W trzecim kwartale bieżącego roku na nowe mieszkania w Gdańsku, Gdyni, Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Warszawie i we Wrocławiu wydano w gotówce 3,4 miliarda złotych - wskazał Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. Jak podkreślił, "sytuacja wróciła do przedepidemicznej normy".
Bartosz Turek przytoczył dane Narodowego Banku Polskiego, z których wynika, że w trzecim kwartale, tylko w siedmiu największych miastach i tylko w biurach sprzedaży deweloperów kupiono mieszkania za 3,4 mld zł gotówką.
Jak podkreślił, jest to kwota, która odpowiada zakupom prawie 7 tysięcy nowych mieszkań.
Doliczając do tego wkłady własne do kredytów kwota, która zasiliła ten rynek to około 4,2 mld zł. Gdyby analizę rozszerzyć na wszystkich deweloperów i dodać jeszcze transakcje mieszkaniami używanymi, to okazałoby się, że na rynek mieszkaniowy wpłynęło nawet 15-20 mld zł - wynika z szacunków HRE.
Koronawirus a rynek mieszkaniowy
Bartosz Turek zwrócił uwagę, że skala zakupów gotówkowych była w trzecim kwartale aż 12 razy wyższa niż w drugim. "Pokazuje to, jak szybko Polacy odzyskali wiarę w nieruchomości i docenili atuty mieszkaniówki – zyskowność wynajmu, ochronę majątku przed inflacją czy ograniczoną zmienność cen. Chodzi o te atuty, które mieszczą się w pojęciu bezpiecznej przystani dla kapitału" - ocenił analityk.
W jego ocenie druga fala epidemii COVID-19 nie przyniosła już takiego załamania jak pierwsza, a skala problemów – o ile się ujawnią – powinna być znacznie mniejsza. Turek zauważył, że pierwsza połowa roku nauczyła, jak radzić sobie z problemami, jakie niesie epidemia.
"Banki, które ograniczyły akcję kredytową dziś tego żałują i drugi raz tego błędu raczej nie będą chciały powtórzyć. Do tego sami deweloperzy zostali zmuszeni do ponownego rozpoczynania sporej liczby nowych budów, bo Polacy szybko zaczęli wykupywać mieszkania z ofert biur sprzedaży i trzeba było je odświeżyć" - wskazał Bartosz Turek.
Zdaniem analityka, nie bez znaczenia były "działania rządu wspierające poziom zatrudnienia oraz bardzo stanowcze działania NBP, który obniżył stopy procentowe niemal do zera". "W efekcie oprocentowanie lokat jest dziś nawet 20-30 razy niższe niż rentowność wynajmu mieszkań, a same kredyty mieszkaniowe są najtańsze w historii" - dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock