Premierzy Polski, Czech, Słowacji i Węgier mają w tym tygodniu wystosować list do szefa Rady Europejskiej, by na najbliższym szczycie UE została poruszona kwestia bezpieczeństwa energetycznego. Szersza koalicja przeciwko Nord Stream 2 powstaje jednak w bólach.
We wtorek Komisja Europejska potwierdziła, że otrzymała list, w którym grupa państw Europy Środkowo-Wschodniej alarmuje, jakie mogą być konsekwencje realizacji kolejnych dwóch nitek gazociągu Nord Stream z Rosji do Niemiec.
Zagrożenia
Z treści dokumentu, który widziała PAP, wynika, że został on wysłany przez ministra gospodarki Słowacji Vazila Hudaka w imieniu Estonii, Węgier, Łotwy, Litwy, Polski i Rumunii. Pismo, które adresowane jest do wiceszefa KE do spraw unii energetycznej Marosza Szefczovicza, otrzymali również szef Rady Europejskiej Donald Tusk i przewodniczący KE Jean-Claude Juncker. Ministrowie wskazują w nim na zagrożenia, jakie wiążą się z projektem rozbudowy Nord Streamu. Chodzi m.in. o ominięcie Ukrainy, utratę pozycji tranzytowej przez kraje wschodnioeuropejskie, a także zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego przez ukierunkowanie wszystkich przepływów gazu z Niemiec na zachód Europy. Z informacji PAP z unijnych źródeł dyplomatycznych wynika, że kwestia ta była omawiana na niedzielnym spotkaniu państw Grupy Wyszehradzkiej (Polski, Czech, Słowacji i Węgier), które odbyło się przed rozpoczęciem szczytu Unia-Turcja. Pod listem, który został wysłany w poniedziałek, zabrakło jednak podpisu czeskiego ministra odpowiadającego za sprawy energetyczne. - Czesi nie podpisali, bo najwyraźniej mogą żyć z Nord Streamem 2. Mają połączenie gazociągowe z Niemcami - powiedział dyplomata jednego z państw zaangażowanych w projekt.
Kto podpisze?
Pragnący zachować anonimowość dyplomata z Czech przekonywał jednak, że jego kraj popiera inicjatywę, ale nie zdecydował się na podpis ze względów proceduralnych. - W środę mamy o tym rozmawiać na posiedzeniu rządu - zapowiedział. Jednak Czechy to nie jedyny kraj, który miał problemy ze sprzeciwieniem się wobec Nord Stream 2. Początkowo - jak podawały media europejskie - list miał być podpisany przez 10 państw. Poza naszymi południowymi sąsiadami wycofały się także Grecja oraz Bułgaria. Premier Bułgarii Bojko Borisow, cytowany przez Reutersa, mówił, że popiera Nord Stream 2 i budowę hubu gazowego w jego kraju. - To jest dla nas korzystne i nikt nie może mieć o to do mnie pretensji - oświadczył. Bułgaria liczy, że uda się jej zbudować na wybrzeżu centrum dystrybucyjne, z którego będzie wysyłać dalej do Europy rosyjski gaz. Rodząca się koalicja krajów przeciwko Nord Stream 2 stara się jednak bagatelizować niepowodzenia. - Siedem krajów to nie jest tak mało. Gdybyśmy nie byli zadowoleni z tego poparcia, to nie wysłalibyśmy tego listu - powiedział dyplomata z jednego z państw podpisanych pod dokumentem.
Dyskusja o bezpieczeństwie
Przeciwnicy rosyjskiego projektu chcą, by sprawa bezpieczeństwa energetycznego została poruszona na najbliższym grudniowym szczycie UE. Wprawdzie list ministrów już o tym wspomina, ale - według informacji PAP - do szefa Rady Europejskiej ma być wysłany kolejny list w tej sprawie. Tym razem mają go wystosować premierzy. Podpisy pod pismem miały być zbierane w niedzielę w Brukseli, gdzie na szczycie z Turcją spotkali się przywódcy wszystkich 28 krajów członkowskich UE. Inicjatywa jednak się nie powiodła. Teraz - według rozmówców PAP z kilku krajów - inicjatywa ma zostać ograniczona do Grupy Wyszehradzkiej, tak jak zresztą pierwotnie planowano. Dokument, który ma trafić na biurko Tuska w tym tygodniu, ma być dużo bardziej ogólny niż list ministrów i sprowadzać się do apelu o konieczność przeprowadzenia na szczycie w grudniu dyskusji o bezpieczeństwie energetycznym.
Inne tematy ważniejsze?
Agenda tego spotkania jest już jednak przeładowana innymi, bardzo istotnymi tematami. Przywódcy mają rozmawiać m.in. o kryzysie migracyjnym, walce z terroryzmem, renegocjacji członkostwa Wielkiej Brytanii w UE, Ukrainie (sankcje wobec Rosji wygasają pod koniec stycznia), a także dokończeniu budowy unii gospodarczo-walutowej. - Zawsze jest jednak możliwe, że jakiś temat zostanie dołożony - powiedział PAP rozmówca z Rady Europejskiej. Na początku września przedstawiciele Gazpromu, niemieckich E.On i BASF-Wintershall, brytyjsko-holenderskiego Royal Dutch Shell, austriackiego OMV i francuskiego Engie (d. GdF Suez) podpisali prawnie obowiązujące porozumienie akcjonariuszy w sprawie budowy Nord Stream 2, nowej dwunitkowej magistrali gazowej o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie.
Autor: msz/ / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gazprom