Reforma OFE jest korzystna dla emerytów i każdego kto płaci i będzie płacił w Polsce podatki; wyliczenia i ocena skutków wprowadzenia OFE nigdy nie były wiarygodne, jeśli chodzi o rujnujący wpływ funduszy na finanse publiczne - mówi główny ekonomista MF Ludwik Kotecki.
Rok temu z końcem lipca mijał termin na decyzję czy chcemy, by część naszej składki emerytalnej nadal była przekazywana do OFE, czy wyłącznie do ZUS. Na pozostanie w OFE zdecydowało się ponad 2,5 mln osób. W 2016 r. otworzy się kolejne czteromiesięczne okienko na ewentualną zmianę decyzji. Następne będą otwierane co cztery lata. W rozmowie z PAP Kotecki, który właśnie kończy pracę w Warszawie i przenosi się do centrali MFW w Waszyngtonie, przekonuje, że bardzo dobrze wspomina batalię o reformę OFE.
Było warto
- Nawet jeżeli to zabrało tak dużo czasu, energii i pracy, to było warto, ponieważ nigdy, nawet przez sekundę nie miałem wątpliwości, że robimy coś, co jest bardzo dobre dla Polaków. Wyliczenia i ocena skutków wprowadzenia OFE nigdy nie były bowiem wiarygodne, jeśli chodzi o to, jak rujnujące dla finansów publicznych było to rozwiązanie. System OFE - mówiąc w skrócie - polegał na tym, że sporą część danin publicznych zabrano ZUS-owi i zaczęto przekazywać do prywatnych instytucji. Natomiast państwo, nie wiadomo za bardzo jak, miało sobie z tym - czyli bieżącym wypłacaniem emerytur - radzić przez 40-50 lat, czyli do czasu gdy system OFE zacząłby odgrywać istotną rolę w tych wypłatach. W związku z tym musiano zacząć zaciągać dług na wypłatę bieżących świadczeń emerytalnych - argumentował. Wśród dobrych skutków reformy wymienia: redukcję długu publicznego, zdjęcie procedury nadmiernego deficytu. - Z tym też powiązane jest wprowadzenie reguły wydatkowej w taki sposób, żeby redukcja długu, którą osiągnęliśmy dzięki zmianom w OFE, była trwała, stabilizowała finanse publiczne. Kluczowym polskim wyzwaniem jest bowiem to, że się starzejemy i proces ten będzie postępował. Potrzeba nam zatem rezerw na przyszłość. A reguła wydatkowa oprócz działania stabilizującego cykl koniunkturalny, ma działać w sposób pozwalający takie rezerwy w średnim okresie stworzyć - mówi.
Konieczna cena
Jedyny negatywny efekt zmian w OFE to - według Koteckiego - osłabienie GPW. - Choć wiedzieliśmy, że tak się stanie, gdyż wcześniej składki do OFE - a de facto publiczne daniny - były dopalaczem dla GPW. Na początku bardzo dużo, prawie 40 proc. naszych składek szło do OFE i za ich pośrednictwem spora część tych pieniędzy na giełdę. Osłabienie giełdy było zatem konieczną ceną, którą warto i trzeba było zapłacić za zrzucenie z finansów publicznych ciężaru OFE. Pamiętajmy, że finanse publiczne to nie jakiś abstrakcyjny byt, ale nasze podatki i należy bardzo ważyć, na co je się wydaje - zastrzega.
Zgodnie z wprowadzonymi przez rząd zmianami w systemie emerytalnym na początku lutego 2014 r. OFE przekazały do ZUS aktywa o wartości 153,15 mld zł (głównie w postaci obligacji skarbowych i obligacji gwarantowanych przez Skarb Państwa), co stanowiło 51,5 proc. zasobów OFE. Środki te trafiły na subkonta w ZUS.
Ponadto zmiany w OFE przewidują m.in., że przez 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego środki z OFE będą stopniowo przenoszone na fundusz emerytalny FUS i ewidencjonowane na prowadzonym przez ZUS subkoncie (tzw. suwak bezpieczeństwa). Wypłatą emerytur będzie zajmował się ZUS. Po osiągnięciu wieku emerytalnego środki stanowiące podstawę wyliczenia emerytury będą przez trzy lata podlegać dziedziczeniu.
Prezydent Bronisław Komorowski, który podpisał ustawę, skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie, czy jest ona zgodna z ustawą zasadniczą. Chodzi m.in. o zakaz inwestowania w obligacje, nakaz inwestowania w akcje i zakaz reklamy OFE. TK do dziś skargi nie rozpatrzył
Autor: km / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24