Fuzja Orlenu i Lotosu biznesowo jest bardzo złym pomysłem. Z punktu widzenia państwa, mówiąc krótko, jest szkodliwa - ocenił na antenie TVN24 Dariusz Wieczorek z Uniwersytetu Gdańskiego. Jego zdaniem w kontekście bezpieczeństwa zawarte transakcje są "emanacją patologii państwa".
Gościem programu na antenie TVN24 był dr Dariusz Wieczorek z Uniwersytetu Gdańskiego. Został zapytany o to, co go zaskoczyło w raporcie Najwyższej Izby Kontroli dotyczącym fuzji Orlenu z Lotosem.
- To, że ten raport się ukazał, że kontrola została zakończona ponad rok temu. Miałem możliwość zapoznania się z częściami raportu miesiąc temu przy okazji przygotowania reportażu "Czarno na białym" (Fuzja (nie)kontrolowana). Byłem zaskoczony tym, że ten raport powstał. Jestem też zaskoczony jednoznacznością ocen. Raport jest obiektywny, nie jest nacechowany politycznie, prezentuje fakty - zaznaczył. Wskazał, że jednoznaczność ocen dotyczy "zagrożenia bezpieczeństwa państwa, wartości poniżej wycen czy bezczynności najważniejszych osób w państwie". - Uważam, że ta fuzja biznesowo jest bardzo złym pomysłem. Z punktu widzenia państwa, krótko mówiąc, jest szkodliwa - ocenił Wieczorek.
Zobacz także reportaż "Czarno na białym": Fuzja (nie)kontrolowana
Fuzja Orlenu i Lotosu "emanacją patologii państwa"
Jak dodał, "jeśli mówimy o bezpieczeństwie, ta fuzja jest raczej emanacją patologii państwa".
- Ze względu na to, że splatają się wokół tej sprawy różne wątki: polityczne, biznesowe, geopolityczne. W tle jest Rosja, Arabia Saudyjska. Są tu też elementy ustawodawcze czy też prawodawcze. Przepisy były dostosowywane w związku z fuzją - wytłumaczył. Gość TVN24 podkreślił również, że fuzja nie broni się w kontekście działania Rafinerii Gdańskiej.
- Ta rafineria jest najlepsza od tych, które są w tej części Europy. Zapewne w Europie jest również jedną z najlepszych. Generowała bardzo duże zyski. Projekt EFRA, czyli projekt pozwalający na pogłębioną rafinację został ukończony w 2020 roku. Kosztował gdańską rafinerię ponad dwa miliardy złotych. Za miliard złotych została sprzedana właściwie połowa produkcji rafineryjnej. Za dwa miliardy dwieście milionów Saudi Aramco przejęła oprócz rafinerii blisko jedną czwartą rynku hurtowego w Polsce. No i poza wszystkim pięćdziesiąt procent w spółce sprzedającej paliwa lotnicze. Drugie pięćdziesiąt procent ma BP. Można zadać pytanie, co na przykład Amerykanie na to, że ich F16 są w tankowane przez firmę z Arabii Saudyjskiej? - wskazał Dariusz Wieczorek.
Gdańsk ma dostęp do ropy z całego świata
Wieczorek również przypomniał, że rafineria należąca wcześniej do Lotosu jest położona nad morzem. - Ma dostęp do ropy praktycznie z całego świata. W przeciwieństwie do Płocka, który jest uzależniony od pompowania ropy ropociagami - zauważył.
- W tym momencie ropociag z Gdańska do Płocka jest wystarczająco wydajny. Jednak oknem na świat jest właśnie Gdańsk, jeśli chodzi o rynek paliwowy - zaznaczył.
Raport NIK o fuzji Orlenu i Lotosu
Według Najwyższej Izby Kontroli Orlen, w związku z realizacją środków zaradczych przy fuzji z Lotosem, zbył podmiotom prywatnym aktywa co najmniej o 5 mld zł poniżej szacowanej przez Izbę ich wartości. Jak wskazała NIK, zbycie udziałów Rafinerii Gdańskiej na rzecz Aramco nastąpiło poniżej wartości wyceny o ok. 3,5 mld zł.
W skład całej paczki transakcyjnej kupionej przez Aramco wchodziły również działalność hurtowa oraz zakup 50 proc. udziałów Lotos Air–BP wraz z umową sprzedaży paliwa lotniczego. Z szacunków Izby wynika, że "łącznie zapłata za aktywa zakupione przez Aramco powinna wynieść 9,4 mld zł". Tymczasem koncern zapłacił 2,2 mld zł, a więc - tak jak wcześniej informowali reporterzy "Czarno na białym" - 7,2 mld mniej.
W ocenie NIK fuzja Orlenu i Lotosu wywołała "istotne ryzyka" dla bezpieczeństwa paliwowego Polski. Saudyjczycy otrzymali także prawo do wetowania decyzji strategicznych. Z kolei Skarb Państwa stracił kontrolę nad 20 proc. produktów rafineryjnych wytwarzanych w Polsce - wskazała w swoim raporcie Izba.
Sam Orlen do tej pory utrzymywał, że ustalenia NIK są bezwartościowe, sporządzone przy użyciu błędnej metodologii, z wykorzystaniem danych niemających nic wspólnego ze stanem faktycznym.
Źródło: tvn24.pl