Generalnie w czasie wakacji bardzo wielu pracowników znajdzie się po prostu "na lodzie", bo firmy nie będą w stanie ich utrzymać przy bardzo zmniejszonym stanie obrotów - powiedział w programie "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24 przedsiębiorca i ekspert Team Europe Wojciech Warski. - Ten armagedon ciągle postępuje, on pełza w pewnym sensie pod powierzchnią - dodał.
- Widzę i na przykładzie własnej firmy, i na przykładzie tych wszystkich firm, w których mam na co dzień biznes, że wyhamowanie jest potężne – ocenił Warski.
"To jest gra liczbami"
- Niektórzy głosili bardzo optymistyczne opinie, które mówiły, że może nawet uda się wyjść "na zero" w ujęciu rocznym. Wszyscy już chyba widzą, że to będzie niemożliwe. W dalszym ciągu wróżenie, czy to będzie -4,3, -5,5, czy -8,9 (procent PKB – red.), to jest gra liczbami, na które nie ma żaden ekonomista twardych dowodów. Jest to suma różnego rodzaju zachowań społecznych, nad którymi nikt nie panuje poza różnymi doraźnymi rozporządzeniami – mówił.
Pytany o to, jak skurczenie się gospodarki wpłynie na codzienne życie, gość TVN24 powiedział, że "to, co przez ostatnie naście lat (...) było uznawane za pewnik - że jest serek w sklepie, że zawsze jest świeże pieczywo, że jest dostateczne nasycenie różnego rodzaju usługami – od tego będziemy musieli się na pewien czas odzwyczaić".
- Ta niepewność i ten spadek gospodarczy będzie odzwierciedlał się między innymi w tym, że nagle od czasu do czasu okaże się, że czegoś zabraknie, że gdzieś wystąpią okresowe braki, że gdzieś porwą się łańcuchy dostaw czy produkcji. One są w tej chwili nie do końca "do ogarnięcia", bo jest to tak skomplikowana siatka powiązań, że (...) przewidzenie, w jaki sposób i w jakim tempie będzie się odtwarzała, nie jest do końca możliwe – wyjaśnił Warski.
"Test prawdy"
- Tam, gdzie spadek obrotów, zaprzestanie działalności wynosiło prawie sto procent, tam dla wszystkich sprawa jest oczywista. Jednak w momencie, gdy spadek obrotów wynosi "tylko" 50 proc., z zewnątrz można stwierdzić, że niewiele się zmienia. Firma dalej istnieje, pracownicy chodzą do pracy, natomiast szefostwo, zarządy firm widzą, w jaki sposób odbija się to w ich bilansach – mówił.
- Koszty stałe są dalej takie same, a dochody, z których firma musi je sfinansować, nagle spadły o połowę. O ile te programy pomocowe rządu, trzymiesięczne dofinansowanie wynagrodzeń czy tak zwana tarcza finansowa na pewno wielu przedsiębiorstwom pozwalają na przetrwanie, o tyle nie zasypią tej wielkiej dziury finansowej, jaka powstała w finansach w większości polskich firm przez ten armagedon – powiedział gość TVN24.
Według Warskiego "ten armagedon ciągle jeszcze postępuje, on pełza w pewnych sensie pod powierzchnią".
- Sądzę, że momentem kryzysowym, takim "testem prawdy" będzie czerwiec i lipiec. Wtedy okaże się, czy firmy, które otrzymały pomoc dofinansowania na utrzymanie zatrudnienia, będą w stanie je utrzymać – prognozował.
- Generalnie w czasie wakacji bardzo wielu pracowników znajdzie się po prostu "na lodzie", bo firmy po prostu nie będą w stanie ich zatrudniać przy bardzo zmniejszonym stanie obrotów – podsumował Warski.
Źródło: TVN24