Minister energii Krzysztof Tchórzewski chce, aby z Pracowniczych Planów Kapitałowych wyłączyć spółki górnicze. Resort rolnictwa proponuje, aby wpłata pracownika na PPK była niższa i liczona od pensji na rękę, a nie zapisanej w umowie kwoty brutto. A Narodowy Bank Polski uważa, że cała reforma jest niedopracowana.
Przygotowane przez rząd wprowadzenie Pracowniczych Planów Kapitałowych to pomysł na dodatkowe oszczędzanie na emeryturę. W system mają być zaangażowane państwo, pracodawcy i pracownicy (umowa o pracę, umowa zlecenia).
Państwo będzie płacić składkę powitalną 250 zł i dopłatę roczną 240 zł. Pracodawca będzie musiał płacić składkę podstawową 1,5 proc. wynagrodzenia i dobrowolną do 2,5 proc., a większość pracowników (oprócz najsłabiej zarabiających) składkę podstawową w wysokości 2,0 proc. i dobrowolną do 2 proc. Łączna minimalna składka może zatem wynieść 3,5 proc., a maksymalna - 8 proc. Jak wyjaśniał wcześniej Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który uczestniczył w przygotowaniu projektu, w przypadku osoby, która zarabia 3-4,5 tys. zł, składka podstawowa (2 proc.) po stronie pracownika wynosiłaby między 60-90 zł w skali miesiąca. O tyle zatem niższa byłaby nasza pensja "na rękę".
Uwagi do reformy
Sprawa emerytalnej reformy budzi jednak kontrowersje, także w samym rządzie. Z opinii ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego do najnowszej wersji projektu ustawy o Pracowniczych Planów Kapitałowych wynika, że chce on wyłączenia z systemu spółek górniczych. Jego zdaniem wprowadzenie szykowanych zmian może być negatywne dla spółek i doprowadzić do roszczeń ze strony górników.
"Dla spółek sektora górnictwa węgla kamiennego, (...) skutek finansowy wynikający z kosztów składek podstawowych w części obciążającej pracodawcę w skali roku wyniesie ok. 107,7 mln zł" - napisał Tchórzewski.
Dodał, że stanowi to dla spółek sektora górnictwa węgla kamiennego "bardzo duże obciążenie finansowe, w szczególności dla podmiotów będących w trakcie procesów restrukturyzacyjnych". Tchórzewski zaznaczył, że wprowadzenie PPK spowoduje obniżenie wynagrodzenia netto w sektorze górniczym. "Ministerstwo Energii skonsultowało projekt PPK, m.in. z przedstawicielami strony społecznej. Z pozyskanych informacji wynika, że projektowane rozwiązania doprowadzą do faktycznego obniżenia wynagrodzenia otrzymywanego »do ręki«. Powyższa sytuacja może doprowadzić do wystosowania przez pracowników branży górniczej roszczeń rekompensacyjnych z tytułu powyższego obciążenia" - napisał.
W czerwcu Teresa Czerwińska, minister finansów, powiedziała, że sceptycznie podchodzi do jakichkolwiek wyłączeń sektorowych, bo chce, żeby projekt był jak najbardziej powszechny.
W odpowiedzi na uwagi Tchórzewskiego wiceminister finansów, Tomasz Robaczyński, napisał, że spółki górnicze będą uczestniczyć w PPK na normalnych zasadach.
Od dochodów?
Projekt ustawy o PPK przewiduje, że wpłata podstawowa finansowana przez pracownika wynosi 2 proc. wynagrodzenia", z wyłączeniem osób zarabiających nie więcej niż 120 proc. minimalnego wynagrodzenia, które mogą uiszczać mniej niż 2 proc., ale nie mniej niż 0,5 proc. wynagrodzenia. Takie zapisy nie podobają się resortowi rolnictwa, który proponuje, żeby składka była liczona od dochodów i chce wyrazy "2 proc. wynagrodzenia" zamienić na "2 proc. wynagrodzenia netto", ponieważ w ocenie resortu "jest to dobrowolna forma oszczędzania i powinna być odprowadzana od dochodów, a nie przychodów pracownika". W efekcie takiej zmiany wysokość odprowadzanej składki byłaby nieco niższa. Dużych szans na przyjęcie propozycji resortu rolnictwa jednak nie ma. Wiceminister finansów Tomasz Robaczyński, w odpowiedzi na pomysł liczenia składki od dochodu, stwierdził, że "koncepcja liczenia wpłat od dochodów brutto (...) jest popierana przez większość uczestników konsultacji".
