BIK podał, że miesięczny odczyt Indeksu jakości portfela kredytów mieszkaniowych w październiku 2022 roku wyniósł 1,13 procent. "W ostatnich 12 miesiącach (od października 2021 roku do października 2022 roku) jakość portfela pogorszyła się, o czym świadczy wzrost Indeksu o (+0,58 punktu procentowego)" - czytamy w komunikacie. To właśnie w październiku 2021 roku Rada Polityki Pieniężnej rozpoczęła cykl podwyżek stóp procentowych. Po roku w przypadku części kredytobiorców raty wzrosły nawet dwukrotnie.
- To, co niepokoi, to jest wzrost tempa dynamiki psucia się kredytów mieszkaniowych z miesiąca na miesiąc. Gorszą sytuację widać od maja. Coraz większa liczba kredytów wpada w opóźnienia. Odczyt z października 2022 roku jest najwyższy od 2015 roku, czyli od 7 lat - zaznaczył Waldemar Rogowski w rozmowie z TVN24 Biznes, wyjaśniając, że indeks jakości kredytów mieszkaniowych przedstawia opóźnienia w spłacie raty przekraczające 90 dni.
- Dane mnie niepokoją, ale też nie przerażają. Trzeba to zjawisko obserwować. I bardziej chodzi mi nie o samą wielkość czy wartość opóźnień, lecz dużą dynamikę ich wzrostu - zaznaczył główny ekonomista BIK.
"Mamy 61 tysięcy zagrożonych kredytów"
Ekonomista Adam Czerniak, analizując dane z publikowanego przez Związek Banków Polskich co kwartał raportu o kredytach mieszkaniowych AMRON-SARFiN, wskazał w rozmowie z TVN24 Biznes, że "mamy 61 tysięcy zagrożonych kredytów".
W jego ocenie "te liczby na razie są niewielkie, co jest przede wszystkim zasługą wakacji kredytowych". Jak zauważył, do końca 2022 roku nie musiały być płacone dwie z każdych trzech rat kredytów hipotecznych w kwartale - w sumie zawieszone były 4 raty w ciągu pierwszego pół roku obowiązywania ustawy.
Dodał, że z kolei w przyszłym roku to będzie jedna rata na kwartał, więc ten wpływ będzie mniejszy. - Prawdziwym testem dla rynku będzie koniec roku 2023 i początek 2024, bo wtedy będzie już trzeba płacić wszystkie trzy raty za kwartał - przypomniał.
Waldemar Rogowski w rozmowie z TVN24 Biznes przyznał, że liczył, że wakacje kredytowe "zahibernują" jakość kredytów złotowych. Tak się jednak do końca nie stało. Może to wynikać z faktu, jak ocenił, że z wakacji kredytowych skorzystało 1,8 miliona kredytobiorców. - Z moich prognoz wynikało, że będzie to 70-procentowa partycypacja, a jest 53 procent - stwierdził.
Na pytanie, jaki jest powód, że z wakacji kredytowych skorzystało dużo mniej osób, odpowiedział, że być może chodzi o dostępność do informacji. - Z wakacji kredytowych korzystają głównie młodsi klienci, w wieku 25-34 lata, oni stanowią 68,3 procent wnioskujących. Mieszkają w większych miejscowościach (64,4 procent) i zaciągnęli kredyty niedawno. Mamy 68,2-procentową partycypację wśród osób, które zaciągnęły kredyt w latach 2020-2021 - wyjaśnił.
Dostępność nowych kredytów dla Polaków spada
Z danych BIK wynika, że w październiku 2022 roku w porównaniu do października 2021 roku w ujęciu liczbowym banki i SKOK-i udzieliły o 73,2 procent mniej kredytów mieszkaniowych.
Według Adama Czerniaka dane te pokazują przede wszystkim, że dostępność kredytów dla Polaków spada. - To nie jest tak, że banki nie chcą udzielać kredytów, tylko nie mogą udzielać ich tak dużo ze względu na wytyczne Komisji Nadzoru Finansowego - skomentował.
Na wiosnę KNF zaleciła bankom, żeby w procesie oceny zdolności kredytowej przyjmowały minimalną zmianę poziomu stopy procentowej o 5 punktów procentowych. Wcześniej było to 2,5 punktu.
- Na tym polega biznes bankowy, ale udzielać jak najwięcej kredytów. Na tym banki zarabiają i gdyby mogły, to udzielałyby ich jak najwięcej. Jednocześnie, jak rosną stopy procentowe, to takie kredyty stają się droższe i mniej osób na nie stać. Zmienia się też to, jak banki wyliczają zdolność kredytową, bo przecież nie mogą dawać kredytów każdemu. Tylko tym, co do których mają przeświadczenie, że będą w stanie go spłacić - stwierdził Czerniak.
- Dzisiaj sytuacja jest bardzo trudna, bo zdolność kredytowa spadła o 60, a nawet w skrajnych przypadkach o 70 procent - przyznał Waldemar Rogowski.
- Spadek popytu na kredyty mieszkaniowe musi mieć swoje odzwierciedlenie w ogromnym spadku akcji kredytowej. Właściwie można powiedzieć, że zamarła akcja kredytowa. Panuje na nim epoka lodowcowa, parafrazując tytuł znanej animacji - zaznaczył.
Deweloperzy "szybko się uczą"
Waldemar Rogowski zauważył, że sytuacja na rynku bankowym przełoży się deweloperów. - Oni szybko uczą się z poprzednich kryzysów i odpowiadają na spadek popytu spadkiem podaży nowych mieszkań. Spada liczba pozwoleń na budowę i nowych rozpoczynanych inwestycji. Aktualnie jest to 28 procent w ujęciu rocznym, a na 2023 prognozuje się, że liczba nowo uruchamianych projektów mieszkaniowych spadnie aż o dwie trzecie - wskazał.
- W przyszłości, myślę, że około 2024 roku stopy procentowe zaczną spadać z uwagi na spadek inflacji, zdolność kredytowa się odbuduje, a popyt na nieruchomości wspierany kredytami napotka na brak wystarczającej podaży nieruchomości, co spowoduje brak możliwości zakupu mieszkań. W konsekwencji może nastąpić istotny wzrost cen - stwierdził.
Czytaj więcej: "Bomby tykające" pod sektorem bankowym. "Mielibyśmy poważny problem"
Autorka/Autor: jr/dap
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Margy Crane / Shutterstock.com