W poniedziałek w południe polska waluta zyskuje w relacji do głównych walut. Za euro trzeba było zapłacić 4,29 złotego, dolar amerykański kosztował 4,02 złotego, a frank szwajcarski 4,41 złotego. Na pierwszej sesji po ataku Iranu na Izrael, akcje azjatyckie spadły, a ceny złota wzrosły. Analitycy podkreślają w swoich analizach, że w ostatnim czasie czuć było nerwowość na rynkach.
W poniedziałek w południe za euro trzeba było zapłacić 4,29 złotego, dolar amerykański kosztował 4,02 złotego, a frank szwajcarski 4,41 złotego.
W piątek po południu euro kosztowało 4,28 zł, dolar wyceniany był na 4,03 zł, a frank szwajcarski 4,42 zł.
Reakcje giełd na sytuację na Bliskim Wschodzie
Tomasz Gessner, główny analityk firmy Tavex zauważa w swoim komentarzu, że w poniedziałek rano na rynkach panował względny spokój. "Ceny głównych walut niespecjalnie zmieniły się względem piątkowych. Niewiele dzieje się także na kontraktach terminowych na główne, amerykańskie indeksy na Wall Street. O delikatnym podbiciu ryzyka geopolitycznego świadczyć może jedynie mocniejsze zachowanie złota, którego dolarowa wycena od rana rośnie (dziś ponad 0,5%), osiągając 2355 USD" - wylicza w porannym podsumowaniu Gessner. "Złoto u polskich dealerów za uncję kruszcu, a więc 31,1 g, trzeba obecnie zapłacić ponad 10000 PLN" - podaje analityk.
Reuters w swoim rynkowym podsumowaniu podaje, że "dolar osiągnął nowy najwyższy poziom od 34 lat w stosunku do jena w związku z rosnącymi oczekiwaniami, że utrzymująca się presja inflacyjna w Stanach Zjednoczonych sprawi, że stopy procentowe będą tam wyższe przez dłuższy czas".
"Sesja azjatycka po tym jak #Iran zaatakował #Izreal przebiega spokojnie. Rynki czekają na rozwój sytuacji. Kurs złota trzyma się w pobliżu historycznych rekordów, ropa Brent i dolar minimalnie tanieją. USDPLN wciąż przekracza jednak 4,02. Kontakty na S&P500 są na plusie" - zauważył Bartosz Sawicki z serwisu Cinkciarz.pl.
Ceny ropy naftowej jednak prawie nie zareagowały na tę wiadomość. Według agencji Reutera "handlowcy w dużej mierze wycenili odwetowy atak ze strony Iranu, który prawdopodobnie jeszcze bardziej zakłóci łańcuchy dostaw". W rezultacie kontrakty terminowe na ropę Brent osiągnęły w zeszłym tygodniu najwyższy poziom 92,18 dolarów za baryłkę, najwyższy poziom od października.
- Łagodna reakcja rynków, w tym ropy naftowej, wynika prawdopodobnie z nieco "skomplikowanych" nastrojów na giełdach na tym etapie - mówi Hebe Chen, analityk IG Markets.
- Uczestnicy rynków nie tracą nadziei, że wydarzenia na Bliskim Wschodzie podczas minionego weekendu były jedynie jednorazowym zdarzeniem, i wstrzymują oddech przed tym, co może się dalej wydarzyć - dodaje.
- Ta wojna (Iran-Izrael) może +spaść po drabinie eskalacji+, jeśli rząd Izraela zastosuje się do rad Białego Domu i zrezygnuje z działań odwetowych - wskazują z kolei w rynkowej nocie analitycy RBC Capital Markets LLC.
Dodają, że chociaż irańskie działania wobec Izraela były "bardziej ekspansywne niż poprzednie represje, to zostały zakomunikowane z wyprzedzeniem".
Złoty w obliczu globalnych nastrojów
Także dr Przemysław Kwiecień zwraca uwagę, że w piątek na rynku czuć było wyraźny strach wobec zapowiadanego ataku odwetowego na Izrael ze strony Iranu. "Choć do ataku doszło, sytuacja nie wygląda dramatycznie. Rynki odetchnęły, jednak ryzyka geopolityczne będą dawać o sobie znać" - czytamy w komentarzu eksperta.
"Sytuacja na Bliskim Wschodzie nigdy nie była spokojna, ale od 7 października kiedy Hamas nieoczekiwanie zaatakował izraelskich obywateli napięcie jest znacznie większe. Od początku mówiło się o tym, że największym zagrożeniem w tym kontekście jest bezpośrednia konfrontacja Izraela z Iranem, ale do niedawna udawało się jej uniknąć. Bieg zdarzeń zmienił atak na irański konsulat w Damaszku, po którym Teheran zapowiedział odwet. Doszło do niego w sobotni wieczór, kiedy to Iran wystrzelił w kierunku Izraela kilkaset dronów i pocisków" - przypomina Kwiecień.
Ekspert zaznacza jednak, że "mimo wszystko reakcja rynków jest spokojna".
"Dlaczego? Wydaje się, że przynajmniej na razie ruch Teheranu obliczony jest pod wewnętrzną opinię publiczną, ewentualnie rozumianą nieco szerzej społeczność arabską. Iran nie chciał być postrzegany jako słaby (stąd odwet), jednak mocno sygnalizowane działania sugerują brak chęci na większy konflikt, przynajmniej na razie. Dlatego też inwestorzy „kupują” zapewnienia irańskich władz, że sprawę można uznać za zamkniętą. Naturalnie Izrael nie musi się do tego wezwania zastosować jednak zapewne jest pod presją USA, aby nie eskalować sytuacji" - zwraca uwagę.
"Czy to jednak oznacza, że temat jest zamknięty? Oczywiście nie. Co by nie było kolejne tabu w postacie bezpośredniego spięcia zostało złamane. Izrael nadal prowadzi wojnę w Strefie Gazy. Chinom (i Rosji, choć jej znaczenie tu jest raczej niewielkie) nadal może zależeć na uwikłaniu USA na kolejnym froncie. Ryzyka geopolityczne dla rynków są najwyższe od wielu lat" - czytamy.
"Dla złotego oczywiście ma to znaczenie, co widzieliśmy głównie w kursie dolara w piątek. Tak długo jak globalne nastroje pozostają pozytywne, złoty może korzystać ze sprzyjających mu lokalnych czynników (oczekiwania na europejskie fundusze oraz wyższe stopy). Jednak ewentualny wzrost napięć będzie mocno odczuwalny na parze USDPLN, gdzie dolarowi pomagają dodatkowo oddalające się perspektywy cięcia stóp" - przewiduje analityk.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Deutsche Bank