Prezes Urzędu Regulacji Energetyki odmówił zatwierdzenia cenników spółek energetycznych i wezwał je do złożenia kolejnych wyjaśnień. Dał im na to dwa tygodnie. Oznacza to, że nowe taryfy nie wejdą w życie z początkiem stycznia 2019 roku.
"Działając z zachowaniem należytej staranności zmierzającej do ochrony interesów odbiorców oraz równoważenia interesów odbiorców i przedsiębiorstw energetycznych Prezes URE po raz kolejny wezwał sprzedawców energii oraz operatorów systemów elektroenergetycznych do przedstawienia informacji umożliwiających zebranie kompletnego materiału mogącego stanowić podstawę do zatwierdzenia taryf. Konieczne jest bowiem wyjaśnienie wszelkich okoliczności i wątpliwości niezbędnych do zakończenia postępowań" - napisano w komunikacie URE. URE podał, że na poprzednie wezwanie regulatora odpowiedziały wszystkie wezwane spółki, jednak "ich odpowiedzi były dalece niewystarczające do zakończenia postępowań administracyjnych". Termin na udzielenie odpowiedzi upływał we wtorek.
Teraz prezes URE wydłużył ten termin do 3 stycznia 2019 roku. To oznacza, że nowe taryfy nie wejdą w życie z początkiem stycznia 2019 roku.
Mówiła także o tym w poniedziałek w programie "Rozmowa Piaseckiego" w TVN24 minister przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz. Zgodnie bowiem z ustawą Prawo energetyczne, nowe ceny mogą wejść w życie najwcześniej 14 dni od dnia opublikowania zatwierdzonej przez prezesa URE taryfy.
URE żąda wyjaśnień
Cztery największe, państwowe spółki energetyczne - PGE Obrót, Energa Obrót, Tauron Sprzedaż i Enea - jeśli chcą podnieść ceny prądu dla gospodarstw domowych, muszą uzyskać zgodę Urzędu Regulacji Energetyki. Wysyłają w tym celu wnioski o zmiany w taryfach. W tym roku spółki wnosiły o podniesienie cen o średnio 30 procent.
Sytuacja zmieniła się jednak po ubiegłotygodniowej konferencji prasowej ministra Krzysztofa Tchórzewskiego. Szef resortu energii mówił na niej, skąd wezmą się pieniądze na planowane rekompensaty, które mają sprawić, że nasze rachunki nie wzrosną.
Po ujawnieniu informacji o możliwości zasilenia pochodzącym od nich miliardem złotych Funduszu Efektywności Energetycznej i Rekompensat prezes URE wezwał spółki do przedstawienia szczegółowych informacji na temat możliwych oszczędności, o których poinformował minister. - URE prowadząc postępowanie i chcąc dotrzymać rzetelności tego postępowania nie mogło przejść obojętnie wobec tego, że firmy z jednej strony występują do nas o podwyżkę rzędu 30 procent a zaraz komunikują, że mają oszczędności, z których mogą zrekompensować podwyżki - mówiła przed kilkoma dniami Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka Urzędu Regulacji Energetyki. Jak dodała, firmy powinny "jeszcze raz przeliczyć i przeanalizować swoje wnioski i ze skorygowanymi wnioskami wystąpić do Urzędu".
Nowe wnioski
W ubiegłą środę minister Tchórzewski w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie powiedział, że "spółki wycofają wnioski, bo to jest dobra sytuacja, by się zastanowić nad tym, co zostało zrobione". - Jeśli prezes URE zwraca się do spółek, żeby wycofały wnioski i dokonały przeglądu sytuacji, to powinny to zrobić. To jest polecenie prezesa URE, które one muszą wykonywać - wskazywał szef ME.
W czwartek podczas posiedzenia sejmowej komisji energii posłowie zarzucali ministrowi ręczne sterowanie spółkami. Tchórzewski zapewniał "że mamy spółki niezależne".
- Wyraźnie powiedziałem, że przypuszczam, że spółki energetyczne wycofają swoje wnioski, ale nie powiedziałem, że nakażę ani, że mogę to zrobić. Ja po prostu nie mogę tego zrobić. Na dzisiaj, po analizie pytań URE, widać wyraźnie, że spółki nie będą wycofywały wniosków, że nie mają podstaw, by w tym momencie te wnioski wycofać - tłumaczył.
Co zrobi rząd?
Ograniczenie wzrostu cen prądu ma być jednym z tematów najbliższego posiedzenia Rady Ministrów.
Minister Tchórzewski przyznał, że rekompensaty nie są jedynym rozwiązaniem branym pod uwagę. Jak powiedział, Ministerstwo Energii jest też przygotowane na inne warianty, zostaną one przedstawione po decyzji URE.
Autor: mb / Źródło: PAP, tvn24bis.pl