To nie są dobre wiadomości dla kredytobiorców - rosną raty kredytów i trudniej będzie je uzyskać. Inflacja szaleje - według danych Narodowego Banku Polskiego do końca roku ma przekroczyć 12 procent. Złoty słabnie, cena benzyny niestety nie. Prezes NBP mówił o dalszych podwyżkach stóp i o gotowości do interwencji na rynku walutowym. Materiał z programu "Polska i Świat".
- To cały czas nie jest kres podwyżek - mówi Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.
Raty kredytów w górę
Drożeje paliwo, więcej trzeba zapłacić za jedzenie. Znów wzrosną też raty kredytów.
- Biorąc pod uwagę wszystkie te zmiany, koszty pieniądza, które zaszły od października ubiegłego roku, to rata takiego przeciętnego kredytu złotowego wzrosła już o ponad 40 procent - wyjaśnia Turek.
Patrząc na wyliczenia ekonomistów rata przy kredycie na 300 tysięcy tylko w ciągu ostatniego miesiąca wzrosła o niemal 100 zł. Przy kredycie na pół miliona złotych to wzrost o prawie 200 zł.
- Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach, na kolejnych posiedzeniach RPP nadal będziemy podnosić stopy procentowe - zapowiada Adam Glapiński, prezes NBP.
Raty kredytów rosną nieprzerwanie od października. Według prognoz taki trend może utrzymać się do lipca. Potem do końca roku powinno być już stabilnie. Przy czym ekonomiści przestrzegają, że to prognozy, a te mogą być zmienne.
- Kontynuujemy konsekwentnie rozpoczęte w październiku ubiegłego roku działania, które mają na celu ograniczenie ryzyka utrwalenia się podwyższonej inflacji - mówi Glapiński.
Ceny rosną
Wzrost cen, o czym mówił prezes NBP, ma pozostać na podwyższonym poziomie. Według projekcji inflacji może ona w tym roku dojść do ponad 9 procent, a może nawet przekroczyć 12 procent.
- Po co Narodowy Bank Polski podnosi stopy procentowe? By stłumić konsumpcję, byśmy mniej wydawali na nasze codzienne wydatki - tłumaczy ekonomista i analityk gospodarczy Rafał Mundry.
Wszystkie decyzje Rady Polityki Pieniężnej mają jednak zależeć m.in od aktywności gospodarczej, w tym od wpływu agresji zbrojnej Rosji przeciw Ukrainie.
- Inflacja jest za wysoka i musimy ją zbić. W 2024 roku będzie ona już na przyzwoitym poziomie, ale nadal będzie to powyżej pasma odchyleń - mówi szef NBP.
Ale eksperci zwracają uwagę, że wpływu wojny w Ukrainie na polską gospodarkę oszacować się po prostu nie da. Szczególnie, że nie wiadomo, jak długo potrwa.
- Dużo będzie zależało od zachowania państw Europy Zachodniej - chociażby potencjalnego embarga na import ropy i gazu z Rosji - twierdzi Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan.
A jeśli będzie rosła cena surowców energetycznych, to będzie rosła także inflacja. Choć analitycy zwracają uwagę, że drastycznego wzrostu cen nie będzie. Będzie on po prostu rozciągnięty w czasie.
Słaby złoty
Kryzys widoczny był też w kantorach. - Obserwowana w ostatnim okresie rynkowa presja na osłabienie złotego nie ma uzasadnienia w mocnych fundamentach gospodarczych Polski - uważa Glapiński.
Po rekordowym spadku wartości złotego, kiedy za euro trzeba było zapłacić prawie 5 złotych, kurs polskiej waluty powoli się stabilizuje.
- Nie ma jednak co oczekiwać szybkiego powrotu kursów do poziomów z połowy lutego czy z początku roku. Jednak ten konflikt wywołał duże niepokoje inwestorów zagranicznych - mówi Hanna Cichy, starsza analityczka ds. gospodarczych Polityka Insight.
Z mapy partnerów handlowych znikają też de facto Rosja i Białoruś. Prawdopodobnie zmniejszy się też wymiana handlowa z Ukrainą.
- Będzie to mobilizowało kapitał do odpływu z tego regionu z dużą zmiennością, z dużym niepokojem, jakim jest Polska. Do bezpiecznej przystani, jaką będzie Ameryka, z niższą inflacją i rosnącymi stopami - uważa Cichy.
Agencja ratingowa obniżyła w środę prognozę wzrostu PKB w Polsce na ten roku o 1,4 punktu procentowego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock