Nowy minister finansów Andrzej Kosztowniak jest absolutnie nieprzypadkową osobą. Mamy polityka, który wykona to, czego będzie od niego żądała partia - mówił w TVN24 dziennikarz "Superwizjera" i autor reportażu o "układzie radomskim" Bertold Kittel. Opisał ponadto udział Kosztowniaka w "układzie radomskim" i jego wcześniejsze działania jako prezydenta Radomia.
- Może cofnijmy się do lat 2005-2006. W Radomiu powstała koalicja złożona z lokalnych samorządowców, wśród których był młody urzędnik wówczas, podejrzewam, urzędu pracy - pan Kosztowniak i Marek Suski. I oni podpisali umowę, że zrobią tutaj taką centroprawicową koalicję i będą rządzić Radomiem. I to się udało. Oni wygrali wybory. Andrzej Kosztowniak został prezydentem miasta, na dwie kadencje zresztą - opisywał Kittel.
Kittel o "układzie radomskim"
I kontynuował: - Równocześnie jakieś dwa lata, trzy lata wcześniej niewielki przedsiębiorca, taki self-made man budowlany, zaczął finansować mały klub sportowy, taki uczniowski - powiedzmy. I w jego działalność byli zaangażowani też samorządowcy. Tak się złożyło, że też związani z tą wspólnotą właśnie, która tam weszła w skład tej centroprawicowej koalicji. Władza tej koalicji rosła. Rosły też interesy tego przedsiębiorcy. On cały czas tam inwestował, sponsorował i tak dalej. Jak ja z nim rozmawiałem w chyba 2018 roku, to on powiedział, że jak chodzi z wnukiem po Radomiu, to właściwie wszystko tutaj on wybudował. Miał fenomenalną rękę do kontraktów.
Reporter mówił, że "pod koniec minionej dekady prokuratura w Lublinie zaczęła prowadzić postępowanie, co też tam działo się" i wspomniał o efektach tych działań.
- Zastępca i prawa ręka pana prezydenta Kosztowniaka poddał się dobrowolnie karze za łapówki, które brał od ludzi, którzy na przykład obejmowali jakieś funkcje w spółkach miejskich. Tam jest taki wątek, że to były pieniądze przekazywane też na kampanię PiS. Tenże przedsiębiorca został aresztowany w związku z kontraktem, (...) który został zlecony po już drugiej kadencji pana Kosztowniaka. Prokuratura podejrzewa, że doszło do oszustwa i oskarżyła tego przedsiębiorcę o oszustwo. To śledztwo, które toczyło się w Lublinie, zresztą nie jedno, było bardzo wielowątkowe. Do mnie docierały sygnały o tym, jakie wątki bada prokuratura i stąd też jestem nieco zaskoczony tym, że w tych ostatecznych wnioskach czy aktach oskarżenia te wnioski nie są jakoś daleko idące - mówił Kittel.
Dodał też: - Na przykład pan wiceprezydent miasta Radomia, który podał się dobrowonie karze, za te łapówki dostał dwa lata w zawieszeniu. (...) Podejrzenia o tym, że wręczano różnego rodzaju prezenty osobom, które mogły w tym wszystkim mieć jakiś decydujący głos i wpływ - to wszystko nie tylko nie znalazło wyjaśnienia, ale też prokuratura do tej pory nie ujawniła tego, co w tej niezwykle istotnej dla opinii publicznej sprawie było robione: jakie były wątki prowadzone, z jakiego powodu zostały umorzone i tak dalej. No i teraz muszę powiedzieć, że niestety nie mam totalnie zaufania do prokuratury, która stała się jednym z takich instrumentów politycznych w tej całej orkiestrze, która grała.
Dziennikarz "Superwizjera" stwierdził, że "wszystkie instytucje, które powinny stać na straży np. wydawania publicznych pieniędzy, były nastawione na tłumienie krytyki, na próbę wywołania efektu mrożącego".
Minister finansów a "układ radomski"
Kittel został zapytany również o rolę ministra Kosztowniaka w "układzie radomskim" i o opinię o nim.
- Moja opinia, jeżeli chodzi o pana Kosztowniaka, nie jest wysoka. Ten rząd wiadomo, jaki jest. Tutaj nie miejmy wątpliwości, że po prostu na stanowisko ministra finansów (mianowano - red.) na dwa tygodnie człowieka, który przychodzi do ministerstwa, który jest w jakiś sposób ukształtowany, nie będzie miał żadnego na to wpływu i nie podejmie żadnej strategicznej decyzji - powiedział.
Dodał, że "Kosztowniak jest po prostu człowiekiem, który raczej nie odmówi Markowi Suskiemu, Marek Suski nie odmówi prezesowi Kaczyńskiemu".
- Czy tam gdzieś w tym ministerstwie finansów przez te dwa tygodnie pan Kosztowniak podejmie jakieś decyzje? Tego nie wiem. Wiem, że nie będą to decyzje, które w jakiś sposób wpłyną na przykład na poprawę finansów publicznych czy na zmianę jakiejś polityki dotyczącej każdego z nas, naszych portfeli i tak dalej, bo na to ani nie ma czasu, ani większości - podkreślił.
Dodał też: - Pan Kosztowniak jest absolutnie nieprzypadkową osobą. To nie jest człowiek, którego zapamiętujemy z obrad sejmowych jako człowieka walczącego, jako wybitnego parlamentarzystę. Moja opinia jako osoby, która go poznała, jest niestety jeszcze surowsza, bo on był parlamentarzystą ziemi radomskiej. Jak przyszli do niego ludzie, którym chciano burzyć domy, to on z nimi nie rozmawiał w ogóle, chociaż był ich przedstawicielem w Sejmie, chociaż oni na niego głosowali.
Kittel mówił także o "niesamowitej goryczy w słowach tych ludzi", którzy "z widocznymi emocjami powiedzieli, że on powiedział, że nic nie zrobił".
- Myślę, że szkoda w ogóle fantazjować na temat tego, jaką rolę pełni ten rząd. On pełni rolę w jakimś tam planie, który nie dotyczy tego, żeby ten rząd rządził, ale żeby trwał, prawda? Po to jest ten dwutygodniowy okres - stwierdził Kittel.
Powiedział ponadto: - Nie mam zaufania do instytucji państwa rządzonego przez obecnych polityków partii rządzącej. Z doświadczenia wiem, jak to wyglądało, i jestem przekonany, tak jak powiedziałem, nie będą podejmowane żadne decyzje, które mają pozytywny wpływ na przykład na to, żeby w jakiś sposób naprawić finanse publiczne, żeby w jakiś sposób ulżyć na przykład przedsiębiorcom, tylko będą podejmowane decyzje, jeżeli w ogóle, takie, które później mogą być przedmiotem badania przez prokuraturę. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
- Mamy polityka, który wykona to, czego będzie od niego żądała partia. Jak on sobie wyobraża, że będzie wygodniej jemu później w Radomiu funkcjonować na przykład w wyborach samorządowych, to być może się okaże za chwilę, że jest jakaś decyzja o powołaniu jakiejś wielkiej instytucji w Radomiu. Mieliśmy to, prawda? Do tego miasta, gdzie pieniądze w dziwny sposób kursowały, gdzie dziwnie rozstrzygano inwestycje i tak dalej, nagle trafia inwestycja w port lotniczy, o którym mało kto w ogóle może powiedzieć, że z niego poleciał samolotem, bo tam praktycznie nie ma żadnych lotów – i nagle inwestycja za setki milionów trafia właśnie tam - zaznaczył Kittel.
Kosztowniak i kulisy "układu radomskiego"
W 2018 roku "Superwizjer" w reportażu Bertolda Kittela przedstawił sprawę budowy trasy S12 w okolicy Radomia. Dziennikarz spotkał się z protestującymi przeciwko budowie nowej drogi mieszkańcami gminy Kowala koło Radomia, którzy podejrzewają, że ktoś chce zarobić na spekulacjach nieruchomościami.
Autor reportażu ujawnił powiązania biznesmena z branży budowlanej Romana Saczywki i jego syna z radomskimi politykami PiS - między innymi z Dariuszem Wójcikiem, wieloletnim przewodniczącym Rady Miasta oraz z byłym zastępcą prezydenta Radomia, nadzorującym miejskie inwestycje, Igorem Marszałkiewiczem.
Ujawnił też, że Dariusz Wójcik i siostra byłego prezydenta Radomia Andrzeja Kosztowniaka - wtedy posła Prawa i Sprawiedliwości i przewodniczącego sejmowego zespołu do spraw budowy trasy S12 - mają działki lub udziały w działkach położonych w bezpośredniej bliskości przyszłej drogi ekspresowej. Jest tam też osiedle - nietrafiona inwestycja radomskiego biznesmena.
Jeszcze we wrześniu 2023 roku Kosztowniak mówił: "Budowa S12 jest jedną z najważniejszych inwestycji dla rozwoju regionu radomskiego, trasa ta będzie też bardzo ważnym elementem systemu komunikacyjnego w Europie". Kosztowniak wciąż kierował Parlamentarnym Zespołem ds. Budowy Drogi Ekspresowej S12.
Trasa S12 ma połączyć autostradę A1 pod Piotrkowem Trybunalskim (województwo łódzkie) z istniejącym już i budowanym ciągiem S12 w województwie lubelskim. Droga ekspresowa S12 ma stać się w przyszłości najkrótszym szlakiem z centrum kraju – przez Sulejów, Opoczno, Radom – do Lublina i Chełma.
Źródło: TVN24 Biznes