Decyzja o embargu na rosyjski węgiel spowodowała, że mamy wzrosty cen. Będziemy płacić więcej niż dwa, trzy lata temu. Pytanie tylko, o ile więcej - stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 ekonomista Marek Zuber, ekspert Akademii WSB. Z kolei były wicepremier i były minister gospodarki Janusz Steinhoff powiedział, iż "musi być świadomość, że nośniki energii trzeba będzie znaleźć na rynkach światowych".
15 kwietnia prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o szczególnych rozwiązaniach w przeciwdziałaniu agresji na Ukrainę. Nakłada ona między innymi zakaz importu węgla z Rosji. Pod koniec maja wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin stwierdził, że wprowadzenie embarga na węgiel z Rosji oznacza na polskim rynku niedobór tego surowca rzędu 8 mln ton, co może dotknąć głównie ciepłownictwo i indywidualnych odbiorców.
Zuber: z całą pewnością za węgiel będziemy płacić więcej
- Ta decyzja (o embargu - red.) spowodowała, że mamy kolejne wzrosty cen - mówił w "Faktach po Faktach" Marek Zuber. Jak dodał, zaczęło się w połowie zeszłego roku, gdy (prezydent Rosji Władimir) Putin przykręcił gaz Europie, co spowodowało "potężny wzrost cen gazu"
W związku z tym, zdaniem ekonomisty, "teraz następuje zwrot w kierunku węgla". - Tego węgla można użyć tam, gdzie się używa bardzo drogiego gazu. (…) Tam, gdzie się da, znowu kupuje się węgiel i w zeszłym roku po raz drugi w historii cena węgla przekroczyła na najważniejszym rynku Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia (ARA) 200 dolarów za tonę. Potem początek wojny - przekraczamy 400 dolarów za tonę. Mieliśmy korektę w kolejnych tygodniach, a teraz znowu wzrost wynikający z embarga, z tego, że nie chcemy węgla z Rosji - podkreślił.
Dodał też: - Da się tę dziurę zasypać, ale nie w ciągu jednego czy dwóch dni. To będzie trwało. Nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Może kilka miesięcy – to jest optymistyczna wersja. Pytanie, które sobie stawiamy, to jak to się skończy, jeśli chodzi o cenę. Trzeba pamiętać, że węgiel rosyjski jest relatywnie tani.
Wyjaśnił, że średni koszt wydobycia na Syberii "to rząd wielkości między 6,5 a 9,5 dolara za tonę", a "dla porównania na Śląsku wydobywamy tonę węgla przy koszcie powyżej 50 dolarów". - Z całą pewnością będziemy płacić więcej niż 2-3 lata temu. Pytanie tylko, o ile więcej. Na to pytanie nie jesteśmy dziś w stanie odpowiedzieć - stwierdził gość TVN24.
Steinhoff: polskie wydobycie nie wystarcza, by pokryć zapotrzebowanie na węgiel
Z kolei Janusz Steinhoff zwrócił uwagę, że "Polska importowała z Federacji Rosyjskiej większość węgla". - Nasz import w roku ubiegłym to było 12,5 miliona ton. Trzeba mieć świadomość, że polskie wydobycie, w polskich kopalniach, nie wystarcza, by pokryć zapotrzebowanie na węgiel. W związku z tym jesteśmy od kilku już lat importerem - zaznaczył.
Były wicepremier dodał, że "premier Mateusz Morawiecki słusznie zabiegał o embargo na nośniki energii z Rosji".
- Z punktu widzenia etyczno-moralnego, politycznego taką decyzję należało podjąć. Musi być jednak świadomość, że te nośniki energii trzeba będzie znaleźć na rynkach światowych - tłumaczył.
- Cena węgla ARA to jest teraz ponad 300 dolarów za tonę. Nie pamiętam takiej ceny z przeszłości. To jest bardzo wysoka cena. Zobaczymy, jak zakończą się negocjacje pomiędzy energetyką a górnictwem, jeśli chodzi o ceny węgla - mówił Steinhoff.
Były minister gospodarki zauważył, że problemem może być transport węgla. - Przepustowość naszych portów to jest mniej więcej 8 milionów ton rocznie. Minęło już pół roku, nam będzie brakowało około 8-9 milionów ton, w tej chwili do przeładowania w portach mamy 4 miliony ton, także nad tym problemem trzeba się zastanowić - powiedział.
Dodał, że "jest jeszcze jeden istotny czynnik". - Zupełnie innego węgla potrzebują odbiorcy komunalni, zupełnie innego węgla potrzebuje energetyka czy ciepłownictwo. Dlatego też rząd musi podejmować decyzje poważne, oparte o dane, istotne uwarunkowania, z którymi mamy do czynienia. (…) Społeczeństwu trzeba powiedzieć, że to będzie operacja (…) kosztowna dla każdego Polaka. Te zapewnienia, że gaz nie podrożeje, że węgiel będzie w cenie, w jakiej był dwa lata czy rok temu, nie mają żadnego uzasadnienia w ekonomii i faktach - podkreślił.
Wyjaśnił, że można kupić węgiel w Kolumbii czy Australii, "ale nie zapominajmy o tym, jakie są ceny frachtu, jakie są koszty przeładunku". - Ten węgiel będzie znacząco droższy od węgla, którym dysponowaliśmy do tej pory - stwierdził.
Kłopoty z węglem
Przez embargo na rosyjski węgiel zapasy się strasznie skurczyły - tak o kłopotach klientów w zakupie surowca na opał mówią przedstawiciele składów węgla. Na dodatek za to, co jest, trzeba zapłacić nawet dwa, trzy razy więcej niż rok wcześniej.
Rząd zapowiada, że ratunkiem jest import węgla z innych kierunków.
Jednocześnie Polska Grupa Górnicza za pośrednictwem sklepu internetowego sprzedaje węgiel opałowy luzem z odbiorem własnym w kopalniach, w cenie nawet trzykrotnie niższej niż u pośredników (900-1000 złotych za tonę). Jednocześnie popyt jest olbrzymi - większy od dostępności węgla. Często zdarza się, że strona e-sklepu jest niedostępna lub węgla w danym momencie nie da się kupić.
Dla przykładu 31 maja ponad 103 tys. klientów próbowało w szczytowym momencie kupić węgiel w sklepie internetowym PGG. Skierowane do sprzedaży ok. 25 tys. ton tego surowca starczyło na ponad sześć godzin, a zakupu dokonało 5,8 tys. osób.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24