Złoty przebił we wtorek kurs 4,50 za euro. To najsłabsze notowania od maja. Analitycy wskazują, że główne przyczyny osłabnięcia polskiej waluty to słabsze sierpniowe dane gospodarcze oraz ryzyka związane z epidemią i kryzysem politycznym.
We wtorek rano złoty przekroczył barierę 4,50 za euro. Jak przypominają analitycy Alior Banku i Banku Pekao, w poniedziałek kurs polskiej waluty przełamał broniony wcześniej poziom 4,46-4,47 zł za euro i zbliżyła się do psychologicznej granicy 4,50. Została ona przełamana we wtorek rano. Kurs złotego sięgnął poziomów notowanych ostatnio w maju.
We wtorek złoty traci na wartości także w stosunku do dolara, franka szwajcarskiego i funta.
W ocenie Alior Banku złoty jest pod silną presją negatywnych czynników krajowych - gorszego zestawu sierpniowych danych makroekonomicznych, podwyższonych wskaźników zakażeń koronawirusem oraz ryzyka rozpadu koalicji rządzącej. Dodatkowo dołączył do niej impuls zewnętrzny, czyli wyraźne umocnienie dolara. Jak wskazuje Alior, w poniedziałek solidną korektę zaliczył indeks rynków wschodzących, a w regionie osłabiał się również forint i czeska korona. Jak przypomina Bank Pekao, forint w poniedziałek był najsłabszy od pięciu miesięcy.
Niska sprzedaż, dużo zachorowań
Pekao wskazuje na gorszy od oczekiwań odczyt sierpniowej sprzedaży detalicznej jako czynnik, działający na niekorzyść złotego, po rozczarowującym odczycie produkcji przemysłowej w piątek i rekordowej liczbie nowych zachorowań na COVID-19 w weekend. Przekłada się to na wzrost obaw o perspektywy ożywienia koniunktury w Polsce, a czynnikiem, który może dodatkowo ciążyć złotemu, są kwestie polityczne - ocenia bank.
PKO BP przypomina, że początek tygodnia przyniósł pogłębienie pogorszenia nastrojów inwestycyjnych, z wyraźną przeceną na rynkach akcji oraz umocnieniem obligacji i dolara. Niepokojące informacje dotyczące przebiegu pandemii w USA i Europie nie wróżą dobrze notowaniom ryzykownych aktywów w najbliższej przyszłości - ocenia bank.
Zwraca na to uwagę także Przemysław Kwiecień z XTB. "Powodów pogorszenia sytuacji można wskazać kilka. Chyba najistotniejszym z nich jest sytuacja pandemiczna w Europie" - napisał we wtorkowym komentarzu.
"Dotychczas europejskie indeksy kompletnie nie reagowały na zwiększoną zmienność na Wall Street i to pomimo wzrostu zakażeń w wielu krajach. Inwestorzy uznali, że kolejnego lockdownu nie będzie, a skoro tak - statystykami nie trzeba się przejmować. Ta uproszczona wersja rzeczywistości została wczoraj brutalnie zweryfikowana. Informacje o nowych ograniczeniach swobody ruchu w części Madrytu i ograniczeniach w godzinach otwarcia restauracji i pubów w Wielkiej Brytanii przypomniała inwestorom, że choć powszechny lockdown jest odległy, pandemia cały czas ma negatywny wpływ na koniunkturę gospodarczą" - zauważył.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock