Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny utrzymała stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Jednak, jak wynika z danych zebranych przez Jarosława Sadowskiego z serwisu Rankomat, oprocentowanie stałe dla nowych kredytów hipotecznych znacząco wzrosło.
Z danych zebranych przez Sadowskiego wynika, że PKO BP podwyższył oprocentowanie stałe z 6,78 proc. do 7,65 proc. Podwyżki pojawiły się także w BNP Paribas (z 6,6 proc. do 7,3 proc.), ING Banku Śląskim (z 6,95 proc. do 7,37 proc.) czy w Velo Banku (z 6,7 proc. do 7,44 proc.).
"Taka zmiana (jak w PKO BP) spowoduje, że w okresie 5 lat obowiązywania tego oprocentowania suma rat wzrośnie aż o 13 432 zł. Złe informacje mamy też dla oszczędzających na lokatach bankowych. Ich oprocentowanie spada, a inflacja rośnie, co oznacza coraz wyższe straty w ujęciu realnym. Aby pokonać inflację na poziomie 5 proc., oprocentowanie lokaty musi przekroczyć 6,17 proc., a takich ofert nie ma zbyt wiele" - czytamy w komentarzu.
Pech części kredytobiorców
Rankomat wskazuje, że "osoby, które w październiku odroczyły moment zaciągnięcia kredytu hipotecznego, miały pecha". Jeszcze w zeszłym miesiącu były dostępne oferty z oprocentowaniem stałym poniżej 7 procent. Jednak obecnie znalezienie takich jest trudne.
Niestety przed podwyżkami nie uciekniemy, wybierając oferty z oprocentowaniem zmiennym. W ich przypadku oprocentowanie jest jeszcze wyższe, chociaż jest szansa na spadek w sytuacji, gdy zaczną spadać stopy procentowe.
"W przypadku oprocentowania stałego można spróbować poczekać na spadek stóp procentowych NBP. Wtedy stawki dla nowych kredytów będą niższe. To rozwiązanie ma jednak również wadę. Obecnie jest mało kupujących, więc jest duży wybór mieszkań i łatwo wynegocjować sporą obniżkę. Gdy stopy spadną, to popyt wzrośnie i sprzedający mogą już nie być skłonni do negocjacji" - wskazuje Rankomat.
Warto też pamiętać, że kredyt możemy refinansować, czyli przenieść do innego banku. Wtedy oprocentowanie ustalane jest na nowo. Co prawda KNF zabronił bankom refinansowania kredytów z oprocentowaniem stałym na zmienne. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby kredyt z oprocentowaniem stałym zamienić na inny, tańszy kredyt z oprocentowaniem stałym.
Co z lokatami? Poniżej tego progu się nie opłaca
Jarosław Sadowski przypomina, że chociaż ostatnia decyzja RPP nie miała wpływu na wysokość oprocentowania na lokatach i kontach bankowych, to jednak osoby oszczędzające w ten sposób są w coraz gorszej sytuacji. To dlatego, że inflacja jest coraz wyższa.
"Według wstępnych danych GUS w październiku wyniosła 5 proc. r/r, a najgorsze dopiero przed nami. Prognozy mówią, że w kolejnych miesiącach zobaczymy jeszcze wyższe poziomy. Szczyt inflacja ma osiągnąć w I kw. 2025 r. i później zacząć spadać. W całym 2025 r. ma wynieść średniorocznie 4,5 proc.-5 proc." - wskazuje ekspert.
W konsekwencji tego pieniądze, które trzymamy w bankach, coraz szybciej tracą na wartości. Rok temu średnie oprocentowanie lokat wynosiło 4,61 proc., a od tego czasu wzrost cen wyniósł 5 proc. To oznacza, że kwota z lokaty kończącej się w październiku była w teorii wyższa niż wpłacona, ale można było za nią kupić mniej. Strata wyniosła 1,21 proc.
"Z kolei z najnowszych danych NBP (za wrzesień 2024) wynika, że średnie oprocentowanie lokat wyniosło 4,08 proc. Co ciekawe, od stycznia poziom stóp procentowych NBP się nie zmienił, a średnie oprocentowanie lokat spadło o 0,36 pp. Biorąc pod uwagę prognozy inflacji, takie lokaty też przyniosą straty w ujęciu realnym. Jeśli inflacja w ciągu najbliższych 12 miesięcy wyniesie 5 proc., to oprocentowanie lokaty czy obligacji musi wynieść przynajmniej 6,17 proc., aby ochronić oszczędności przed utratą wartości" - zauważył Jarosław Sadowski.
Źródło: tvn24.pl/ rankomat
Źródło zdjęcia głównego: Kamil Zajaczkowski / Shutterstock