Eksport z Polski do Rosji spadł o prawie 40 procent od stycznia do listopada 2022 roku. Jednocześnie, jak wskazują analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, zwiększył się eksport do takich państw jak Uzbekistan, Armenia czy Turcja, które są uważane za drogi omijania sankcji nałożonych na Rosję.
"Eksport do Turcji wzrósł o 45 proc, do Kazachstanu – o 35 proc., do Uzbekistanu – o 74 proc., do Gruzji – o 40 proc., do Armenii – aż o 344 proc." - wskazali analitycy w najnowszym wydaniu "Tygodnika Gospodarczego PIE". W ich ocenie dane te mogą sugerować, że niektóre firmy w Polsce także biorą udział w omijaniu sankcji.
Sankcje na Rosję
Przypomniano, że po inwazji na Ukrainę Rosja stała się państwem objętym największą liczbą sankcji. W efekcie sankcji spadła przede wszystkim wymiana handlowa Rosji z państwami UE, która przed 2022 r. była głównym partnerem handlowym Federacji Rosyjskiej. Jak zauważono, w ciągu 11 miesięcy 2022 r. eksport z UE do Rosji zmniejszył się o 37 proc.
Analitycy zwrócili uwagę, że dla rosyjskiej gospodarki najbardziej bolesne są ograniczenia dotyczące sprzedaży surowców energetycznych oraz problemy z zakupem komponentów zaawansowanych technologicznie, od których była uzależniona. "Rząd rosyjski stara się stworzyć nowe sieci dostaw, by zaspokoić potrzeby swojej gospodarki" - podkreślono. Analitycy zauważyli, że kilka krajów znacznie zwiększyło eksport do Rosji.
Chiny partnerem numer jeden dla Rosji
"Największym dostawcą do Rosji są Chiny (wzrost eksportu o 13 proc., do 7,71 mld dol.). Duży wzrost dostaw nastąpił także m.in. z Turcji, która zwiększyła swój eksport o 130 proc. w okresie styczeń-listopad ubiegłego roku" - podkreślono. Dodano, że wzrosła też wartość eksportu z państw współpracujących z Rosją w ramach Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG): Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu, Armenii i Kirgistanu. "Dane handlowe sugerują, że w wielu przypadkach były to towary wyprodukowane gdzie indziej, a państwa utrzymujące z Rosją bliskie kontakty handlowe służyły jako droga do omijania sankcji" - stwierdzono. Analitycy PIE wskazali, że Rosja starała się równolegle przekierować dostawy surowców energetycznych do Chin i Indii, co sprawiło, że te dwa kraje stały się głównymi odbiorcami rosyjskiej ropy. "Kolejnym uderzeniem sankcyjnym Zachodu w Rosję będą pułapy cenowe na sprzedaż produktów ropopochodnych premium, takich jak olej napędowy (100 dol. za baryłkę) oraz na olej opałowy (45 dol. za baryłkę)" - podkreślili. Według ekspertów produkty te będzie trudniej przekierować do Chin i Indii, bo kraje te mają rozwinięty przemysł rafineryjny. Pułap cenowy na ropę naftową (60 dol. za baryłkę) sprawił - jak zaznaczyli - że Rosja jest zmuszona sprzedawać surowiec po zaniżonej cenie. Wskazali na "znaczną mobilizację Rosji w kierunku ominięcia tej sankcji".
Wpływ sankcji na ceny ropy
"Rosja zakupiła setki tankowców oraz stworzyła niejasną sieć firm spedycyjnych na całym świecie. Jednocześnie zaczęła oferować niezbędne do handlu ropą ubezpieczenie, żeby zastąpić dominujące na tym rynku firmy europejskie" - podkreślili analitycy PIE. Jak poinformował w tym miesiącu szef Międzynarodowej Agencji Energii (MAE) Fatih Birol, limit cen na ropę uderzył finansowo w Rosję; w styczniu kraj ten zanotował przychody o 30 procent, tzn. o 8 mld dol., mniejsze w porównaniu z takim samym okresem 2022 roku. Szef MAE oświadczył też, że wzrost globalnego popytu na ropę w tym roku będą generować Chiny, a to może wymagać od krajów OPEC+ zrewidowania polityki jej wydobycia. Państwa zachodniej koalicji, w skład której wchodzą Stany Zjednoczone, Australia, Kanada, Japonia i 27 krajów UE, wprowadziły od 5 grudnia ubiegłego roku limit cenowy 60 dolarów za baryłkę rosyjskiej ropy, a UE nałożyła embargo na import rosyjskiej ropy drogą morską. Sankcje te miały stosunkowo niewielki wpływ na światowe ceny. Od rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę, Zachód próbował doprowadzić do degradacji rosyjskiej gospodarki, generującej wpływy z podatków, dzięki którym możliwe jest finansowanie armii, przy jednoczesnym minimalizowaniu szkód dla zachodnich gospodarek.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock