne, a druga natura jest zupełnie formalno-prawna. To jest brak ogłoszeń o możliwości ubiegania się o tego rodzaju funkcje w Sejmie. W moim przekonaniu obowiązkiem marszałka Sejmu jest ogłaszać nabór kandydatów na każdym posiedzeniu - stwierdził.
"Można to określić mianem deliktu"
Przemysław Litwiniuk mówił, że "obowiązek Sejmu wynikający z konstytucji to powołać tych członków Rady Polityki Pieniężnej na wakujące stanowiska".
- Rozumiem, że gdyby brakowało większości dla przedstawionych kandydatur, to można byłoby tłumaczyć to jakimś kryzysem politycznym. Natomiast nieogłaszanie naboru kandydatów, nieprzeprowadzanie głosowań to coś, co można by określić mianem deliktu - powiedział.
Rada Polityki Pieniężnej - komentarze
Sytuację w Radzie Polityki Pieniężnej komentował w rozmowie z TVN24 Łukasz Schreiber, poseł PiS i jednocześnie sekretarz stanu do spraw parlamentarnych w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jak wskazywał, "jest to decyzja i kompetencja pani marszałek (Sejmu Elżbiety Witek - red.)". - Proszę mnie zwolnić z odpowiedzi, bo nie rząd narzuca takie rozwiązanie - powiedział Schreiber.
Wicemarszałek Sejmu i poseł PiS Ryszard Terlecki nie odpowiedział na pytania dziennikarzy w tej sprawie.
Krzysztof Gawkowski z Lewicy stwierdził, że "Prawo i Sprawiedliwość dopuszcza się deliktu konstytucyjnego, że nie powołuje członków Rady Polityki Pieniężnej". W jego ocenie dzieje się tak, bo PiS "boi się, że może tam nie mieć nikogo, kto będzie żyrował złe decyzje dla Polaków". - Horrendalnie wielkie kredyty, olbrzymia drożyzna, to przecież wynik działań Glapińskiego i Rady Polityki Pieniężnej - powiedział Gawkowski.
Z kolei w ocenie Pawła Poncyljusza z Koalicji Obywatelskiej "niezależność banku centralnego już dawno straciła swoją cnotę". - Nie ma chyba nikt wątpliwości, że od wielu miesięcy, nawet lat, współpraca między rządem a prezesem Glapińskim idzie w ręka w rękę i niezależność banku centralnego już dawno straciła swoją cnotę i dzisiaj jest po prostu tylko instrumentem do produkowania pieniędzy, które są potrzebne rządowi, żeby zrzucać je ze śmigłowców i rozdawać ludziom i mówić: zobaczcie, jak się o was troszczymy. Stąd między innymi taka inflacja - powiedział.
Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z Koalicji Polskiej stwierdził, że "w Senacie wszystko odbędzie się zgodnie z procedurami, dlatego że tam panują obyczaje demokratyczne".
Źródło: TVN24