Wysokość zarobków poprzednich władz Telewizji Polskiej budzi emocje. W ostatnich dniach pojawiły się informacje o milionowych pensjach. - Z punktu widzenia nauczyciela akademickiego, którym ciągle jestem, to są wynagrodzenia bardzo duże - komentował w "Kawie na ławie" w TVN24 Błażej Poboży, doradca prezydenta Andrzeja Dudy. O tym, że "to są za wysokie zarobki" mówił też poseł Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Szczucki. Sławomir Mentzen, poseł Konfederacji, oceniał, że nie były to wynagrodzenia rynkowe.
Telewizja Polska przekazała, że przelała na konto Joanny Kurskiej, żony Jacka Kurskiego, ponad 1,5 miliona złotych. Kurska przepracowała w TVP 13 miesięcy. Jackowi Kurskiemu w trakcie jego prezesury wypłacono w sumie 4,5 miliona złotych. Oznacza to, że małżeństwo Kurskich w latach 2016-2023 zarobiło w Telewizji Polskiej ponad 6 milionów złotych.
Stanisław Bortkiewicz, były doradca zarządu Telewizji Polskiej i bliski współpracownik Kurskiego, w latach 2022-2023 zarobił ponad milion złotych. Z kolei Paweł Gajewski, prawa ręka Jacka Kurskiego i były szef młodzieżówki Solidarnej Polski, zarobił ponad trzy miliony złotych w trzy lata w TVP.
O wysokie zarobki u publicznego nadawcy byli pytani goście programu "Kawa na ławę" w TVN24.
Politycy PiS krytyczni
- To jest pytanie, które powinno być skierowane do rady nadzorczej. Jestem przekonany, że Rada Mediów Narodowych, ani Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie odpowiada za kształtowanie siatki wynagrodzeń w mediach publicznych. Odpowiada za to rada nadzorcza i tam należałoby te pytania skierować - mówił Błażej Poboży, doradca prezydenta Andrzeja Dudy, który jest także warszawskim radnym z ramienia klubu PiS.
- Wydaję mi się, że to są zbyt duże wynagrodzenia, podobnie jak jestem - na razie ta informacja jest wyłącznie informacją medialną - jako obywatel bardzo zdziwiony, że według tego, co czytamy w internecie, także aktualne, nowe gwiazdy telewizji publicznej również otrzymują bardzo wysokie wynagrodzenia, co bardziej jeszcze też wątpliwe i dyskusyjne, w sytuacji gdy zmiany, które zostały zapoczątkowane w telewizji, jeżeli chodzi o strukturę właścicielską i zarządy nie są nawet wpisane do KRS-u, a słyszymy o kwotach niebotycznych - dodał warszawski radny.
- Z punktu widzenia nauczyciela akademickiego, którym ciągle jestem, to są wynagrodzenia bardzo duże - podsumował Poboży.
Wtórował mu poseł PiS Krzysztof Szczucki. - Zgadzam się ze zdaniem ministra Pobożego. Z mojego punktu widzenia, to są za wysokie zarobki, ale żeby ocenić, czy takie one powinny być, czy zawsze takie były, trzeba patrzeć szerszą perspektywą - zastrzegł parlamentarzysta.
Mentzen: nie są to wynagrodzenia rynkowe
Sławomir Mentzen, poseł Konfederacji, był pytany, czy to są zarobki wolnorynkowe, czy są wyciąganiem pieniędzy podatników. - To jest zupełnie oczywiste, że nie są to wynagrodzenia rynkowe. Wiadomo, że w telewizji mało się nie zarabia na niektórych stanowiskach, (...), natomiast mieliśmy przez te osiem lat zinstytucjonalizowaną kradzież - mówił.
Mentzen zwracał przy tym uwagę na niedawny raport Najwyższej Izby Kontroli. - Już pomijając te wynagrodzenia, spółki Skarbu Państwa przekazały ponad 800 milionów złotych do swoich fundacji, gdzie te pieniądze były wydawane zupełnie bez żadnej kontroli. To jest zupełnie oczywiste, że to ponad 800 milionów złotych było ukradzione - ocenił poseł Konfederacji.
- Spółki Skarbu Państwa i ministerstwa przez ostatnie osiem lat przekazywały pieniądze głównie zaprzyjaźnionym mediom, głównie mediom, które powtarzały narrację rządu. Problem jest taki, że wątpię, żeby ten mechanizm został wyłączony, tylko pieniądze zostaną przesterowane do innych mediów - powiedział Sławomir Mentzen.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Rafał Guz/PAP