Od pół roku ceny mieszkań w największych miastach Polski powoli pną się w górę. Porównując do wakacji ubiegłego roku Indeks Cen Transakcyjnych jest dziś na na wyższym o 3,5 proc. poziomie.
Coraz więcej
W niektórych dużych miastach zmiana ceny transakcyjnej jest znacząca. Największą uwagę zwraca Łódź, gdzie średnia cena w ciągu roku wzrosła o prawie 30 proc. "Warto jednak zauważyć, że historycznie przeciętna cena metra kwadratowego w tym mieście cechuje się dużą zmiennością, a dzisiejsze dane porównujemy do niskiej bazy sprzed roku, kiedy to mediana ceny metra kwadratowego wynosiła poniżej 3,5 tys. zł za mkw. Za obecnym wzrostem stoi m.in. zmiana struktury sprzedawanych mieszkań. Coraz więcej osób kupuje lokale z rynku pierwotnego zamiast starszych, z drugiej ręki"- czytamy w analizie. Sporą zmianę mediany ceny transakcyjnej Home Broker odnotował także w Poznaniu (14,8 proc.), Gdańsku (9,6 proc.) i Gdyni (6,5 proc.). Największym rynkiem mieszkaniowym jest Warszawa i to zmiany cen w stolicy są dla wielu inwestorów wyznacznikiem trendów na rynku nieruchomości w Polsce.
Dlaczego drożeją?
Dotąd ożywienie na rynku mieszkaniowym przypisywane było nabywcom gotówkowym. "Od kilku miesięcy wzmożony popyt widać jednak już też w gronie tych kupujących, którzy posiłkują się kredytem. Dane BIK sugerują, że w pierwszym półroczu tego roku Polacy zgłosili popyt na o 14,5 proc. większą kwotę kredytów hipotecznych niż w analogicznym okresie przed rokiem. Spora część tego wzrostu pochodzi z faktu, że pojedynczy dług, o który Polacy się ubiegają jest coraz większy, ale też samo grono chętnych jest większe" - przypominają autorzy analizy. "Trudno się temu dziwić w otoczeniu dobrze prosperującej gospodarki, spadającego bezrobocia i rosnących wynagrodzeń. Temu ostatniemu czynnikowi zawdzięczamy fakt, że trzyosobowa rodzina, w której dwie osoby zarabiają średnią krajową, może dziś zadłużyć się na mieszkanie na 30 lat na kwotę około 480 tysięcy złotych. To o ponad 70 tysięcy więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem – wynika z danych Open Finance zebranych w lipcu br." - zauważają autorzy. Zdaniem ekspertów z Home Broker fakt, że Polacy chcą zadłużać się na wyższe kwoty może jednak też niepokoić. „Jeśli nie wynika to tylko z chęci zakupu większego czy nowszego lokalu, to stan taki potwierdza wzrost cen mieszkań. O ile wzrost ten utrzymałby się w kolejnych kwartałach, to oznaczałoby to ryzyko narastania nierównowagi na rynku mieszkaniowym. Jego długoterminowa stabilność to jednak kwestia którą zaprzątają sobie głowę niektóre instytucje Państwa. Przeciętnego Kowalskiego bardziej powinno martwić to, że jeśli dalej tak pójdzie, to za swoją pensję będzie mógł kupić coraz mniejszy fragment mieszkania” - uważają eksperci.
Przez niskie stopy
Stopy procentowe powodują, że Polacy szukają bardziej intratnych sposobów lokowania kapitału niż bankowa lokata. Spora część środków trafia na rynek nieruchomości. Do tego dochodzą pieniądze z programu Mieszkanie dla Młodych, dzięki którym w bieżącym roku kupionych zostanie łącznie 20-25 tys. mieszkań. Nienotowany nigdy wcześniej popyt w naturalny sposób powinien przełożyć się na wzrost cen, co hamowały do tej pory wysokie wymagania dotyczące wkładu własnego i historycznie najwyższa podaż nowych mieszkań. Coraz więcej informacji wskazuje jednak, że i te przeszkody coraz więcej osób forsuje. „Nadmierny optymizm łatwo jednak zgasić. Wystarczy pomyśleć co stałoby się gdyby Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe do poziomu sprzed cyklu obniżek (niecałe 5 lat temu). Choć jest to w tym momencie bardziej zabawa intelektualna niż scenariusz rozważany przez rynek jako realistyczny, to w takim wypadku wyraźnie spadłby popyt inwestycyjny na mieszkania, a raty kredytów złotowych mogłyby wzrosnąć o 30-40 proc” - uważają eksperci.
Autor: msz/gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock