Nie ma obaw o los Polaków na Wyspach Brytyjskich - zapewnił pełnomocnik premiera do spraw Centrum Analiz Strategicznych profesor Waldemar Paruch. Wskazał, że gwarantuje to wynegocjowane porozumie UE27 w sprawie brexitu oraz dobre relacje rządów w Warszawie i Londynie.
Przywódcy państw i rządów 27 krajów UE zatwierdzili w niedzielę na szczycie w Brukseli umowę ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z UE i deklarację polityczną ws. przyszłych relacji. Dokument rozwodowy musi zostać teraz przegłosowany przez parlamenty europejski i brytyjski.
Bez poszkodowanych
Prof. Paruch odnosząc się do postanowień niedzielnego szczytu przypomniał w rozmowie z PAP, że osiągnięte porozumienie jest konsekwencją woli Brytyjczyków, którzy w referendum w 2016 roku zdecydowali o wyjściu z UE.
- W końcu udało się wynegocjować warunki, w których ani jedna, ani druga strona nie czuje się poszkodowana. O tym jednak ostatecznie rozstrzygnie Izba Gmin w parlamencie brytyjskim. Trzeba bowiem pamiętać, że mamy tam dwa odziedziczone z historii problemy, tj. granica Irlandii Północnej z Irlandią oraz kwestia Gibraltaru. Wydaje się, że w tych materiach osiągnięto porozumienie, lecz wciąż pozostaje pytanie, czy w Izbie Gmin znajdzie się większość, która uzna, że umowa nie narusza interesów Wielkiej Brytanii – zwrócił uwagę politolog.
Doradca rządu przyznał, że nie zgadza się z opinią szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckera, który uważa niedzielny szczyt UE za smutny dzień. Jak mówił, Wielka Brytania swoją decyzją pokazała bowiem, że nie zamierza uczestniczyć w tak ewoluującej Unii Europejskiej. W jego opinii decyzja Brytyjczyków była wyrazem "mocnej racjonalności na rzecz opuszczenia UE, a nie kwestią chwilowego nastroju".
- Chodzi o kierunek, w którym instytucje wspólnotowe coraz wyraźniej negują podstawowe przepisy zawarte w Traktacie Lizbońskim. Zwłaszcza domniemanie suwerenności państw członkowskich. Wyraźnie, dzisiejsze decyzje Brukseli pokazują, że wśród decydentów nie ma już mrzonki o tym, że można byłoby w Wielkiej Brytanii zorganizować kolejne referendum, na mocy którego pozostałaby ona w UE - dodał.
Jego zdaniem, Londyn stawiając na suwerenność wzmocnił swoją pozycję w ładzie globalnym, oceniając to m.in. w kontekście polityki prowadzonej przez prezydenta USA Donalda Trumpa.
Ważny sojusznik
W opinii pełnomocnika premiera, Brexit z jednej strony powoduje wzmocnienie roli Berlina i Paryża w UE, ale - jak zaznaczył - jednocześnie zwiększa też znaczenie państw Europy Środkowej. Przypomniał słowa premiera Węgier Viktora Orbana, który ujawnił, że dla Niemiec Grupa Wyszehradzka jest gospodarczo mocniejszym partnerem niż Francja.
- To pokazuje, że po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, wzrosło także znaczenie Europy Środkowej. A racje tej części kontynentu wielokrotnie w Brukseli były lekceważone. Trzeba zauważyć, że jeśli się usiłuje kogoś karać to właśnie państwa z tej części Europy; kiedy zaś państwa Zachodnie łamią rozliczne przepisy unijne - od fiskalnych po wolnościowe, widać tu nierówność traktowania i jeśli Bruksela nie zmieni tego kursu, w przyszłości będzie problem w UE - wyjaśnił prof. Paruch.
Zaznaczył, że istotne jest, by Wielka Brytania pozostała ważnym partnerem i sojusznikiem Polski m.in. w kwestiach bezpieczeństwa oraz gospodarczych. Zapewnił, że wynegocjowane na szczycie warunki zabezpieczają prawa wielu Polaków przebywających i pracujących na Wyspach.
- Zabezpieczono interesy Polaków obecnych już w Zjednoczonym Królestwie. Natomiast sytuację tych, którzy będą chcieli tam wyjechać w przyszłości, będą kwestią stosunków polsko-brytyjskich. A są one dobre. Nie ma obaw o los Polaków, bo jeżeli nawet nie uda się tego rozstrzygnąć na zasadzie kompleksowego, stałego porozumienia pomiędzy Londynem, a Brukselą, to niewątpliwie relacje między Warszawą i Londynem są dobre i w relacjach dwustronnych te kwestie będą mogły być uregulowane - podkreślił doradca rządu.
Zaznaczył, że Wyspy Brytyjskie potrzebują Polaków tam przebywających, bo są oni bardzo ważnym elementem układu gospodarczego i społecznego.
Uzgodnione przez negocjatorów ws. brexitu kwestie to m.in. zagwarantowanie praw obywateli UE w Wielkiej Brytanii i brytyjskich w państwach unijnych, rozliczenie finansowe między obiema stronami, ramy rozwiązania ewentualnych konfliktów oraz wypracowanie mechanizmu gwarantującego, że nie będzie powrotu do twardej granicy między Irlandią a Irlandią Północną.
Polacy chronieni
Zatwierdzone w niedzielę porozumienie będzie miało też bezpośredni wpływ na ponad 3 mln obywateli państw unijnych, w tym ponad milionową społeczność Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. Zgodnie z ustalonym tekstem, zmiany w statusie prawnym Polaków wejdą w życie z dniem wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, tj. 29 marca 2019 roku.
Ci, którzy znajdą się w Wielkiej Brytanii przed tą datą, mogą liczyć na zabezpieczenie swoich praw na mocy prawa unijnego, ale ci, którzy przybędą później - nawet w trakcie prawdopodobnie co najmniej dwuletniego okresu przejściowego - będą podlegali brytyjskiemu prawu imigracyjnemu.
Wszyscy obywatele UE - w tym Polacy - którzy będą legalnie przebywać w Wielkiej Brytanii, a także członkowie ich rodzin będą chronieni na mocy umowy o wyjściu. Jednym z największych zwycięstw unijnych negocjatorów jest zabezpieczenie dożywotnich praw migracyjnych dla członków rodzin obywateli UE, którzy będą mieszkali w Wielkiej Brytanii przed datą jej wyjścia ze Wspólnoty.
Zgodnie z treścią dokumentu osoby przebywające na terenie Wielkiej Brytanii będą jednak musiały ubiegać się o dokument potwierdzający ich prawa wynikające z obywatelstwa Unii Europejskiej przez rejestrację w nowym systemie.
Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z UE 29 marca 2017 roku i powinna opuścić Wspólnotę 29 marca 2019 roku. Zgodnie z dotychczasowym porozumieniem o okresie przejściowym wszystkie dotychczasowe zasady, w tym dotyczące swobody przepływu osób, będą obowiązywały do 31 grudnia 2020 roku.
Autor: ah/ToL / Źródło: PAP