Stojące w równych rzędach luksusowe wille, budowane na głębokiej tureckiej prowincji, przypominają połączenie francuskich zamków z Doliny Loary z zamkami w stylu Walta Disneya. Dla dewelopera i inwestorów nie jest to jednak bajka, tylko zły sen.
Miasto zamków, na które składają się 732 domy w stylu chateau, powstaje wśród malowniczych gór prowincji Bolu, w północno-zachodniej Turcji. Zbudowano je z myślą o bogatych arabskich inwestorach, głównie z Kuwejtu, Kataru, Bahrajnu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Arabii Saudyjskiej.
Na osiedlu miały też powstać m.in. meczet, baseny, centra zdrowia i urody, centrum handlowe i łaźnie tureckie.
Projekt nazwany Burdż al Babas realizował turecki deweloper Sarot Group za 205 mln dolarów. Jak informuje Bloomberg, sprzedano na razie 350 willi w cenie od 370 do 530 tysięcy dolarów.
Niewypał
Inwestorzy zacierali ręce, ale wygląda na to, że - przynajmniej na razie - muszą obejść się smakiem. Nic nie wskazuje bowiem na to, aby w najbliższym czasie ktokolwiek tam zamieszkał.
W ciągu ostatnich dwudziestu lat Turcja odnotowała ogromny wzrost gospodarczy, któremu towarzyszył boom budowlany i duże projekty infrastrukturalne. Jednak od kilku miesięcy gospodarka znajduje się w zastoju. Wszystko przez kryzys inflacyjny i walutowy oraz politycznie zawirowania, które negatywnie odbiły się na rynku mieszkaniowym.
Bankructwo
Ogromne problemy dotknęły też Sarot Group. Zadłużony na 27 mln dolarów deweloper został zmuszony do złożenia wniosku o ochronę przed wierzycielami. Sąd ogłosił jednak bankructwo firmy i nakazał jej natychmiast zejść z budowy. Do momentu złożenia wniosku o ochronę przed upadłością ukończono budowę 587 domów.
Prezes Sarot Group, Mehmet Emin Yerdelen nie poddaje się. - Musimy sprzedać tylko 100 willi, żeby spłacić nasz dług. Uważam, że możemy przezwyciężyć ten kryzys w ciągu czterech, pięciu miesięcy i częściowo zainaugurować projekt - przekonywał pod koniec ubiegłego roku w rozmowie z Bloombergiem.
Autor: tol / Źródło: Bloomberg, designyoutrust.com