Kandydatki i kandydaci na prezydenta RP podczas piątkowej debaty w Końskich byli pytani między innymi, czy zgodziliby się na podwyżkę podatków w sytuacji narastającego zagrożenia bezpieczeństwa oraz czy podpisaliby ustawę o obniżce składki zdrowotnej. Trzecie pytanie dotyczyło zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw.
Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy na prezydenta, stwierdziła że państwo wydaje wystarczająco dużo pieniędzy na obronność, ale to, czego potrzeba, to mądrzejszych wydatków. Dodała, że konieczne jest przekazanie większej ilości pieniędzy na badania i rozwój. Zwróciła jednocześnie uwagę, że należy skończyć z przywilejami dla najbogatszych i wprowadzić sprawiedliwy system podatkowy.
Kandydat Trzeciej Drogi, marszałek Sejmu Szymon Hołownia wyjaśnił, że duża część środków z Krajowego Planu Odbudowy zostanie przeznaczona na badania i rozwój. Zwrócił uwagę, że środków należy szukać w bankach, które "zarabiają po 40 miliardów rok do roku i śpią na pieniądzach, zamiast wpuszczać tę krew z banku krwi do polskiej gospodarki".
Marek Jakubiak (Wolni Republikanie) powiedział, że jako prezydent nie podpisałby żadnej ustawy, która będzie podnosiła podatki. Jego zdaniem mniej należy wydawać na urzędników. Stwierdził też, że w Polsce "korporacje zachodnie nie płacą w ogóle podatków".
Maciej Maciak (lider Ruchu Dobrobytu i Pokoju) mówił, że sprzęt wojenny "to są zwykłe gnioty", a ich ceny są niewspółmierne do kosztów produkcji. Podkreślił, że wystarczyłoby wprowadzić przepis, że za żaden sprzęt nie można przepłacać.
Wspierany przez PiS Karol Nawrocki na pytanie o zwiększenie podatków na obronność odpowiedział, że są inne sposoby zdobycia pieniędzy na ten cel. - To nie jest jedyna alternatywa, aby (w ten sposób - red.) zwiększyć wydatki na obronność - stwierdził. Dodał, że jest zwolennikiem, aby na polskie wojsko przeznaczane były kwoty na poziomie 5 proc. PKB.
Kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski podkreślił, że obecnie bardzo ważne jest to, że wydatki na obronność zostały wyjęte z limitów dotyczących zadłużenia. Podkreślił również wagę płynących do Polski pieniędzy unijnych na wzmacnianie przemysłu obronnego, w tym na Tarczę Wschód, co uruchomi strumień pieniędzy dla polskich firm.
Zmiany w składce zdrowotnej?
Trzaskowski pytany w kolejnej części debaty o to, czy podpisałby ustawę o obniżce składki zdrowotnej dla przedsiębiorców (takie przepisy przyjął niedawno Sejm) stwierdził, że tak, ponieważ zgodnie z deklaracjami ministra finansów nie stanie się to kosztem wydatków na zdrowie, czyli budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia. - Trzeba ulżyć przedsiębiorcom, a z drugiej strony reformować ochronę zdrowia - zaznaczył.
Z kolei Krzysztof Stanowski ocenił, że po obniżeniu składki pacjenci będą czekali po kilka lat na wizyty czy badania.
Joanna Senyszyn stwierdziła, że nie można godzić się na niesprawiedliwość, polegającą na tym, że przedsiębiorca będzie płacił niespełna 300 zł składki zdrowotnej, a pracownik (na etacie) kilka tysięcy.
Karol Nawrocki stwierdził, że żadnemu rządowi nie udało się tak zreformować służby zdrowia, by każdy był z tego zadowolony. Jego zdaniem jednak tak źle jak do tej pory jeszcze nie było, co widać między innymi po wydłużających się kolejkach do lekarzy. Przekazał, że nie podpisałby ustawy obniżającej składkę zdrowotną.
Zwolennikiem zmiany przepisów w tej sprawie jest natomiast Maciej Maciak. - Taka sama składka jak w Wielkiej Brytanii to jest maksimum. Wtedy zaczynamy jakoś wychodzić z dołka – powiedział. Wcześniej wyjaśnił, że na Wyspach składka zdrowotna wynosi od 60 do 300 zł.
Ustawę o obniżce składki podpisałby Marek Jakubiak. - Jest to światełko w tunelu – ocenił. Dodał, że nie jest to jednak pełna realizacja zobowiązań wobec przedsiębiorców. Wyjaśnił, że pieniędzy na ochronę zdrowia trzeba szukać przede wszystkim w budżecie.
Zwolennikiem zmian w składce zdrowotnej jest również Szymon Hołownia. – Oczywiście, że bym podpisał (taką ustawę - red.) – powiedział.
Przeciwna jest Magdalena Biejat. – Polska wydaje 5 procent PKB na ochronę zdrowia, a średnia europejska to jest 10 procent – zaznaczyła.
Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw
Kandydatki i kandydaci na prezydenta RP byli również pytani o to, czy podpiszą ustawę o zakazie sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Za takimi przepisami opowiedzieli się Magdalena Biejat, Szymon Hołownia i Maciej Maciak.
Z kolei zdaniem Marka Jakubiaka nie chodzi o dostępność alkoholu, a o jego cenę. Jak mówił, potrzebne jest wprowadzenie minimalnej ceny alkoholu w sklepach.
- Ja mam podejście wolnościowe do tej kwestii - odpowiedział natomiast Karol Nawrocki. Dodał, że "rzeczywiście nadużywanie alkoholu jest pewnym problemem społecznym", jednak - jak mówił - jest zwolennikiem promowania profilaktyki i zdrowego trybu życia. Joanna Senyszyn powiedziała z kolei, że przekazałaby taką ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. - Poważnie bym się zastanowiła, czy jest to zgodne z konstytucją. - To jest skomplikowany problem, ponieważ zakaz sprzedaży na stacjach najprawdopodobniej zaraz zostałby ominięty - dodała. Krzysztof Stanowski wyraził wątpliwość w sprawie tego typu przepisów. - Jeśli ktoś mi wykaże połączenie pomiędzy pijanymi kierowcami a alkoholem na stacji, to w porządku. Zastanowiłbym się - wyjaśnił. Przeciwny ograniczeniom jest Rafał Trzaskowski. - Nie zakazy, tylko edukacja. To trzeba dzisiaj robić - mówił podczas debaty.
Wybory prezydenckie odbędą się 18 maja tego roku. Jeśli druga tura będzie konieczna, to odbędzie się 1 czerwca.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock