Od 2023 roku podróże lotnicze będą co najmniej o 20 procent droższe niż obecnie - pisze holenderski dziennik "De Telegraaf". Cytowani przez gazetę eksperci za ten stan rzeczy obwiniają głównie wysokie ceny paliwa lotniczego, wysoki kurs dolara oraz rosnące opłaty lotniskowe.
Już teraz opłaty na lotnisku Schiphol pod Amsterdamem są wyższe o 37 proc., a cena ropy o 50 proc. niż na początku roku.
Wzrost cen biletów lotniczych
Fakt, że ceny biletów nie podrożały dotąd znacząco mimo wzrostu cen ropy, gazeta tłumaczy tym, że linie lotnicze na ogół kupują paliwo z dużym wyprzedzeniem po stałej cenie. Problem pojawi się, kiedy kontrakty wygasną i trzeba będzie kupić paliwo po wyższej cenie, a to znajdzie odzwierciedlenie w cenie biletu.
- Do tego dochodzi wzmocnienie amerykańskiego dolara - mówi Marnix Fruitema z Barin, organizacji reprezentującej interesy linii lotniczych w Holandii. Ostatnio kurs dolara w stosunku do euro gwałtownie wzrósł, a linie płacą za ropę w amerykańskiej walucie, co dodatkowo wpłynie na koszty.
Limity na lotnisku Schiphol
Władze lotniska Schiphol w Amsterdamie niedawno ogłosiły przedłużenie obowiązywania dziennego limitu pasażerów. We wrześniu limit pasażerów wyniesie 67,5 tys. dziennie, a w październiku wzrośnie do 69,5 tys. Podobne ograniczenia obowiązują również w trakcie trwającego sezonu wakacyjnego.
W trakcie pandemii, gdy z powodu restrykcji w podróżowaniu ruch lotniczy znacząco zmalał, ograniczono też zatrudnienie, zwłaszcza wśród personelu naziemnego, a teraz, gdy popyt na latanie wrócił do poziomu sprzed pandemii, okazało się, że na lotniskach brakuje personelu do obsługi bagaży, kontroli bezpieczeństwa, ochrony czy sprzątania, przez co linie lotnicze nie są w stanie wykonywać wszystkich zaplanowanych lotów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Anton Gvozdikov / Shutterstock