Niedopracowany?
Opinię o projekcie PPK wyraził też Narodowy Bank Polski. Zdaniem jego przedstawicieli projekt jest niedopracowany i nie zabezpiecza interesów jego uczestników.
"Pracownicy mają zbyt mały wpływ na to, jak będą inwestowane ich oszczędności, bodźce dla zarządzających są nieodpowiednie, a uczestnicy systemu nie są zabezpieczeni przed niskimi stopami zwrotu" - napisał Piotr Wiesiołek, pierwszy zastępca prezesa NBP. "Koszty ponoszą głównie uczestnicy, pracodawcy i rząd, zaś podmioty zarządzające uzyskują przede wszystkim korzyści niezależne od wyników inwestycji" - dodał Wiesiołek. Zaznaczył również, że projekt nie realizuje swojego podstawowego celu. "System pracowniczych planów kapitałowych (system PPK) w zaproponowanym kształcie nie realizuje głównego celu tworzenia dodatkowego systemu oszczędzania na emeryturę, jakim w opinii NBP powinno być realne zabezpieczenie potrzeb finansowych osób, które zakończyły aktywność zawodową" - napisał. "Zaproponowany mechanizm wypłaty środków z PPK zapewni uczestnikom dodatkowe dochody jedynie przez 10 lat (przez tyle będzie wypłacana emerytura w ramach PPK - red.), począwszy (o ile uczestnik nie zadecyduje inaczej) już od 60. roku życia. Natomiast po zakończeniu tego okresu, w latach kiedy wiele osób nie jest już w stanie pracować i rosną ich wydatki na koszty opieki medycznej, PPK nie stanowiłyby istotnego wsparcia finansowego. W opinii NBP, wypłaty z powszechnego systemu emerytalnego (...) powinny mieć co do zasady charakter dożywotni" - dodał.
Obawy przedsiębiorców
Z badania ankietowego koniunktury przeprowadzanego przez NBP wynika również, że przedsiębiorstwa liczą się z poważniejszymi obciążeniami wyników po wprowadzeniu Pracowniczych Planów Kapitałowych. Autorzy raportu NBP piszą, że ok. 17 proc. ankietowanych przedsiębiorstw wstępnie szacuje, że wprowadzenie PPK może wyraźnie odbić się na ich zyskach. "Analizując przyszłe skutki wprowadzenia Pracowniczych Planów Kapitałowych przedsiębiorstwa liczą się z poważniejszymi obciążeniami wyników. Wśród respondentów, którzy już obecnie są w stanie oszacować efekty wprowadzenia tych przepisów (42 proc. próby) z takim problemem liczy się 82 proc. przedsiębiorstw, z czego 41 proc. jest zdania, że PPK wyraźnie obciąży ich wyniki finansowe" - napisał NBP.
PPK dla milionów pracowników
Ustawa o pracowniczych planach kapitałowych (PPK) wejdzie w życie 1 stycznia 2019 r., największe firmy zaczną jednak stosować nowe przepisy od 1 lipca 2019 r., pozostałe będą wdrażać je stopniowo, ostatnie 1 stycznia 2021 r.
Zgodnie ze wstępnymi założeniami, program ma być docelowo skierowany do ponad 11 milionów pracowników, w tym do około 9 milionów osób zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw oraz ponad 2 milionów osób pracujących w jednostkach sektora finansów publicznych. MF szacuje, że docelowo do programu przystąpi 8,5 mln osób (75-proc. wskaźnik partycypacji).
W Ocenie Skutków Regulacji napisano, że system PPK będzie kosztował sektor finansów publicznych 32,81 mld zł w ciągu dziesięciu lat.
W przypadku dużych firm obliczono ujemny skutek na kwotę 21,2 mld zł, w przypadku firm mikro i MŚP - minus 5,9 mld zł.
Autor: msz//dap / Źródło: PAP