2577 złotych brutto, czyli 1862 na rękę - tyle według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynosi przeciętna miesięczna pensja blisko 4 milionów Polaków pracujących w mikroprzedsiębiorstwach. - Poziom płac jest katastrofalnie niski - uważa Piotr Szumlewicz z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
Z danych GUS wynika, że przeciętne wynagrodzenie w Polsce pod koniec zeszłego roku zbliżyło się do 5 tys. złotych brutto. To ponad 3,5 tys. złotych netto. To jednak średnia i to dla firm zatrudniających co najmniej 10 pracowników, która niewiele mówi o tym, ile w szerszej perspektywie rzeczywiście zarabiają Polacy.
Mali płacą mniej
Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego za 2016 rok przeciętne płace w mikroprzedsiębiorstwach (firmach do 9 pracowników) są niemal o połowę niższe. Średnia pensja wyniosła bowiem 2577 zł brutto miesięcznie, czyli 1862 zł na rękę. Takie wynagrodzenia dostawało 3,95 mln osób, pracujących w mikrofirmach.
Najwyższe wynagrodzenia wypłacane są w mikroprzedsiębiorstwach działających w branży informacji i komunikacji oraz w nieruchomościach. Zatrudnione w tych branżach osoby zarabiały przeciętnie odpowiednio 3,9 tys. zł brutto oraz 3,3 tys. zł brutto miesięcznie. Z kolei najniższe pensje były w rolnictwie, leśnictwie, łowiectwie i rybactwie - 2,1 tys. zł brutto.
Na koniec 2016 roku w mikroprzedsiębiorstwach pracowało blisko 4 mln osób. W tym samym czasie w gospodarce narodowej zatrudnionych było w sumie 15,3 mln osób.
Przyczyny
Dlaczego zarobki w najmniejszych przedsiębiorstwach tak bardzo odbiegają od wynagrodzeń w dużych firmach? Zdaniem Mateusza Krupczyńskiego, eksperta Pracodawców RP niskie wynagrodzenia to efekt niższej niż w dużych firmach wydajności. Przykładem może być park maszyn, mniejszy niż ten, którymi z reguły dysponują więksi gracze.
- To sprawia, że płace również nie mogą być tak wysokie, jak w większych przedsiębiorstwach - twierdzi Mateusz Krupczyński i dodaje, że to właśnie maszyny pozwalają wykonywać pracę w sposób bardziej produktywny.
Z kolei Piotr Szumlewicz ekspert i doradca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ) podkreśla, że w 2016 roku miesięczne płace w mikroprzedsiębiorstwach średnio były aż o 1,7 tys. zł niższe niż w większych firmach. To jego zdaniem "przepaść cywilizacyjna". Szumlewicz wyjaśnia, że dzieje się tak, bo "małe firmy są zazwyczaj nastawione na szybki zysk i konkurowanie niskimi kosztami pracy".
- Stąd między innymi niskie wynagrodzenia. W mikroprzedsiębiorstwach praktycznie nie funkcjonują związki zawodowe i pracownicy mają bardzo słabą pozycję negocjacyjną. Presja płacowa jest więc niższa niż w dużych firmach - twierdzi Szumlewicz i dodaje, że wielu pracowników w najmniejszych firmach pracuje na granicy płacy minimalnej. - Trudno też oszacować skalę szarej strefy i wypłacania części wynagrodzeń bez odprowadzania składek ani podatków. Niestety również tego typu patologie w małych firmach są znacznie bardziej powszechne niż w całej gospodarce - mówi Piotr Szumlewicz. Również Krupczyński zwraca uwagę na to, że w wielu małych firmach część wynagrodzenia nadal płacona jest "pod stołem". - Nie wierzę, że pracownicy mikrofirm zarabiają średnio tylko 2577 zł brutto miesięcznie - uważa ekspert Pracodawców PR.
Będą podwyżki?
Z danych zawartych w raporcie GUS opisujących sytuację mikroprzedsiębiorstw wynika, że wiele z nich mogłoby pozwolić sobie na podwyżki wynagrodzeń. Świadczą o tym dwa wskaźniki. Pierwszy to rentowność wynosząca 11,9 proc. w skali całego kraju. Zaś drugi to nadwyżka przychodów nad kosztami, która na 1 mikroprzedsiębiorstwo wyniosła przeciętnie 62,3 tysiąca złotych. Mateusz Krupczyński wyjaśnia, że nadwyżka przychodów jest źródłem finansowania przyszłych inwestycji, bez których płace na pewno nie wzrosną. - Najmniejsze firmy muszą inwestować, by móc podnosić produktywność a tylko wyższa produktywność na dłuższą metę może zagwarantować stabilne podwyżki płac - twierdzi ekspert Pracodawców RP. Krupczyński spodziewa się jednak, że zarobki w mikroprzedsiębiorstwach będą rosły.
- Mikrofirmy nie są samotną wyspą. Będą musiały dotrzymywać kroku większym firmom, aby nie tracić pracowników. Dlatego spodziewam się wzrostu płac w tych firmach współmiernego do tego, jak będą rosły wynagrodzenia na całym rynku. Oznacza to podwyżki nominalnie o co najmniej około 7 procent, choć nie można wykluczać nawet ponad 10-procentowego wzrostu w bieżącym roku - twierdzi.
Potrzeba zmian
Z kolei Piotr Szumlewicz uważa, że brak podwyżek w najmniejszych firmach nie wynika z "niskiej rentowności, tylko brutalnego wyzysku". Podkreśla też, że mogą one pozwolić sobie na podwyżki wynagrodzeń. - Płace w mikroprzedsiębiorstwach będą rosły dość szybko, tym bardziej, że ich obecny poziom jest katastrofalnie niski - uważa Szumlewicz i dodaje, że jest tak, bo w naszym kraju pracownik w relacji z pracodawcą jest radykalnie słabszą stroną, a w małych przedsiębiorstwach jego pozycja jest bardzo słaba. - Sytuację mogłoby poprawić wzmocnienie związków zawodowych oraz układów zbiorowych, które objęłyby również mikroprzedsiębiorstwa a także wzrost liczby kontroli Państwowej Inspekcji Pracy w małych firmach, których właściciele często czują się bezkarnie, na przykład dowolnie wydłużając czas pracy pracowników i płacąc im głodowe pensje - mówi ekspert OPZZ.
Najczęstsza pensja
Autor: Marek Szymaniak / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock