Rzecznik Praw Pasażerów Renata Piwowarska wskazała, że odszkodowanie za odwołany lot nie przysługuje, jeśli przewoźnik może dowieść, że jest ono spowodowane zaistnieniem nadzwyczajnych okoliczności, a te mogą wynikać z zagrożenia bezpieczeństwa. Od czwartku obowiązuje zakaz wlotu w polską przestrzeń powietrzną samolotów użytkowanych przez przewoźników z Białorusi.
W czwartek weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 26 maja 2021 r. w sprawie zakazów w ruchu lotniczym. Przepisy wprowadziły "zakaz wlotu w polską przestrzeń powietrzną statków powietrznych użytkowanych przez przewoźników lotniczych z Republiki Białorusi".
Wyjątek dotyczy statków powietrznych wykonujących lot o statusie HUM (lot statku powietrznego biorącego udział w akcji humanitarnej).
PLL LOT we wtorek zawiesiły do odwołania rejsy do Mińska, oraz zaplanowały alternatywne trasy dla samolotów przelatujących nad Białorusią.
W związku z ostatnimi wydarzeniami PAP skierowała do Rzecznika Praw Pasażerów pytanie, co decyzja polskiego rządu wobec Białorusi oznacza dla pasażerów, którzy już mieli wykupione bilety na lot do lub z Mińska oraz czy i od kogo dostaną zwrot pieniędzy czy odszkodowanie.
"Każdy przypadek musi zostać zbadany indywidualnie"
Rzecznik Praw Pasażerów Renata Piwowarska przypomniała, że w przypadku gdy przewoźnik odwołuje lot (bez względu na przyczynę), pasażerowie mają prawo wyboru pomiędzy: zwrotem - w terminie 7 dni - pełnego kosztu biletu, za część lub części nieodbytej podróży oraz za cześć lub części już odbyte, jeżeli lot nie służy już dłużej jakiemukolwiek celowi związanemu z pierwotnym planem podróży pasażera; zmianą planu podróży, na porównywalnych warunkach, do ich miejsca docelowego, w najwcześniejszym możliwym terminie lub zmianą planu podróży, na porównywalnych warunkach, do ich miejsca docelowego, w późniejszym terminie dogodnym dla pasażera, w zależności od dostępności wolnych miejsc.
Piwowarska wskazała, że pasażerowie odwołanych lotów mają też prawo do finansowego odszkodowania. Dla wszystkich lotów o długości do 1,5 tys. km jest to 250 euro. Dla wszystkich lotów wewnątrzwspólnotowych powyżej 1,5 tys. km do 3,5 tys. km jest to 400 euro, a dla wszystkich innych lotów - 600 euro.
"Należy jednak pamiętać, że odszkodowanie za odwołany lot nie przysługuje, jeśli przewoźnik może dowieść, że jest ono spowodowane zaistnieniem nadzwyczajnych okoliczności, których nie można było uniknąć pomimo podjęcia wszelkich racjonalnych środków" - podkreśliła.
Wyjaśniła, że okoliczności te mogą zaistnieć np. w przypadku destabilizacji politycznej, warunków meteorologicznych uniemożliwiających lot, zagrożenia bezpieczeństwa, nieoczekiwanych wad mogących wpłynąć na bezpieczeństwo lotu oraz strajków mających wpływ na działalność przewoźnika.
"Zakaz lotów, który został wprowadzony jest decyzją niezależną od przewoźników lotniczych i nie będą oni najprawdopodobniej ponosili odpowiedzialności odszkodowawczej, jednakże każdy przypadek musi zostać zbadany indywidualnie, gdyż drugą przesłanką zwalniającą przewoźnika z odpowiedzialności odszkodowawczej jest przesłanka, że podjął on wszelkie racjonalne środki, żeby uniknąć odwołania lotu" - zwróciła uwagę Piwowarska.
Dodała, że odszkodowanie za odwołany lot nie przysługuje też jeśli np. pasażer został poinformowany o odwołaniu lotu, co najmniej dwa tygodnie przed planowanym odlotem.
Kolejnym przypadkiem - kiedy odszkodowanie nie przysługuje - jest sytuacja, kiedy pasażer został poinformowany o odwołaniu lotu w okresie od dwóch tygodni do siedmiu dni przed planowanym czasem odlotu i zaoferowano mu zmianę planu podróży, umożliwiającą wylot najpóźniej dwie godziny przed planowanym czasem odlotu i dotarcie do miejsca docelowego najwyżej cztery godziny po planowanym czasie przylotu.
Rzecznik wskazała ponadto, że odszkodowanie nie przysługuje także w sytuacji, kiedy pasażer został poinformowany o odwołaniu lotu w okresie krótszym niż siedem dni przed planowanym czasem odlotu i zaoferowano mu zmianę planu podróży, umożliwiającą wylot najpóźniej godzinę przed planowanym czasem odlotu i dotarcie do miejsca docelowego najwyżej dwie godziny po planowanym czasie przylotu.
Przymusowe lądowanie samolotu w Mińsku
W niedzielę pod pretekstem zagrożenia bombowego Białoruś zmusiła do lądowania na lotnisku w Mińsku samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna. Doszło wówczas do zatrzymania lecącego nim opozycyjnego aktywisty Ramana Pratasiewicza. Jeden z autorów prowadzonego na Telegramie opozycyjnego kanału Nexta, którego działanie władze uznały za ekstremizm, poszukiwany był listem gończym przez białoruskie organy ścigania.
Działania Białorusi zostały szeroko potępione na arenie międzynarodowej. Prezydent Andrzej Duda ocenił, że są one "kolejnym przykładem naruszania fundamentalnych zasad prawa międzynarodowego", z kolei premier Mateusz Morawiecki mówił o "bezprecedensowym akcie państwowego terroryzmu". W związku z sytuacją w trybie natychmiastowym do MSZ wezwany został chargé d'affaires Ambasady Republiki Białorusi Aleksander Czesnowski.
Według białoruskiej opozycji niedzielne zdarzenie to prowokacja służb specjalnych, która miała na celu doprowadzenie do zatrzymania Ramana Pratasiewicza. Taką opinię wyraziła m.in. przebywająca na emigracji była kandydatka w wyborach prezydenckich Swiatłana Cichanouska.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock