"Projekt budowy nowego gazociągu może być realizowany tylko przez inwestora, którego właścicielem jest państwo polskie, będące krajem tranzytowym" - oświadczył minister skarbu Mikołaj Budzanowski w odpowiedzi na środową deklarację prezydenta Władimira Putina, który polecił Gazpromowi powrót do planów rozbudowy Gazociągu Jamalskiego. - Z powodu żadnej sugestii, a tym bardziej Gazpromu, nie będziemy nagle budować - dodał na konferencji prasowej minister.
"Do doniesień medialnych na temat drugiej nitki gazociągu jamalskiego podchodzę z dużą ostrożnością, ponieważ zgoda lub jej brak na realizację takiego projektu powinna być uzależniona od ceny przesyłanego surowca oraz dostawców. Kluczowe znaczenie ma tu także akceptacja przedsiębiorców z UE, potencjalnych odbiorców gazu rosyjskiego, na dalsze zwiększenie importu z jednego źródła" - pisze szef resortu w oświadczeniu.
Polska nie zacznie budować "z powodu sugestii"
W oświadczeniu zwrócił też uwagę na "dziedzictwo gazociągu jamalskiego" budowanego przez całe lata 90-te, które dowiodło, że "mieszane struktury własnościowe zarządzające gazociągami tranzytowymi nie są efektywne".
"W oparciu o to doświadczenie uważam, że projekt budowy nowego gazociągu może być realizowany tylko przez inwestora, którego właścicielem jest państwo polskie, będące krajem tranzytowym" - stwierdził w komunikacie.
Nowa umowa z Gazpromem Polsce nie jest potrzebna
Na późniejszej konferencji prasowej tłumaczył swoje stanowisko: - Z powodu żadnej sugestii, a tym bardziej Gazpromu, nie będziemy nagle budować nowej sieci przesyłowej gazu do Polski czy Unii Europejskiej - poinformował.
Dodał, że "tylko rząd polski może podejmować kwestię budowy" na terenie naszego kraju takiego gazociągu.
Budzanowski zwrócił uwagę na kilka kwestii, które sprawiają, że inwestowanie w nowy projekt wspólnie z rosyjskim gigantem naftowym nie jest Polsce potrzebne. Wytłumaczył, że w obecnej sytuacji "nie jest uzasadnione ekonomicznie zwiększanie eksportu gazu z Rosji", bo Polska wybrała "inną drogę" dbania o swoje bezpieczeństwo energetyczne.
Chodzi m.in. o "budowanie terminala gazowego w Świnoujściu" i "połączenia międzysystemowe (w sieci gazociągów - red.) z Niemcami i Czechami", a wkrótce także ze Słowacją. Te projekty tłumaczą zdaniem ministra, "wątpliwe" korzyści, jakie przyniosłaby druga nitka Gazociągu Jamalskiego. Więcej korzyści - zdaniem Budzanowskiego - przyniesie Polsce "zwiększenie wydobycia gazu krajowego i gazu na terenie Unii Europejskiej".
Gazprom to "monopolista". Polska nie chce w niego inwestować
Minister skarbu przypomniał też, że Gazprom od lat jest znany "z wykorzystywania pozycji monopolisty w Europie Środkowo-Wschodniej" i w tej chwili przed międzynarodowymi trybunałami arbitrażowymi toczy się przeciwko niemu wiele postępowań. Jak dodał, to m.in. dzięki uczestnictwu w nich Polski udało się doprowadzić do obniżki cen dostarczanego ze wschodu gazu w tym roku.
Budzanowski stwierdził też, że od lat w Europie "obserwujemy spadek importu gazu rosyjskiego" i w tej sytuacji Polska nie ma zamiaru "zwiększać swojego uzależnienia od jednego dostawcy" surowca.
Szef resortu nie chciał spekulować, dlaczego Władimir Putin zdecydował się na komentarz w sprawie rozbudowy Gazociągu Jamalskiego. - Mamy dzisiaj prawo do suwerennych decyzji jako rząd i jako spółka, która jest jedynym operatorem tego typu infrastruktury na terenie Polski, i to nie będzie zmienione - zakończył krótko.
Autor: adso/tr/k / Źródło: TVN 24, tvn24.pl